1.

1.1K 32 2
                                    

Znalazłam się w obcym miejscu, to jest zamek, tylko kogo? Otaczająca mnie cisza jest strasznie przytłaczająca. Zamek, spokojny, czarna cegła tworząca go pasowała do nastroju panującego wewnątrz. Grobową ciszę przerwał kobiecy krzyk, jeden z najgorszych jaki kiedykolwiek słyszałam. Dostałam gęsiej skórki. Wchodzę po schodach i kieruje się w stronę kobiety. Czuję, że nie powinnam tu być ale to miejsce uspokaja mnie. Jakbym tu już kiedyś była.

-Wykorzystałeś mnie! – kobieta krzyknęła przez płacz – Ona jest potworem! – w zamku rozległ się krzyk dziecka. Był dość przerażający, zbyt przerażający jak na krzyk dziecka.

-Oj przestań narzekać... Musisz przyznać, piękna jest. – odpowiedział mężczyzna, niskim tonem. Czułam, że znam właścicieli tych głosów. – Jedyna godna tronu. – mówił w zadumie.

-Nawet tak nie mów! Nie możesz. Nie zniszczysz jej! – płakała kobieta – Czemu ja? Dlaczego ze wszystkich, których mogłeś oszukać wybrałeś mnie?!

-Kochana... Wybrałem ciebie, ponieważ każdy inny by umarł. Tylko ty byłaś na tyle silna, żeby ją urodzić. Jedyną, która jest w stanie okiełznać jej moc. Wykonałaś swoje zadanie – wytłumaczył mężczyzna, dalej bardzo spokojnym tonem.

Podeszłam do drzwi, zza których dochodził dźwięk. Nie były zamknięte, więc je delikatnie popchnęłam. Zobaczyłam kobietę o niebiańskim wyglądzie, o złotych włosach. Wyglądała na wyczerpaną. Obok niej stał mężczyzna, nie widziałam jego twarzy, tylko plecy. Wyglądał jak cień. Ból rozległ się po moim ciele, usłyszałam straszliwy pisk, z głowy zaczęła mi lecieć krew. Zamknęłam oczy i zapadłam się w nicość.

***

Obudziłam się zlana potem. To był bardzo dziwny sen. Taki realistyczny. Zwlokłam się z łóżka żeby zobaczyć godzinę. Zajebiście 3 nad ranem. Było nie oglądać z Izą tych głupich horrorów.

–Ughh... – rzuciłam się z powrotem na łóżko, zamknęłam oczy i złapałam się za głowę – Po co nawet próbować zasnąć. Po co komu sen? – mruczę pod nosem – Mam dwa wyjścia – kontynuuje swój wywód – albo pójdę spać, albo wstanę i się ogarnę. Szkoła sama się do siebie nie pójdzie przecież. – zaśmiałam się.

Wstałam, wzięłam ubranie i poszłam do łazienki. Po prysznicu stanęłam przed lustrem. Ubrałam się i zabrałam się za robienie makijażu. Związałam swoje czarne włosy w kucyk i wzięłam się do roboty. Dzisiaj postawiłam na delikatny makijaż podkreślający moją bladą cerę. Subtelna kreska jest w stanie podkreślić moje złote oczy. Dość nienaturalne ale co to kogo obchodzi. Będą gadać, że mam soczewki ale mnie to nie obchodzi. Życie. Patrzę na szminkę, niby wystarczy minuta a zakryje moje usta fioletem. Zdecydowałam się nie używać dziś jej. Czyste lenistwo. Rozpuściłam włosy tak, że sięgały mi do brody. Po skończeniu wszystkiego w łazience, wróciłam do pokoju i zaczęłam się pakować.

***

-Pobudka Andra! – krzyknęła matka wchodząc do mojego pokoju. Zastała mnie już przygotowaną do wyjścia

-Nie śpię! – odparłam z frustracją – I ile razy mam ci powtarzać, żebyś nie zdrabniała mojego imienia?- byłam już wkurzona na cały świat. Najchętniej bym ich zabiła. – Poza tym, naucz się pukać zanim wejdziesz do mojego pokoju, ponieważ pewnego dnia możesz się zdziwić. Tak zwana przykra niespodzianka.

-Dobra Andras, przestań straszyć wszystkich wokół siebie. Wszystkiego najlepszego z twoich urodzin!- ona i jej ten sztuczny entuzjazm. Nie wytrzymam. – Nawet nie mów mi, że się nie cieszysz. Szesnaście lat! Tylko raz w życiu będziesz mieć tyle.

-Ale wiesz, że za rok będę miała siedemnaście i uwaga, bo może nie wiesz, to będzie jedyny raz jak będę miała siedemnaście lat.

-Nie musisz być taka niemiła, staram się jakoś spróbować cię zrozumieć... - zaczęła

-Dobra poczekaj – przerwałam jej – Chcesz mnie zrozumieć? Naprawdę? Bo mi się wydaje, że chcesz oczyścić swoje sumienie. Bo mnie nie znasz! I nie starasz się. Jesteś jakby z kompletnie innego świata. – moja rozmówczyni zamilkła – Skoro nie masz nic do powiedzenia, ja idę do szkoły.

-Przecież jest dopiero 7- zdziwiła się.

-Trudno, nie mam nic do powiedzenia. Na razie! – Wyszłam z domu, buzująca z wściekłości. Ci ludzie są zjebani. Bez śniadania spoko się uczy. Jak miło, że moje życie jest marnowane na szkołę. A mogłabym tyle rzeczy robić...

Córka LucyferaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz