2. Chłód miłości i płomień niezgody...

97 7 0
                                    

{Marek}
Znowu Łukasz zamieszkał u mnie. Od ostatniego incydentu minęły 2 tygodnie, a my jakby zapomnieliśmy o tym co się stało, krótko mówiąc byliśmy dalej "przyjaciółmi". Skończyłem lekcje o 14.20, ubrałem się i wyszedłem ze szkoły, lał deszcz dlatego zadzwoniłem do Łukasza aby po mnie przyjechał. Czekałem tak na niego około 20 minut. W końcu przyjechał, moim Jaguarem. Wsiadłem do samochodu a plecak rzuciłem na tył siedzienia i z piskiem opon ruszyliśmy z pod szkoły. Byłem smutny i zmęczony życiem. Czułem się urażony że Łukasz całkowicie zapomniał o naszej a raczej, mojej miłości. Dla mnie to był cios prosto w serce, które i tak było złamane na kilka części. Zaczęła się podróż, która była przesiąknięta ciszą, oparłem się o szybę i przez nią wyglądałem. Zamyśliłem się, gdy nagle znaleźliśmy się na autostradzie, w tym problem że nie wiem dlaczego?! Popatrzyłem na mojego towarzysza, był zapatrzony na drogę.
- Gdzie jedziemy? - zapytałem głosem wypełnianym spokojem i miłością.
- Pomyślałem że skoczymy razem na zakupy do Berlina, co o tym sądzisz?
Serio?! Akurat wtedy gdy mam zły humor...
- Okej, niech ci będzie.
Złapałem za telefon i zacząłem przeglądać instagrama. Siedziałem smutny ale miałem nadzieję że tego po mnie nie było widać.
- Co się dzieje, Słodziaku?- zapytał miło a w jego oczach widziałem troskę o moją osobę...
- Nic.. poprostu mam jakiś zły dzień..
- Oj chyba ktoś tu kłamie.
Zatrzymał samochód na uboczu.
- Wiem kiedy masz zły a kiedy dobry dzień, mnie nie wkręcisz. Znam cię lepiej niż myślisz.
Odwróciłem się tak aby nie zobaczył łez w moich niebieskich oczach. Złapał mnie za rękę i zaczął głaskać mnie po włosach.
- Myszko, proszę powiedz co się stało....
Popatrzyłem na niego.
- Łukiś, wiem że to dziwne ale ja muszę wiedzieć o nas.- powiedziałem a łza spłynęła mi po policzku, Łukasz ją otarł i powiedział:
- A co chciałbyś wiedzieć, Kotku?
- Czy...czy my jesteśmy razem?
- A chciałbyś? - zapytał a na jego twarzy pojawił się uwodzicielski uśmiech.
- Nie chcę cię do niczego zmuszać a tym bardziej wywoływać presji. - Moje pierdolenie przeszkodził brunet, który zasłonił mojej usta swoim palcem, przegryzając wargę.
- Wiesz co? Jesteśmy razem, od teraz.
Zrobiłem się czerwony na twarzy, było to chyba ze szczęścia, Łukasz się do mnie uśmiechną i zaczął się cicho rechotać.
- Z czego się śmiejesz?! - krzyknąłem czego naprawdę nie chciałem zrobić. Nagle poczułem jak wbija się w moje usta. Był to namiętny pocałunek, który trwał krótko zdecydowanie za krótko.
- To co jedziemy? - Po chwili zapytał oblizując usta.
- Z tobą wszędzie...
*****TIME SKIP*****
Berlin, zdecydowanie nasze ukochane miasto, są tam nasze ulubione miejsca i sklepy, ale najbardziej cieszy mnie to że ludzie tam nie zwracają uwagi na to kto jakiej jest orientacji. Wysiedliśmy z auta, oraz powędrowaliśmy w stronę galerii handlowej. Zrobiliśmy najpotrzebniejsze zakupy i wróciliśmy do mojego, a raczej naszego, wspólnego domu.
*****TIME SKIP*****
Dojechaliśmy do domu, a z bagażnika wyjęliśmy zakupy. Zrobiliśmy tylko zakupy spożywcze, więc nie było ich tsk dużo jak ubrań. Zakupy poukładaliśmy w szafkach a sami usiedliśmy na kanapę.
- Łukiś?
- No co tam, Skarbie?- Rzucił nawet nie patrząc na mnie..
- Oglądamy coś? Wykupiłem Netflix'a.
- Nawet spoko pomysł, tylko co...? - zastanowił się patrząc na mnie, a potem powiedział...
- Ja bym obejrzał komedię romantyczną, tylko pytanie co ty na to, Kotku?
- Trafiłeś w mój gust!- Zacząłem cieszyć się jak małe dziecko.
Włączyłem film "The kissing booth" i zaczęliśmy oglądać.
- Myszko chodź do mnie...- powiedział a ja nie mogłem mu odmówić, dlatego przytuliłem go z całej siły...
- Heh takie oglądanie to ja rozumiem- zaśmiał się cicho..
- A co?! Przeszkadza ci, bo wiesz jak nie chcesz to nie musisz ze mną niczego oglądać- znowu zacząłem gadać od rzeczy.
Brunet nagle spojrzał na mnie i się uśmiechnął, patrzyliśmy sobie tak w oczy, aż nagle rozproszyła nas scena w filmie ( kto oglądał będzie wiedzieć jaka xD)
gdy El i Noa zaczęli się całować...
- Zobacz tylko, oni są razem szczęśliwi, czy my też nie możemy?- zapytałem, gdy dalej byłem przytulony do Łukasza
- Możemy co od dzisiaj ma się zmienić, będziemy parą idealną hehe - na jego twarzy było widać uśmiech...
Zarumieniłem się, ale wiedziałem że Łukasz potrzebuje potwierdzenia, na znak którego go pocałowałem. Pocałunek robiła się coraz bardziej namiętny, i szybki, jak w tym filmie, niestety tą cudowną chwilę zakończył Łukasz.
- Masz słodkie usta, Mareczku...
Jezu!! co mam odpowiedzieć?! Długo nad tym myślałem, a między nami panowała niezręczna cisza, w której patrzyliśmy na siebie z uśmiechami na twarzach.
- Jezu, jak niezręcznie.- Szepnął, mój i tylko mój Łukiś
- Ymm... możemy to zmienić- powiedziałem, namiętnym ale spokojnym głosem.
Łukasz usmiechnął się, tym swoim dzikim, i niewinnym głosikiem, po pięciu sekundach, patrzenia sobie w oczy, Łukasz rzucił mi się na usta. Delikatne namiętne pocałunki, przeradzały się w dzikie, a w jego oczach widziałem że mnie pragnie. Oderwałem się od niego...
- Nie jestem tego pewien, nie wiem czy mogę...
Wstałem i szybkim krokiem pobiegłem na górę, po czym zamknąłem się w łazience.
{Łukasz}
Marek uciekł nie wiem dlaczego, ale wiedziałem że to moja wina, za szybko chciałem go tylko dla mnie, chciałem aby był tylko i wyłącznie mój. Siedziałem i patrzyłem się na schody po których uciekł blondyn, czułem się źle nie tylko fizycznie ale także psychicznie, miałem w głowie milion myśli na sekundę. W końcu wstałem i powolnym krokiem wspiąłem się po drewnianych schodach. W głowie miałem milion wersji przemów, które chciałem powiedzieć Markowi. Znalazłem go w toalecie w jego sypialni. Leżał na podłodze, cały zapłakany, owinięty kocykiem który mu dałem tydzień temu, na przeprosiny. Drzwi były otwarte, wszedłem do środka i usiadłem obok chłopaka, z rozczochranymi blond włosami. Miał słuchawki na uszach, dlatego więc nie słyszał jak wchodzę do toalety. Siadłem obok niego i oparłem się o ścianę.
- Przepraszam - powiedziałaś wolno i spokojnie.- Nie chciałem aby tak wyszło...
Czułem jak łzy napływają mi do oczu. Marek nie odzywał się, ale zdjął słuchawki jakby wiedział że tu jestem.
- Nie płacz - usiadł obok mnie, i patrzył się na ścianę.
Odwróciłem się i popatrzyłem prosto na niego, blondyn zrobił to samo. Łzy spływały mu po policzkach, ale gdy patrzył tak na mnie, a na jego ustach pojawiał się uśmiech, okazywany bardziej z przymusu a nie z chęci, uśmiech tak naprawdę przez kryształowe łzy wielkości ziarnka grochu..
- Jejku, nienawidzę patrzeć jak cierpisz.- Powiedziałem a łzy spływały mi po policzkach. Naprawdę tego nienawidziłem, Marek jest taką małą niewinną, istotką, a ja mu zadaję tyle bólu, niszczę nie tylko go ale i jego słabą psychikę.
- Nie, nic mi nie jest, nie wiem dlaczego uciekłem. - To był impuls....- Marek mówił to ze stoickim spokojem jakby rzeczywiście nic się nie stało.
- Przepraszam, i będę to robił do usranej śmierci, dopóki mi nie wybaczysz...
Odwróciłem się ponownie w jego stronę a on patrzył mi się w oczy jakby widział w nich smoka. Usta miał lekko uchylone, a oczy czerwone od łez, był cały gorący.
- Przytulisz? - powiedział a na jego twarzy było widać, pytający uśmiech. Uczyniłem to co chciał blondyn, było wspaniale. Nagle usłyszałem mocne i dynamicznie pukanie do drzwi wejściowych.
- Kogo niesie o tej porze?- Zapytał Marek odrywając się od mojego ramienia.
- Poczekaj ja otworzę- Cicho odpowiedziałem, po czym pocałowałem blondyna w jego aksamitną główkę. Niechętnie wstałem i okryłem Marka jasno-niebieskim kocykiem. Po schodach szedłem dynamicznie, i szybko ale cicho aby osoba za drzwiami mnie nie słyszała. Doszedłem do drzwi, i krzyknąłem:
- Kto tam?!
- Ooo jak miło, w końcu jedna z  księżniczek się zjawiła.- to była ona, nasz największy koszmar, Karolina była dziewczyna Marka.
- Czego chcesz?- rozmawiałem z nią przez zamknięte drzwi.
- Otwieraj!!- krzyczała i zaczęła kopać w drzwi z całej siły. Co innego mogłem zrobić? Gdy otworzyłem tej wiedźmie drzwi, wleciała we mnie jak opętana.
- Gdzie jest Marek!? Mój Mareczek! Gdzie jest?!- Darła się, a mi nie dała dojść do słowa. Po chwili odepchnęła mnie i z prędkością światła pobiegła na górę....
.................................................................
                       CDN....
HAJ GAJS!
Nie miałam weny twórczej aby ciągnąć to dalej...
Ale najlepszą wiadomością tego dnia jest to że następny rozdział wleci (prawdopodobnie) w poniedziałek!!



Sorry ludzie ale zapomniałam o 3 rozdziale, dlatego ukaże on się dopiero na weekend! 💕♥️

O krok za daleko... [KXK]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz