- Już Cię lubię- powiedział chłopak ze śmiechem. Czuję, że będzie nam się dobrze razem pracowało.
Na miejsce dojechaliśmy po niepełnych 15 minutach. Miejsce te wyglądało na opustoszałe od wieków. Jestem ciekawa co jedenastoletnia dziewczynka robiła tu sama. Krew była praktycznie wszędzie. Na ścianach, podłodze, rzeczach niektórym mogłoby się zrobić niedobrze. To właśnie jeden z minusów tej pracy ciągłe widoki krwi.
Mój partner rozmawia właśnie z osobą co znalazła dziecko. Ja postanowiłam się zająć szukaniem jakiś wskazówek. Żadna z rzeczy które przy sobie miała nie były dziwne. Opakowania po batonach i piciu. Zero pieniędzy żadnego telefonu plecaka kluczy nic. Tak jakby chciała pobyć sama w tym miejscu, bez nikogo i nie na długo. Od naszego informatora dowiedzieliśmy się, że dziewczyna mieszka niedaleko. Postanowiliśmy tam pójść może ktoś ją zna?
Do domu poszkodowanej a bardziej zamordowanej idzie się dość krótko. Mała dróżka przez las prowadzi do jednorodzinnego domu oddalonego od reszty. Wygląda na to jakby nikt nie mieszkał w nim od dość dawna.
- Jeżeli ona naprawdę tu mieszkała to nie było jej łatwo - mówię do partnera
- Tak to prawda - odpowiada- jak można mieszkać w takich warunkach?
- No jak nie ma wyboru to co poradzisz? Samo życie mój drogi.
Kamil zapukał delikatnie do drzwi a ja w tym czasie zajrzałam do środka przez okno. Tak jak myśleliśmy dom jest niezadbany no i nikogo nie ma. Poszłam jeszcze za dom sprawdzić czy może tam ktoś jest niestety pustka. Ogród wygląda strasznie. Rozwalona huśtawka, zwiędłe kwiaty ale przede wszystkim krew. Skąd wiem, że to akurat ona? Ten zapach rozpozna się wszędzie.
- Kamil chodź tu! -krzyknęłam
- No co jest? Masz coś?
- Tak! Spójrz tu widzisz? To krew ale zaschnięta co oznacza...
- ...że ktoś tu był dużo wcześniej i jeżeli doszło do kolejnego morderstwa to zabrał ciało! Nieźle - zaśmiał się - zastanawia mnie tylko jedna rzecz dlaczego ktoś nie zatarł śladów?
- Hm... może chciał byśmy to znaleźli? Trzeba wejść do środka
- Bez nakazu nie możesz. Pomimo tego bałaganu i brudu nie wiemy czy może ktoś tu mieszka.
- No dobra to trzeba mieć nakaz. To podstawowa czynność jeżeli chcemy wejść do domu? - zapytałam
- Tak. Chyba, że ktoś cię wpuści albo dom jest opuszczony. Ale wiesz lepiej nie ryzykować - powiedział.
- Rozumiem. Czyli wracamy na komendę?- zapytałam zrezygnowana
Chłopak kiwnął głową
- Ale to nie koniec zadań na dziś- mrugnął do mnie
Uśmiechnęłam się i poszliśmy do radiowozu. Z tego co pamiętam mamy jeszcze dostarczyć raport z dzisiejszego dnia do szefa no i Kamil ma mnie oprowadzić po komendzie.
- Nie zapominaj o oprowadzeniu mnie
- Ja bym zapomniał? No ja?
- No ja nie wiem panie doskonały - zaśmiałam się
- Możesz mnie tak nazywać jak chcesz- wyszczerzył się. Pokręciłam zrezygnowana głową. Gorzej jak z dzieckiem.
YOU ARE READING
Lost in the case
Teen FictionDla Julki to pierwszy dzień w policji. I już pierwszego dnia dostaje zlecenie. Na przedmieściu dochodzi do morderstwa jedenastoletniej dziewczyny. Brak świadków, brak torzamości, brak dowodów w sprawie. I jak młoda policjantka ma dać sobie rade? "...