Prolog

76 4 0
                                    

Dziś jest 23 lipca 1970.
To dziś kończy się moje życie w Liverpoolu i prawdopodobnie już tu nie wrócę. Wyjeżdżam z ojcem do Londynu po tym jak on z moją matką się rozstali. Mam na imię Beverly i mam 17 lat. Właśnie skończyłam pakować walizkę i zeszłam z nią na dół żegnając się z mamą, którą wątpię bym jeszcze kiedyś spotkała. Pojedyncze łzy spływały mi po piegowatych policzkach. Właśnie zdałam sobie sprawę jaki ból sprawia rozstanie z bliską osobą. Chwyciłam walizkę i wyszłam z domu wkładając bagaż do samochodu. Mój ojciec już siedział za kierownicą. Wsiadłam do samochodu patrząc na mamę ze łzami. Tata ruszył, a ja załamałam się totalnie.

~~~

Urodziłam się w kwietniową noc 1953. Moja mama urodziła mnie w domu mając zaledwie 19 lat. Każdy wychwalał mój wygląd. Byłam podobna do mojej mamy. Odziedziczyłam po niej rude loki, zielone oczy i piegowatą twarz. Nigdy nie histeryzowałam, ale byłam ruchliwym dzieckiem. Moim pierwszym instrumentem było pianino, później gitara. Jednak bardziej interesował mnie taniec i nauka, a szczególnie przedmioty ścisłe i językowe. W szkole miałam same wysokie stopnie. Nauczyciele wychwalali mnie, jednak z czasem zaczynało to być irytujące. Przy rodzinie byłam zdyscyplinowaną dziewczyną, ale nocami wymykałam się z domu ze znajomymi do pobliskich klubów, by posłuchać ulubionych kapel i napić się trochę alkoholu. Gdy dorosłam byłam kochliwa i przyjazna. Codziennie znajdowałam nowych znajomych i podkochiwałam się w prawie każdym chłopaku z mojej szkoły. Od dziecka chciałabym zostać lekarzem, jednak teraz interesują mnie książki.

Z Liverpoolu do Londynu podróż trwała 4 godziny. Nadal byłam pogrążona w wielkim smutku i na samą myśl o mamie napływały mi łzy do oczu. Byliśmy na miejscu po dwudziestej. Wysiadłam z samochodu wyciągając walizkę. Najpierw spojrzałam na kamienicę, w której mam zacząć żyć od nowa, a później na rozświetloną światłem latarni okolicę. Było tu tak pięknie. W Liverpoolu mieszkałam na wsi, ale brakuje mi mojego rodzinnego domu. Razem z ojcem - Billy'm weszliśmy do budynku. Nasze mieszkanie znajdowało się na drugim piętrze. Bill przekręcił klucze i otworzył drzwi. Weszłam jako pierwsza i rozejrzałam się po mieszkaniu. Były dwie sypialnie, kuchnia, łazienka i salon. Wszystkie pomieszczenia były już wyposażone, ale trzeba było tylko się rozpakować. Zajęłam mniejszy pokój oddając większy Billy'emu. Rozpakowałam się do szafek i rzuciłam się na łóżko zasypiając niemal od razu.

Obudziłam się rozglądając po pokoju. Spojrzałam na zegarek na moim nadgarstku. Była godzina 9:28. Dziś czułam się o wiele lepiej niż wczoraj. Zwlekłam się z łóżka i wyszłam z pokoju. Zauważyłam, że nie ma Billy'ego. Pewnie jest w pracy. No cóż, resztę dnia spędzę zwiedzając okolicę. Zdjęłam ubranie i rozpuściłam włosy. Poszłam do łazienki i wzięłam ciepły prysznic rozmyślając.
Po skończonym prysznicu wysuszyłam ręcznikiem ciało i włosy. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej bieliznę i przewiewną, granatową w kwiatki sukienkę sięgającą nad kolana. Ubrałam dzisiejszy outfit i przeczesałam włosy robiąc luźnego kucyka. W kuchni zrobiłam kanapki z pomidorem i je szybko zjadłam. Upiłam kilka łyków wody i poszłam umyć zęby. Po ukończonej czynności ubrałam buty zabierając ze sobą klucze od domu i portfel, i wyszłam z domu.

Jest już godzina 11:42. Poznałam już okolicę i znalazłam nawet klub, którego z pewnością będę witała każdej nocy. W pobliżu znajdowała się też kawiarnia. Pomyślałam, że mogłabym zarabiać w niej na bilety, w dodatku na drzwiach kawiarni wisiała kartka z informacją, że poszukują dodatkowego pracownika. Weszłam do środka i podeszłam do lady. Zaraz przede mną stała pracownica z przyjaznym uśmiechem.

- Dzień dobry, co podać? - spytała.

- Dzień dobry, zauważyłam na drzwiach ogłoszenie i czy to nadal aktualne? - powiedziałam lekko spięta.

- Tak, szukamy dodatkowego pracownika do pomagania przy ladzie. - odpowiedziała.

- Chciałabym dostać tą pracę. - powiedziałam z uśmiechem.

~~~

Dostałam pracę w kawiarni i już od następnego dnia mogłam pracować. Zaczynałam pracę o 8:00, a kończyłam o 17:00. Idealnie, by zarabiać na bilety.

College Love ~ John Deacon (Zawieszone) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz