Prolog

59 5 3
                                    

Rok 2020, Chicago

-Dlaczego nie śpisz kochanie? Jest późno...

-Tak późno a jednak wychodzisz z domu.

-Mam pilną sprawę do załatwienia. Śpij za dwoje.- Otulił ją kołdrą i pocałował w czoło. Siedział przy niej dopóki nie zasnęła. Patrzył się na jej duży brzuch i spokojną minę. Wyszedł po kilkunastu minutach, zostawiając małą, niebieską karteczkę na stoliku przy ich zdjęciu (jak to miał w zwyczaju każdego ranka) z napisem ,,Kocham Was. Odpoczywaj i dbaj o nasz mały skarb.''.

Codziennie zostawiał kartkę z innym napisem. Czasem to była lista czego miała nie robić, cytaty motywacyjne, a nawet wskazówki dotyczące odżywiania się w ciąży. Termin się zbliżał, a im bliżej było do wyczekiwanego dnia, tym bardziej przyszły tata był zestresowany. Mamusia nie była lepsza, ale która matka nie bałaby się, że coś może pójść nie tak? Oczywiście stres był niewskazany, lecz nie zawsze da się go powstrzymać.

Gdy wstała, jej porannym rytuałem było odwiedzanie przyszłego pokoiku dziecka. Był cały jasnozielony. Nie był dużych rozmiarów, lecz ile przestrzeni potrzeba niemowlęciu? Przy dużym oknie z zasłonami w króliczki, stała kołyska, z napisem nad nią ,,Witaj Alice!''. Tuż obok niej znajdowała się  szafka z miejscem do przewijania oraz najpotrzebniejszymi rzeczami. Boczną ścianę przystrajała biała szafa i wielki, mięciutki fotel, przy którym stała lampka. Przyszłe miejsce czuwania młodej Edith.

Patrząc na ten wielki napis, zastanawiała się jak będzie wyglądała ich pociecha. Możliwe, że po mamie odziedziczy duże, zielone oczy, małe, ale za to wyraźne usta oraz kręcone loki. Miała jednak nadzieję, że będzie bardziej przypominała tatę. Uwielbiała czuć na sobie głębokie spojrzenie jego niebieskich oczu. Uwielbiała mierzwić jego ciemnobrązowe włosy i wpatrywać się w jego uśmiech.

Nikt nigdy nie widział tak szczęśliwej pary z długoletnim stażem. Wpatrzeni w siebie nie widzieli niczego innego w ich życiu. Wyjątkiem miała się niedługo stać mała dziewczynka, która wypełniłaby ciszę w ich mieszkaniu.

Co prawda, lokalizacja mieszkania nie była najlepsza dla młodych rodziców. Centrum miasta, hałas, gwar, 20 piętro wieżowca... Wyobrażacie sobie schodzenie  wózkiem po schodach w trakcie awarii windy? Tragedia. Wróćmy do tematu. Byli przygotowani na wszystko, a przynajmniej tak się mogło wydawać.

Młoda mama poszła do salonu połączonego z jadalnią i kuchnią. Wszędzie leżały sterty książek o dzieciach. Na blacie, jak zawsze, stało starannie przygotowane śniadanie. Michael...oj nigdy go tak nie nazywała...Maik zawsze o nią dbał, a odkąd zaszła w ciąże coraz bardziej wariował. Wzięła grzecznie śniadanie i już miała iść do jadalni.

Usłyszała tylko huk i ciepło. Przeszywające ją nagłe ciepło i zawroty głowy. Zemdlała. Ocknęła się tylko na chwilę, cała we krwi...tylko...czyjej?

Obudziła się w szpitalu. Obolała. Wstała pomału, bo przez zawroty głowy ciężko było jej utrzymać równowagę. Wyszła na korytarz podpierając się ściany. Oczy zwrócone na nią...

-Moja...córka...

-Lekarz!-Po tych słowach poczuła zimne płytki na policzku. Nic już więcej.

Następnego dnia ocknęła się słysząc płacz dziecka. Instynkt mamy. Odwróciła się szybko wzięła dziecko w ramiona i zaczęła kołysać, rozkoszując się widokiem swojej córki. Cała i zdrowa. Pozostała tylko kwestia tego gdzie jest Maik i co się stało. Z wydarzeń w dzień wyjścia męża pamiętała tylko ciepło zalewające jej ciało.

Dopiero później dowiedziała się, że została postrzelona. Sprawcy nie odnaleziono. Męża też nie. Bez mieszkania, bo nie miała pieniędzy. Nie miała nic poza córką i 100zł na koncie w banku. Było przerażająco zimno, gdy wychodziła ze szpitala. Wieczór, światło lamp, śnieg...i mała walizka z rzeczami z ich mieszkania. Nic szczególnego. Ubrania kosmetyki i kilka rzeczy dla dziecka.

Przeszła kilka przecznic, zanim natknęła się na opuszczony budynek. Tam było cieplej. Usiadła w koncie z małą Alice w ramionach. Była tak podobna do taty...Mocno ją przytuliła i zakryła od chłodu. Nie pamiętała kiedy zasnęła. Obudziła się przez hałas. Zobaczyła tylko cień w wejściu do budynku. Wysoka, postawna postać patrzyła się na nią, choć nie widziała jej twarzy.

-Kim jesteś?- Mocniej objęła dziecko i wytężyła wzrok. Jedynie wyciągnął do niej rękę, a w pomieszczeniu zrobiło się cieplej i poczuła wanilię...

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: May 15, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Córka mafiiWhere stories live. Discover now