Wstawać tępe chuje! - krzyknęła Shiro w tym swoim klawiszowym mundurku, który zawierał tak mało tkanin, że nawet nie można go było nazwać mundurkiem a dwójka teletubisiów podniosła się z łóżek.
Tinky Winky POV
Wrzask Shiro i jej zabójcze kształty rozbudziły mnie. Podniosłem głowę a moim oczom ukazał się piękny jak zawsze, zielonooki jak zawsze, szpinakowowłosy jak zawsze... Mój chłopak Dipsy... Znaczy on jeszcze o tym nie wie ale to tylko kwestia czasu... Z zzamyślenia wyrwał mnie bezemocjonalny głos:
-Po. - powiedziała Po wychylając się zza wentylacyjnych krat (a w tle zaczęła grać badassowa muzyka) po czym wyłamała kraty i wyszła machając ramionkami w rytm muzyki.
-Ach...Dipsy...-powiedziałem rozmarzony...
-Etooo...Nani?...? Coś mówiłeś? - powiedział Dipsy odwracając się w moją stronę a ja szybko odwróciłem twarz do ściany aby nie ujrzał mojej zarumienionej twarzy. Spoliczkowałem się kilka razy.
-Nie jestem lamusem! - krzyknąłem nieumyślnie będąc pewien, że to się dzieje w mojej głowie. Chcąc ocenić sytuacje odwróciłem lekko głowe w stronę Dipsy'ego, którego tam nie było.
Spragniony widoku ukochanego uke (on jeszcze nie wie) wyciągnęłem z poszewki na poduszkę jego zdjęcie, które zrobiłem z ukrycia na stołówce gdy Dipsy dmuchał w zupę...Można by pomyśleć, że jesteśmy dla siebie stworzeni jednak nasze pierwsze spotkanie nie było tak kolorowe jakby się zdawało... To był jednocześnie mój najgorszy i najlepszy dzień w życiu i to nie tylko dlatego, że na obiad były martwe kurczaki...
3.06.6969r. PRZEDSZKOLE POD WEZWANIEM ŁYDECZEK AKIHIKO KAYABY. W CHUJ POCHMURNY DZIEŃ. WIATR PIZGAŁ WSZYSTKICH PO KOSTKACH.
-Wyskakuj z tego trykota Tinky-Pedawinky! - krzyknął Jorgen Von Pyton. - Chłopcy grają w piłkę a nie tańczą zumbę!
-A-ale chłopcom nie podobają się piłkarze! - krzyknął YoungTinky pochylając się do przodu wymachując do tyłu zaciśniętymi piąstkami, po czym podniósł stopę i pokazał nią FAKERSA (W końcu miał najdłuższego w mieście).
-To było imponujące... Jednak... Wyskakuj z trykota!- krzyknął siostrzeniec syna matki Cosmo.
-I z kasy też! - krzyknął Peter Paker (wiecie, ten Seba, Paker z osiedla)
-No a.. Ale piłkarze nie są pociągający! - Young Tinky tupnął nadal pokazując FAKA.
-No właśnie! - krzyknął kolejny pedałek w składzie znany pod ksywką : Głęboki Klein. Nikt w zasadzie nie wie skąd się wzieła ta ksywka, Klein wspominał tylko o jakimś "zabójczo pięknym, czarnowłosym Japończyku".
(Napewno nie chodzi o Kirito)2 tygodnie później...
-Dzieci! Trzymajcie się wężyka. - przestrzegła dzieci przedszkolanka Kasia aby mieć pewność, że żadne nie umrze dzisiejszego dnia.
-A-ale wężyki nie są piękne! - wykrzyczał wyraźnie niezadowolony Rei. - Nagusa! Poprzyj moją teze Nagusa! NAAGUSAA!! NAGUSAAA! - Krzyczał dalej Rei potrząsając śpiącym w chodzie Nagisą.
-Oo mój boszee Rei jesteś taki męskii,, chciales sie puscic węyzka... - powiedział Young Tinky Pedawinky kręcąc sobie loczka z włosów podnosząc do góry brwi.
-Też jestem męski! - krzyknął Klein i rzucił się na samochody.
Klein POVNie wiedziałem co się stało, leżałem na ziemi, widziałem mroczki przed oczami. Niedaleko słyszałem krzyk moich towarzyszy a w powietrzu unosiła się melodia Fake Love.. Miałem już umierać ale nosz kurła zwrotka Taehyung'a. Skończyłem śpiewać i przywołałem do siebie ręką Tinky'ego. Zdawało mi się, że wszystko starał się robić w zwolnionym tempie.
-Tinky...ach..Tinky...ach! Tinky... Opowiedz moją historię... - Tinky skinął tylko głową, pocałował mnie w czoło a po jego policzku spłynęła samotna łza.
Narrator POV
-Ej Reochjdknzbcnpfff patrz, Klein nie żyje, weź zanuć despacito. - poprosil Reia Nagisa.
-Tyryryryry tym tym tym tym tym aaaaaa fonsi! Kiła ooo... Yeyeyeyey....Bluwah!
-dzięki Reochjdknzbcnpfff jesteś najlepszy.
Sasuke POV
Przechodziłem akurat.
Tinky Pedawinky POV
Nie wiedziałem co się stało, widziałem Klein'a leżącego na ziemi, Klein leżał na jezdni dziwnie wymachując rękami przed twarzą a także kręcąc ramionami. Niedaleko słyszałem krzyk moich towarzyszy a w powietrzu unosiła się melodia Fake Love.. Miałem już podchodzić do Klein'a ale nosz kurła zwrotka Taehyung'a. Skończyłem śpiewać i zbliżyłem się do Klein'a gdyż ten przywołał mnie ręką. Wszystko starałem się robić w zwolnionym tempie.
-Tinky...ach..Tinky...ach! Tinky... Opowiedz moją historię... - Skinąłem tylko głową, pocałowałem go w czoło a po moim policzku spłynęła samotna łza.
Miałem już podejść do samochodu i sprać najsłabszego, ponieważ starsi pewnie żałują swego czynu i dobrowolnie oddadzą się w ręce policji gdy nagle drzwi się otworzyły i wyszedł on...
Ojcowie Dipsy'ego POV
-ŻYCIE JEST JAK KOOKAINA NANANANA...
Tinky Winky POV
Piękny... Szpinakowowłosy... Zielonooki... Cera jego niczym gładka skoszona trawa... Wokół niego unosił się zapach frytek z KFC wymieszany z darmowym testerem wody kolońskiej z Playboy'a... Około metr dwa wzrostu... Zakasał rękawki...poczym rzucił się do ucieczki. Zacząłem go gonić. Po około 4 metrach zaliczyłem glebe. Nieznajomy odwrócił się w moją stronę więc musiałem przestać patrzeć się na kształtną dupe. Na jego policzku mogłem dostrzec samotnie spływającą łze jednakże szybko wytarł ją rękawem za dużej koszulki* (bo zakasał rękawy koszuli a nie koszulki). Potem zniknął. Wszedł do piekarni. Po około 5 minutach i 47 sekundach wrócił z dwoma drożdżówkami... Myślałem, że ma zamiar dać mi jedną lecz on podszedł do samochodu gryząc raz jedną raz drugą, zamknął przyciemnianą szybę a samochód odjechał. I tak nigdy nie lubiłem dżemu wiśniowego.-Ko...Kocham dżem wiśniowy... - załkałem. - ale masz piękną dupę... - dodałem ocierając łzy.
-Widzicie dzieci? - powiedział Jorgen von Pyton dziwnie przesłodzonym głosem. - Tak właśnie kończą pedały.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I tak właśnie wyglądało moje pierwsze spotkanie z przyszłym mężem - znaczyy on jeszcze o tym nie wie... Achh... Dipsy
*Z Gucci
YOU ARE READING
Boku no dipsy
FanfictionJest to opowiesc, ktora z pewnoscia rozsmieszy was do lez, wzruszy i zaskoczy... nie no nie wiem co napisac, powiemy tak : lubicie teletubisie? lubicie yaoi? albo yuri? nie mogliscie lepiej trafic. Oto przed wami najzafelistsza ksiazka w Europie teg...