Prolog

0 0 0
                                    

Wracając późnym wieczorem rozglądałam się po oświetlonym mieście, tętniącym jeszcze życiem. Nie mogłam uwierzyć, że właśnie straciłam pracę. Choć bardzo nie lubiłam stania na kasie był to jedyny sposób w jaki się sama utrzymywałam. Powrót do rodzinnego domu skreśliłby wszystkie moje plany i marzenia, kiedy w końcu znalazłam się w moim upragnionym Londynie. Gdybym umiała trzymać język za zębami pewnie teraz siedziałabym i obsługiwała tą niemiłą Panią. W tej chwili cieszę się, że mam jakiekolwiek oszczędności. Dzięki nim nie wezmę pierwszej lepszej pracy a poszukam czegoś sensownego. Z tą myślą wracałam do domu dopóki nie usłyszałam syren a następnie strzału. Serce na chwilę stanęło po czym zaczęło jeszcze mocniej bić a włosy na rękach natychmiast się zjerzyły. W pierwszym momencie nie wiedziałam co mam zrobić i stałam przerażona na środku ulicy. Przykucnęłam i schowałam się za autem. W odległości kilkudziesięciu metrów na moich oczach policja strzelała do kilku napastników. Gdybym dalej miała pracę nawet nie wiedziałabym, że do tego doszło. Wszystko działo się tak szybko. Na ulicy nie znajdował się nikt więcej oprócz mnie i ludzi zaangażowanych w strzelaninę. Opanowując swój oddech przysłuchiwałam się nakazom policjantów. Po założeniu kajdanek doliczyli się trzech przestępców a następnie zabrali radiowozem na komisariat. Kiedy wiedziałam, że chyba już jestem bezpieczna wstałam i już miałam się obracać kiedy zawołał mnie jeden z policjantów.

- Widziała to Pani? Czy wszystko dobrze? - pytał. Podeszłam do niego bliżej by odpowiedzieć mu na jego pytania. Blond loki odbijały się w świetle latarni a jego niebieskie oczy się iskrzyły. W bliskiej odległości od siebie wyglądało na to, że jesteśmy w podobnym wieku. Co jeszcze bardziej mnie przybiło ponieważ to on jest policjantem a ja jestem bezrobotna.

- Wygląda na to, że może być Pani wezwana na świadka w tej sprawie. Mogę wiedzieć jak się nazywasz? - jego głos uspokajał mój oddech.

- Tak, oczywiście jestem Victoria Parker. - odpowiedziałam.

- Miło mi, Ethan Williams. Zadzwoń na ten numer jutro w południe. - powiedział, po czym wręczył mi kartkę z numerem zapewne komisariatu.

Po krótkiej rozmowie nie myśląc o swoich problemach ruszyłam dalej w kierunku mieszkania. Moim oczom ukazał się mężczyzna w kapturze. Miał ze sobą ogromną torbę wypchaną pieniędzmi. Nie widział tego, że byłam tuż za nim i ściągnął kaptur. Jak na złość nadepnęłam na gałązkę która trzasnęła pod moim ciężarem. On natychmiast się obrócił i stanął w bezruchu. Najszybciej jak tylko umiałam opuściłam oczy na dół choć nie dało się nie zauważyć jego zarysowanej szczęki i brązowych oczu. Nie odzywając się przemknęłam dalej myśląc, że nic mi nie zrobi.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 19, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

More off you Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz