Następnego dnia Rey przyszedł do restauracji, gdzie był umówiony z Sharon. Usiadł i czekał na nią. Po chwili Sharon się zjawiła.
- Wybacz spóźnienie- powiedziała Sharon.
- Nic się nie stało, sam niedawno przyszedłem - odparł Rey.
- Sama nie wiem od czego zacząć. Od momentu pożaru, który spowodowałam w rezydencji zrozumiałam swój błąd i bardzo tego żałuję. Dużo o Tobie myślałam Rey, zrozumiałam, jak bardzo jesteś dla mnie ważny, zawsze stałeś po mojej stronie i naprawdę bardzo mi pomogłeś, a ja nie potrafiłam tego zauważyć. Chciałam Cię z całego serca przeprosić. - Sharon powiedziała z powagą.
Rey się lekko zarumienił, widział, że Sharon bardzo żałuje, wiedział, że mówi prawdę.
- Rozumiem Cię Sharon, ty na prawdę bardzo się zmieniłaś przez te parę miesięcy. Doceniam to i wybaczam Ci. Ty też zawsze byłaś dla mnie ważna. Zawsze byłaś dla mnie wyjątkowa, podziwiałem Cię i.... - coś powstrzymało Rey'a od dokończenia zdania.
- I ? - zapytała nagle Sharon.
- I KOCHAŁEM CIĘ... Zawsze CIĘ KOCHAŁEM I NADAL KOCHAM - Rey w końcu wyznał jej miłość.
- Wiem Rey, już dawno się domyśliłam ale zawsze trzymałam to w tajemnicy. Cieszy mnie to, że w końcu zebrałeś się na odwagę żeby mi to powiedzieć. Ja też bardzo Cię kocham, już od dawna, ale bałam się, że to zniszczy nasze relacje, a teraz dowiaduję się że ty to odwzajemniasz - Sharon położyła swoją dłoń na dłoni Rey'a.
- Dużo mnie kosztowało, żeby Ci to powiedzieć, ale nie mogłem już trzymać tego tak długo w środku. A więc skoro wszystko wyszło na jaw, myślę, że nie ma sensu już dłużej czekać, choć za mną - Rey wziął ją za rękę i wyszli na zewnątrz.
- Rey, dokąd idziemy ?
- Zaraz zobaczysz. Jeszcze trochę.
Szli dosyć długo, jednak oboje nie czuli zmęczenia gdy byli razem. W końcu Rey się zatrzymał. Okazało się, że byli na moście (na tym, na którym w 3 sezonie w 34 odcinku Sharon prawie zemdlała, a Rey ją złapał). Było tam bardzo pięknie, zawsze lubili tam przychodzić. Rey powiedział :
- Zawsze chciałem zadać ci to pytanie, ale dopiero teraz mogę to zrobić.
- Co masz na myśli Rey ?
Rey nagle uklęknął na jedno kolano i wyjął pierścionek z marynarki.
- Sharon Benson, czy zostaniesz moją żoną ? - Rey zapytał ją, uśmiechając się lekko i patrząc jej w oczy. Nikt nie mógł im popsuć tej chwili. Było bardzo romantycznie. Z oczu Sharon wypłynęła łza szczęścia, pierwszy raz od wielu lat. Nigdy nie spodziewała się czegoś takiego, mężczyzna, który bardzo jej się podobał właśnie się jej oświadczył, ale czy Sharon jest na to gotowa?
- Tak Rey, zostanę. Bardzo Cię kocham - Rey założył jej pierścionek na palec i wstał, byli bardzo blisko siebie.
- Ja Ciebie też. To najpiękniejszy dzień w moim życiu.
To była ich chwila, Rey objął Sharon za biodra i pocałował ją. Pocałunek trwał 6 sekund. To był najpiękniejszy moment dla Sharon.
Stali tam bardzo długo, do późnego wieczoru i śmiejąc się rozmawiali. Tak jak obydwoje chcieli, Sharey powróciło, tym razem w jeszcze piękniejszym stylu. ;D
Ciąg dalszy nastąpi... Mam nadzieję, że się podobało ;D Rozdział 3 postaram się wrzucić w ciągu najbliższych kilku dni ;D