Chapter 48

28 2 0
                                    

- Nie wytrzymam tego dłużej, tak będzie dla nas lepiej. Już raz mu wybaczyłam, ale więcej tego nie zniosę - pomyślałam, gdy otworzyły się wielkie drewniane drzwi.
- Cześć - powiedziałam próbując się lekko uśmiechnąć i zamaskować co się przed chwilą stało. On niestety za bardzo mnie znał i zauważył moje lekko połyskujące policzki od łez i rozmazany tusz. Nie zdążyłam nic powiedzieć, ponieważ już mnie trzymał w szczelnym uścisku. Jedyne co teraz potrzebowałam to czułości i ukojenia. Nawet nie wiem kiedy przeniósł nas na swoją kanapę.
- Wiesz, że nie lubię naciskać, ale musisz mi powiedzieć co się stało - „wiem o tym" pomyślałam, ale pragnę jeszcze chwili wytchnienia i spokoju. Po paru minutach w końcu jestem gotowa, żeby powrócić myślami do sytuacji sprzed 30 minut.
- Ja... wyszłam na zakupy i w połowie drogi zorientowałam się, że..... że nie mam pieniędzy... więc stwierdziłam, że nigdzie mi się nie spieszy i wrócę do domu po portfel... - i w tym momencie musiałam przerwać, bo w myślach nadal miałam ten widok... jego i ją. Ona na naszym łóżku cała obnażona, a on miał tylko zdjęte spodnie do połowy ud. Nigdy nie zapomnę tego momentu, gdy mnie zauważyli i gdy próbował się wytłumaczyć, a Hailey jak gdyby nic leżała i czekała na niego z powrotem, żeby wszystko dokończyć.
- On mnie zdradził... znowu... - popatrzył się na mnie zdezorientowanym wzrokiem i już miał mi odpowiedzieć, ale byłam szybsza.
- Przepraszam, że ci nie powiedziałam tego wcześniej, może byłoby teraz inaczej... Ale myślałam, że to jednorazowa sytuacja. Byli pijani i widziałam z okna jak się całowali na pożegnanie pod domem. Mówił mi potem jak mnie bardzo kocha i to ona na niego naparła... jak to teraz żenująco brzmi... - już nie wytrzymałam i nie obchodziło mnie to jak wyglądam, byłam cała potargana, rozmazana i przede wszystkim załamana, bo pierwszy raz w życiu nie wiem co mam zrobić.
- Ja przepraszam, że do ciebie przyszłam, ale naprawdę nie wiedziałam gdzie mam iść... Demi jest jeszcze w trasie i wraca za miesiąc, a David... odpoczywa razem z Marią na Kubie po tym całym ślubie i załatwianiu wszystkich spraw - wyjaśniłam, ponieważ czułam się winna, że cały czas ma mnie na głowie.
- Ej, ej, ej... przestań tak mówić, bo dobrze wiesz, że jesteś tu zawsze mile widziana, a ja zawsze ci pomogę, jasne? - przytaknęłam delikatnie głową i wiem, że muszę mu jeszcze wyznać najważniejszą rzecz.
- Ja... ja jestem w ciąży, to jest 10 tydzień - zapanowała cisza, którą ja musiałam niestety przerwać, bo Charlie był zbyt zszokowany tą wiadomością.
- Nikt jeszcze nie wie... miałam mu powiedzieć dzisiaj wieczorem, ale... teraz wiem, że nie ma to sensu. Nie chcę, żeby o tym wiedział i nie chcę, żeby miał jakikolwiek kontakt z moim dzieckiem - nareszcie poczułam się wolna od tych wszystkich tajemnic po tej rozmowie.
- A co... jeśli ktoś się spyta o ojca dziecka... przecież nie powiesz, że nie wiesz, bo wszyscy będą uważać, że to ty go zdradziłaś- miałam mętlik w głowie po tym co oznajmił i wiem, że ma rację.
- Nie wiem, Charlie - siedzieliśmy w ciszy, gdy on nagle się odezwał.
- Wiem, że to trudna decyzja i możesz się nie zgodzić,ale nie pozwalam ci zostać z tym wszystkim samą... więc myślę, że najlepiej będzie dla was... jak narazie zamieszkacie u mnie. I teraz najważniejsza kwestia do ustalenia... jeśli będziesz tego pewna i zgodzisz się... to chciałbym zostać ojcem dziecka. Wiem, że to też dla mnie nowa postawa i obietnica, którą wam składam, ale pamiętaj, że możesz na mnie zawsze liczyć i nie obrażę się jeśli mi odmówisz... i nie musisz mi teraz odpowiadać, przemyśl to - w tym momencie moje policzki zamieniły się w wodospad dla moich łez i nie wiedziałam co mam odpowiedzieć.
- Dziękuję, Charlie... i to bardzo... - nawet nie zdążyłam dokończyć zdania, bo ciepłe ramiona otulały mnie i moją kruszynkę, nagle jedna ręka zaczęła się zniżać do mojego brzucha, a to było najlepsze uczucie w moim życiu... bo byliśmy bezpieczni... ja i moje dziecko.

Promises/ Bieber, Gomez, PuthWhere stories live. Discover now