Afekt duszy

20 0 8
                                    

Każdy z nas ma w życiu gorsze chwile. Radzimy sobie z tym w różnoraki sposób. Cały czas towarzyszy nam to jedno miejsce, niby zwykłe, ale mające dla nas największą wartość. Bywają jednak na świecie tragedie. Pożary, tornada, sztormy... Te katastrofy zabrały tą najcenniejszą przestrzeń niejednej osobie...

Nic nie jest wieczne.
Nawet umysły ludzkie, chociaż podobno przemyślenia osób z trudną przeszłością są najpiękniejsze. Jedyne czego pragną, to oddalić się w świat marzeń.

Ona nie była inna. Jej sytuacja nie przedstawiała się kolorowo. Spalony dom i nagle życie się odmienia. Powiedziałbyś, że to nic, zwykła zmiana miejsca zamieszkania. Ta wypowiedź byłaby łgarstwem. Utrata więzi, emocji... to tylko niektóre konsekwencje takiego zdarzenia. Co noc nawiedzały ją spalone szczątki i nieszczere pożegnania. Rano budząc się, miała dreszcze i okropny smród spalenizny na włosach. Nie dostawała wsparcia, nikogo nie obchodziło co Ona przeżywa. Jedyne, co otrzymywała, to kolejne powody do złych myśli. „Dom" zaczął ją wyniszczać.

Myślała nad sposobami ucieczki od destrukcyjnej rzeczywistości, nie potrafiła 
znaleźć idealnego rozwiązania. Wiele osób próbuje zapomnieć poprzez cięcie się. Nie Ona. Dla niej to oznaka słabości, poddania się. Umysł podpowiadał jej tylko jedno: „Walcz!", a należała do osób, które podążają za swoimi przeczuciami. Przeprowadzka spowodowała u niej szereg przemian wewnętrznych, jak i zewnętrznych. 
Niby lepszy start, a według niej początek najgorszego koszmaru. 
Nowa szkoła, problemy z adaptacją i te niedające żyć zerwane więzy...

Tam miała chłopaka, przyjaciół i popularność. „Wyprowadzam się." I nagle wszyscy zniknęli jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Nie zdajecie sobie sprawy, jak to boli, gdy ktoś, na kim ci zależy, zostawia cię, bo przeniosłaś się do innego miasta. Jedynym kompanem pozostała muzyka i wspomnienia, odtwarzane wciąż i wciąż na nowo. Zawsze te same emocje: strach, smutek, zawód i rozczarowanie. W nowym miejscu została uznana za dziwną, chorą psychicznie. Udawali jej znajomych, a chwilę po tym zbierali się w grupki i wspólnie ją obmawiali.

Zaczęła tracić szacunek do siebie. 
Uważała się za bezużyteczną. Wiedziała, że ludzie ją obgadują.
Przestała ufać innym, izolowała się.
Już z nikim nie dzieliła się tym co czuła. 
Zamknęła to w sobie. 
Nikt nie próbował jej zrozumieć. 
Wsadzono ją w szufladę odmieńców, niegodnych czyjejkolwiek uwagi.
 Z każdym dniem było coraz gorzej, uśmiech stopniowo znikał z jej twarzy, 
wkrótce stał się tylko cieniem przeszłości.

Zaczęło się w snach. Na początku nie była świadoma, że TO jest prawdziwe. Uważała TO za zbyt piękne, idealne. Te nocne mary były wyjątkowo realne, prawie jak wycięte kadry z filmu, odgrywające się przed oczami. Jej sny w pokrętny sposób łączyły się z rzeczywistością, w tak subtelny sposób, że aż niezauważalny. Widziadła odzwierciedlały jej największe pragnienia, to czego nie posiadała w świecie realnym. Pierwsze sny nie przynosiły jej ukojenia. Gnębiły ją głosy ludzi z przeszłości, wypowiadające wciąż i wciąż te same słowa, otwierające niezabliźnione rany.

Pewnej nocy otworzył się przed nią nowy świat.
Zamknęła powieki. Ujrzała korytarz wypełniony drzwiami. 
Na każdych widniał inny napis.
Wybrała te najbardziej tajemnicze, z zachęcającym ją napisem: 
Spirito.

Po otwarciu starych, misternie zdobionych wrót, ujrzała widok, jakiego nie śmiała się spodziewać. Najpierw zobaczyła gigantyczne, błyszczące niczym miliony dukatów, złote ślepia. Intensywny wzrok odczytywał wszystkie głęboko schowane emocje. Kiedy monstrum ujrzało to, czego się spodziewało, zamknęło swoje szczerozłote oczy i odsunęło, ukazując piękno tamtejszego świata. Po zniknięciu bestii dostrzegła wielki i tajemniczy gąszcz drzew. Ona stała na wzniesieniu, z którego mogła dostrzec piękną panoramę krainy pobłyskującej w srebrnej poświacie księżyca. Gdzieś w oddali jeziorko, leżące w pobliżu majestatycznego budynku, odbijało światło. W momencie, gdy ujrzała Ten gmach, w lesie rozbłysły miliony drobnych światełek wskazując jej drogę. Stawiając niepewne kroki, zaczęła schodzić ze wzgórza. Nieubłaganie zbliżała się w stronę pierwszego poblasku, przypominającego z bliska ogień. Ona wiedziała, że to nie jest zwykłe zjawisko. Analitycznym wzrokiem zmierzyła ów fenomen. Jej umysł mówił: uciekaj", za to serce mówiło: dotknij". Powoli wsadziła dłoń w głąb błędnego ognika. Z początku niczego nie poczuła, dopiero gdy zacisnęła rękę w jego wnętrzu, poczuła niemiłosierne pieczenie dłoni i przeszywający ból głowy. Zaczęła słaniać się na nogach, przed jej oczami pojawiły się mroczki. Nie chciała sobie pozwolić na omdlenie, nie tutaj. Tu musi być silna i niezwyciężona. Z niemałym trudem uniosła powieki. Na jej dłoni pojawiło się małe serduszko uwieńczone cierniem. Wtedy też po raz pierwszy usłyszała GŁOS.

Afekt DuszyWhere stories live. Discover now