#2 Bracia

208 8 1
                                    

Dostałam cynk, że mam wylądować na dachu wieżowca, który znajdował się tuż przed willą w której znajduje się Loki.
Czekałam aż wyjdzie żeby zaatakować. Już nie mogłam się doczekać jego miny kiedy mnie zobaczy.
Po kilku minutach zobaczyłam go...Jelonka z dziwną laską, taką jaką widziałam kiedyś. Wyglądał jak dziwoląg z magicznym berłem. Jeszcze czego, rozwala radiowozy. On jest wspaniały!
Nagle zauważyłam jak krzyczy na ludzi, a z tłumu wstaje jakiś dziadziuś i gada trzy po trzy. Wiedziałam że jeśli nie usłucha Lokiego to umrze. Więc czym prędzej wyrzuciłam z ręki pajęczynę i poleciałam na Lokiego. Niestety odsunął się.
-Witaj Loki! Wow, ile to już lat się nie widziało?
-Widzę, że jesteś po stronie dobra. To do ciebie nie podobne!
-Wiem, ale... Chciałam go tylko zagadać i przeprowadzić atak. Złapał haczyk a ja rzuciłam na niego "smarkiem".
Upadł. Jednak wiedziałam, że ta broń w jego przypadku nie zadziała, dlatego poszłam walczyć. Był szybszy niż ostatnio.
Nie zdążyłam odskoczyć a on odrzucił mnie kilka metrów w tył. Nagle podszedł do mnie i przyłożył berło do mojej głowy.
Nagle rzucił się na niego Stave, zaczął z nim walczyć, a ja usiadłam obok i zdjęłam symbioma, po czym zapaliłam papierosa. Wszyscy spojrzeli na mnie i westchnęli.
Oboje usłyszeliśmy jakąś brzydką muzykę i brzydkiego mężczyznę w stroju "klauna". Oczywiście był to Stark. Wystrzelił pocisk, który wywrócił Lokiego na schody. Blaszak wylądował obok Kapitana.
-Chcesz więcej? - spytał Tony, a Loki podniósł ręce do góry i "zdjął ubranko Boga"(znikły w złotym blasku).
Stark wziął Lokiego i zaprowadził do samolotu. Niestety musiałam lecieć z nim i innymi "herosami".
Zaczęliśmy się unosić. Loki przez cały czas milczał, a ja znowu się nudziłam. Siedziałam na przeciwko niego. Jego wzrok czasami spotkał się z moim. Kiedy się to stało,zaczął się uśmiechać. Jego śmiech był nie szczery taki lisi(bez obrazy dla tych pięknych zwierząt).
Usłyszałam jak Stark rozmawiał z Kapitanem. Czasem patrzyli na Lokiego, czasem na mnie. Byli może no to za głupi, ale słyszałam każde słowo.
-Ona nic nie zrobiła. Jakby mogła rozwiązałaby go i wypuściła. A nawet dołączyła się do niego - usłyszałam Iron'a. Nie mogłam tego słuchać.
-Zamknij mordę Tony, albo sama to zrobię! Jego uśmieszek zszedł kiedy to powiedziałam.
-Przecież mówię tylko prawdę! Niby co zrobiłaś kilka razy uderzyłaś go w twarz i upadłaś na kolana.
Nie mogłam po prostu nie mogłam. Szybko podeszłam do niego i przyłożyłam w brzuch. Skulił się i upadł na kolana.
-Widzisz nie tylko ja kłaniam się przed prawowitym władcom.
Loki spojrzał na mnie. Stark wstał i usiadł. Nie mogłam wytrzymać że śmiechu. Tony był zły i to bardzo, spoglądał na mnie tym swoim wzrokiem który mówi tylko - Zaraz cię zabije!
Wszyscy w samolocie spostrzegli, że zaczęło błyskać i grzmić. Ja i Loki wiedzieliśmy o co chodzi, reszta była zbyt niedoinformowana. Loki i ja zaczęliśmy się wiercić.
-Boisz się burzy? - zapytał Tony
-Nie burzy. Tylko to co się w nich ukrywa - powiedział Loki. Nagle na samolocie ktoś wylądował. Cała maszyna zaczęła się bujać. Stark otworzył drzwi i założył strój.
Przez drzwi wleciał młot i powalił Stave i Starka. Przez otwór wleciał Thor, złapał Lokiego, machnął młotem i odleciał. A ja stałam i patrzyłam na oddalających się bogów.
-Fajnie możemy lecieć do domu!
-Co Veronica. Musimy go złapać. A z resztą po co ja z tobą rozmawiam.
Stave zapytał Tony'iego o Boga.
Blaszak poleciał, a ja za nim. Pomachałam ręką i spadłam w dół.

.................................................................

Gdy znalazłam się na dole zauważyłam jak Thor walczy z Starkiem.
-Thor, Thor, Thor...! Krzyczałam, a Loki, który leżał na skalę obok popatrzył na mnie, więc do niego podeszłam.
-Co się stało?
-Dlaczego kibicujesz Thor'owi?
-Bo nie lubię Stark'a (uśmiechnęłam się).
-Ja też, ale to już wiesz. A może chciałabyś się do mnie przyłączyć i...
-Zabić Stark'a!
-Tak!
Byłam zdziwiona propozycją, ale nie chciałam być w jego drużynie jelonków.
-Sorki, ale odmawiam.
Zauważyłam jak Stave spada na pole bitwy, więc poszłam zobaczyć sytuację.
Gdy znalazłam się na miejscu wszystkie drzewa były poprzewracane, a chłopaczki stały obok siebie.
-Witaj Thor.
Półbóg odwrócił się i uśmiechnął. Po czym podszedł do mnie przytulił. Chciał coś powiedzieć, ale położyłam na jego usta, swój palec.
-Powiesz mi na statku. A teraz zapraszam do latającej puszki!
Wykonał rozkaz i udał się razem z nami po Lokiego, a potem w miejsce gdzie wylądował nasz samolot.

Trochę krótsze niż ostatnio ale nie mam weny.
Przepraszam za wszystkie błędy i że tak długo nie pisałam.

||Jestem Potworem||Avengers (Zawieszone) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz