~Hazel~
Dźwięki muzyki rozbrzmiewają po całym pomieszczeniu, a ja wykonuję kolejne ruchy. Na początku zdejmuję wazonik i obrus, a potem wycieram dokładnie stolik, aby nie zostało żadnej plamy. Po wyczyszczeniu mebla nakładam nakrycie i ustawiam na nim naczynie z różą. Zadowolona z siebie, tanecznym krokiem udaję się, aby sprzątnąć kolejny blat, który jest zresztą ostatnim na dzisiaj. Wykonuję te same czynności i odkładam szmatkę na ladę.
Ocieram pot z czoła i poprawiam swój mundurek do pracy. Zauważam, że spódniczka jest brudna. Wzdycham ze zrezygnowaniem i przez chwilę staram się zetrzeć zabrudzenie, ale widząc, że nic to nie daje, odpuszczam.
Postanawiam pójść na zaplecze, aby przynieść stamtąd mopa. Wracam z urządzeniem i podgłaśniając radio, zaczynam zmywać podłogę. Lekko kołyszę się w rytm piosenki, którą akurat teraz puszcza stacja. Naprawdę wpada w ucho.
Kawiarenka, w której pracuję nie jest zbyt duża, dlatego uprzątnięcie jej nie zajmuje mi zbyt wiele czasu.
Gdy już jest czysto, przebieram się w zwykłe ubrania i zabieram ze sobą ciuchy do pracy, bo przydałoby się je wyprać.
Zabieram klucze i wychodzę z miejsca moich zarobków. Owiewa mnie zimne powietrze, więc otulam się trochę mocniej swoim płaszczem.
Oddalam się w stronę przystanku autobusowego. Na szczęście istnieje pojazd, który przyjeżdża akurat tutaj o dwudziestej trzydzieści, co jest dla mnie idealnym czasem. Zdążę posprzątać, przebrać się, zamknąć i idealnie wtedy nadjeżdża mój transport. Dokładnie tak samo jest tym razem.
Wsiadam do środka i zajmuję miejsce pod oknem. Podłączam słuchawki do mojego telefonu i puszczam losową playlistę.
Zaczynam patrzeć jak widoki za oknem powoli się przesuwają. Wszędzie są neony i światła jak to bywa w Nowym Jorku wieczorami. Wysokie wieżowce sprawiają wrażenie naprawdę potężnych. Czasami myślę o nich jako o strażnikach tego miasta, które naprawdę żyje swoim życiem.
Mimo wszystko naprawdę lubię tu mieszkać. Klimat ogromnej metropolii zdecydowanie należy do moich ulubionych.
Autobus się zatrzumuje, a ja z niego wysiadam. Zaczynam podążać trochę zatłoczonym chodnikiem. Moje obcasy wydają charakterystyczny dźwięk przy każdym kroku i bardzo mi się to podoba.
W końcu docieram do upragnionego budynku. Mieszkam w jednym z drapaczy chmur na piętnastym piętrze. Uwielbiam widok z okna szczególnie wieczorem. Jest magiczny i to dosłownie. Gdybym była artystką, byłby on moją największą inspiracją.
Po stosunkowo krótkiej jeździe windą, znajduję się przed swym mieszkaniem. Wchodzę do środka i od razu idę do łazienki. Muszę się odświeżyć po całym dniu spędzonym w kawiarni.
Udaję się do prysznica i obmywam moje ciało wodą. Potem wcieram w nie malinowy płyn do kąpieli, czując odprężenie. Spłukuję go i wycieram się ręcznikiem.
Zabieram z wieszaka swój szlafrok, zakładając go. Siadam na kanapie i włączam komórkę. Wita mnie z niej zdjęcie, na którym jestem ja i moja przyjaciółka Ronnie. Uśmiecham się sama do siebie.
Veronica to naprawdę cudowna osoba. Raz bardzo mnie zraniła, ale wynagrodziła mi to tysiąckrotnie. Poza tym, gdy zadała mi ból byłyśmy w liceum i nie za bardzo wiedziała, że to wywoła cierpienie. To dzięki niej mogę teraz normalnie żyć, a nie rozpaczać. Pomogła mi zacząć od nowa. Gdyby nie ona, nie przeżyłabym kolejnego rozstania w swoim życiu.
CZYTASZ
Trust Issues |S.M|
FanfictionDruga część "You made me a believer"! Akcja rozgrywa się rok po zakończeniu wydarzeń z pierwszej części i przedstawia aktualne uczucia i sytuację bohaterów. Można czytać bez zapoznania się z częścią pierwszą!