Part tu

138 14 7
                                    

Handżi odwróciła się w stronę sterty kartonów. Wziąwszy jeden z cięższych, zaczęła podchodzić do reszty drużyny spierdolenia. Niestety potknęła się o książkę z instruktażem robienia kaszanki, której wszyscy szukali. Akcja działa się niczym w zwolnionym tempie, tak wolnym, że zdążyła ją przeczytać, nim się wyjebała. Przypadkiem wepchnęła wszystkich do szafy.

Wszyscy byli zaskoczeni i poczuli lekki dyskomfort.

Znajdowali się w dziwnym tunelu przypominającym jelita

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Znajdowali się w dziwnym tunelu przypominającym jelita.

Wylądowali na jakimś dachu, a Eruvin zwymiotował przez barierkę. Nagle z jakiegoś okna pod nimi wychyliła się jakaś baba.

— Co wy tam wylewacie, szyle jebane — krzyknęła w ich stronę. — Bo na policję zaraz zadzwonię!

— Zamknij mordę głupia kurwo — powiedział Livaj. Nie obchodziło go to, czy to usłyszała czy nie.

Eruvin szybko się pozbierał i zeskoczył z dachu. Spadł plackiem, dzięki czemu zamortyzował reszcie upadek. Gdy wszyscy znaleźli się na dole, zaczęli się rozglądać po nieznanym miejscu, które było im nieznane.

Handżi zaczęła panikować, Eruvin znów zwymiotował, a Livaj trzymał się trzy metry od nich, patrząc na wszystko z lekkim zażenowaniem. Ale nie oszukujmy się, to na pewno lekkie zażenowanie nie było.

Gdy Eruvin wymiotował po raz drugi, przypomniał sobie, że w ręce nadal trzyma tajemniczą karteczkę. Na szczęście, kiedy na nią spojrzał, okazało się, że jego kwas żołądkowy jeszcze jej nie strawił. Uradowany tą informacją, podzielił się nią z resztą.

— Kurwa Eruvin, ty to jesteś niesamowity — wykrzyknęła radosna Handżi ze łzami w oczach. Wyrwała mu kartkę z ręki i po przeczytaniu, przeżuła ją. Wypluła ją i z powrotem oddała Eruvinowi, mówiąc, iż jest teraz bezpieczna.

Eruvin z obrzydzeniem złapał kartkę i wywiesił ją na jakimś randomowym sznurku, by wyschła. Livaj w tym czasie znalazł dziwną metalową szopę, obok której to wylądowali. Chwilę potem podjechała pod nią wielka metalowa puszka na kołach, do której bez zawahania wsiedli. Było tam dużo dziwnie ubranych ludzi. Podczas przeciskania się przez całą puszkę, wpadli na jakiegoś zielonowłosego przegrywa. Wtem podszedł no nich jakiś typ i powiedział:

— Bileciki do kontroli.

— A co to jest, kurwa, pojazd samochodowy przeznaczony do przewozu większej liczby pasażerów? — oburzył się Eruvin.

— To autobus, zjebie — odparł ze stoickim spokojem mężczyzna. — Jeśli nie macie biletu, to wypierdalać.

Rzeczywiście, na kolejnym przystanku wypierdolili z autobusu. Za nimi wysiadł zielonowłosy przegryw. Podszedł do jakiegoś gówna na ścianie i przyciskając na oko randomowe cyfry, podniósł słuchawkę i zaczął do niej pierdolić o totalnych głupotach. Dowództwo przyglądało się tej sytuacji z zadziwiającą ciekawością.

Livaj nie wytrzymał i zaczął ogarniać przystanek, bo był cały ujebany. Gdy nie mógł dosięgnąć do wyżej położonych części, wdrapywał się na Eruvina. 

W międzyczasie zielonowłosy przegryw skończył pierdolić

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

W międzyczasie zielonowłosy przegryw skończył pierdolić. Podjarana Handżi podbiła do niego i łapiąc go za ramiona, zaczęła nim trząść jak miała to w zwyczaju robić z deską do prasowania.

— Jak to zrobiłeś? — zapytała podekscytowana.

— N-no normalnie, nie... — odpowiedział zakłopotany, drapiąc się po karku. — Nie umiecie dzwonić z telefonu?

— A co to, kurwa, jest telefon? — wtrącił się sprzątający Livaj.

— No dzwoni się z tego, lol.

— Dobra, nie ważne — powiedziała Handżi. — Powiedz jak się z tego korzysta.

Chłopak na szybko wytłumaczył im o co chodzi i pośpiesznie udał się na ubocze.

Podczas, gdy Handżi pomyślnie udało się skorzystać z telefonu, podczas oczekiwania na rozmówcę usłyszała "Mema dzwoni, umc-a, umc-a".

Podczas, gdy Handżi pomyślnie udało się skorzystać z telefonu, podczas oczekiwania na rozmówcę usłyszała "Mema dzwoni, umc-a, umc-a"

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Odebrał mężczyzna i powiedział:

— Grisza, nanda dzwonisz, przecie nic nie zamawiałem, gnoju jebany. — Westchnął i wzburzonym głosem kontynuował swoją niezrozumiałą dla trójcy wypowiedź. — PeWnO zNoWu cHcEsZ mI wCiSnĄć JaKiEś g00Wn00 z lOlItKaMi!!!2!.

— Ajzała-sensej!?!? — Zza rogu wyskoczył zielonowłosy przegryw z autobusu.

— Znasz tego osobnika płci męskiej? — zapytał Livaj.

— No tak, to mój nauczyciel!!!!!!1!3! W końcu chodzę do Ju. Ej. — powiedział dumnie mały gówniarz.

— Grisza? Co tam się odkurwia? — spytał zakłopotany nieznajomy.

— Grisza nie żyje od dwóch lat — powiedział Eruvin.

Ni  stąd, ni zowąt rozmowa się przerwała, ponieważ zabrakło im żetonów. Eruvin był tak zszokowany, że prawie wyrwał budkę telefoniczną z korzeniami służącymi do komunikacji, bo inaczej nie mógł tego pojąć.

— Straciliśmy go — skomentowała Handżi. — Ej, Brokule, mówiłeś, że to twój ticzer, więc powiedz nam, gdzie go, kurła, znajdziemy?

— Więc, jak już wam mówiłem, chodzę do JuEj... — powiedział dumnie przegryw Brokuł.

— Jebie mnie to, serio — rzekł Livaj. — Mów, gdzie on jest do chuja.

— Zaprowadzę was. Follow me.

Wszyscy ruszyli za, jak się później okazało Izuku Midoriyą. Doszli do wielkiego budynku, który wyglądał jak litera "H". Wbili do środka, jak do siebie, po czym stanęli na korytarzu. Nagle ktoś wjechał z bara Livajowi. Ten wkurwiony brakiem jakichkolwiek przeprosin, odwrócił się i złapał delikwenta za szmaty.

— A co to za samowolka, kurwa mać!? — krzyknął wkurwiony Livaj, że na korytarzu zapanował spokój.

Nagle wszyscy się od nich odsunęli jak na zawołanie i zrobili ring z własnych ciał. Delikwent odwrócił się w stronę Livaja, był to zdecydowanie wyższy od niego osobnik płci męskiej, o włosach wyglądających jak słoma i oczach czerwonych jak szaringan. Livaj nie pierdolił się w tańcu i wyjebał mu kopniaka w mordę. Przeciwnik spadł na ziemię, lecz od razu się podniósł i splunął krwią na ziemię. 

— Chyba nie wiesz, z kim zadarłeś, KARLE! — krzyknął z pewnością w głosie nastolatek. — Nazywam się Katsuki Ba...—

Nie dokończył, gdyż Livaj wyjebał mu drugiego kopniaka w mordę. Po którym to już się nie podniósł.

(ostatnie co widział Bakógo)— Kacchan! — krzyknął Izuku i pobiegł w stronę chyba-kolegi

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

(ostatnie co widział Bakógo)

— Kacchan! — krzyknął Izuku i pobiegł w stronę chyba-kolegi.

Reszta niewzruszona kontynuowała poszukiwania, jak było im wiadomo - Ajzały. Na jednych z drzwi zauważyli napis "pokój nauczycielski". Wbili tam. Zobaczyli grupkę ludzi i wyróżniającą się żółtą torbę. Handżi dzięki dedukcji zauważyła osobnika płci męskiej w wieku około trzydziestu lat z niezłą d00pką. Rozpoznała w nim osobę, z którą rozmawiała przez telefon, ponieważ wyglądał jak niechluj.

Podeszli do niego żwawym krokiem i wyciągnęli go z wora.


Ciong dalczy nastompi
Miało być więcej, ale nam się nie chce ._   .
Not sorry, śmiertelnicy.

Attack on SpierdolenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz