Rozdział I

6 0 0
                                    

Budzę się rano z nadzieją, że to wszystko, co mnie otacza, jest tylko i wyłącznie koszmarem. Budzę się, zastanawiając, czy mogę pozwolić sobie dzisiaj na małą przerwę i po pracy podjechać na najbliższe kąpielisko, by złapać trochę słońca, schłodzić się w wodzie i odpocząć. Dopiero kiedy otworzyłam oczy, uświadomiłam sobie, że świat ten, który miał być tylko sennym koszmarem, jest rzeczywistością. Nacisnęłam jeden z kilku przycisków, zamontowanych na oparciu łóżka. Rolety na oknach powoli ruszyły ku górze, wpuszczając do pokoju promienie słoneczne. I tak nastała jasność. Kiedyś kochałam słońce, nigdy nie mogłam doczekać się lata, tych ciepłych dni i urlopu. Dziś? Nienawidzę. To wszystko Jego wina! Właściwie wielu ludzi, ale nie możesz mówić tego głośno, bo inaczej trafisz do więzienia. Jako wróg systemu, w którym żyjemy. Więc każdego dnia trzeba udawać, że jest dobrze.

Nie mogąc patrzeć na słońce, ponownie uruchomiłam mechanizm, który tym razem zasunął szczelnie rolety i ruszyłam do kuchni. Wzięłam dzbanek z ekspresu i nalałam sobie kawę, która dziś smakowała całkiem inaczej, niż kiedyś. Pijąc kofeinę, czuło się chemię. Oczywiście ostały się jakieś opakowania z ziarenkami, wyprodukowane przed zamknięciem nas w domowych klatkach, ale tylko ludzie wysoko postawieni mogli sobie pozwolić na taki rarytas. Chociaż zarabiałam całkiem nieźle, o zapachu świeżo zmielonej kawy mogłam tylko pomarzyć.

Wypiłam tę chemiczną kawę na raz, umyłam zęby, włosy spięłam w kucyk, ubrałam się w szorty oraz bluzkę z logiem zespołu rock'owego popularnego w ubiegłym wieku i wyszłam z mieszkania. Czekając na windę, zaczęłam odcinać się od całego świata, wkładając słuchawki do uszu i skupiając się na pierwszych dźwiękach starego utworu  Aerosmith Sweet Emotion. Gdyby nie muzyka, nie wiem, jak udałoby mi się przeżyć w tej rzeczywistości. Weszłam do windy, zerknęłam na przycisk oznaczony jako 0 i chciało mi się płakać. Jak każdego ranka oczy zaszły mi łzami. Potrząsnęłam głową, nacisnęłam na -2 i zaciskając mocno powieki, czekałam, aż winda zatrzyma się na wybranym poziomie. Gdy poczułam chłód łaskoczący mnie po twarzy, otworzyłam oczy i ruszyłam przed siebie.

Tunel był pełen ludzi. Każdy spieszył się w swoją stronę, wskakiwał i wyskakiwał z wind. Na skrzyżowaniach, gdzie tunele wychodzące z poszczególnych budynków łączyły się ze sobą nawzajem, stali handlarze, próbujący zarobić grosza. Aby wybudować tę całą sieć i cały system, który panował teraz we Wrocławiu, potrzebna była ogromna ilość pieniędzy. Dlatego podatki wzrosły i teraz zamiast 23%, oddawaliśmy Państwu 50 lub 60. Absurd! Ale władza obiecała, że jak już stworzymy odpowiednią infrastrukturę, podatek zmaleje. Od 10 lat nie zmalał, chociaż każdy zakątek miasta był już połączony i bez problemu można było dostać się z jednego jego końca na drugi.

Po parunastu metrach skręciłam w ślepy zaułek prowadzący do windy, którą mogłam dostać się do swojego biura. Miałam ten przywilej, że mieszkanie znajdowało się niedaleko mojego miejsca pracy. W innym przypadku musiałabym zjeżdżać windą jeszcze niżej i czekać na metro, które nigdy nie dawało szansy, że dojedziesz do celu na czas. Rzadko kiedy udawało się komukolwiek wsiąść za pierwszym razem. Najczęściej trzeba było czekać na kolejny lub jeszcze następny transport. Chyba że miało się plecy lub pieniądze na łapówki, bo w każdym metrze istniało pomieszczenie dla VIP-ów.

Firma, w której pracowałam, mieściła się na najwyższym piętrze biurowca. Uwielbiałam to miejsce, szczególnie po zmroku, ponieważ mieliśmy szklany sufit, przez który każdej nocy spoglądały na nas gwiazdy. Zewnętrzne, wymarłe miasto nie było oświetlone - dzięki temu tak dobrze było je widać. Często, gdy zostawiliśmy po godzinach, wraz ze znajomymi gasiliśmy wszystkie światła, kładliśmy się na podłodze i patrząc w niebo, zastanawialiśmy się, jakby to było, gdybyśmy nie doprowadzili Ziemi do takiego stanu. Ufaliśmy sobie nawzajem, ponieważ znaliśmy się od lat. A w dzisiejszej dobie niestety brat na brata donosił, nawet na żonę trzeba było uważać. Oni jednak byli inni. Łączyły nas wspólne marzenia i sekrety. Gdyby ktoś chciał, już dawno puściłby parę.


Tego dnia w biurze panował chaos. Ludzie biegali, krzyczeli, rzucali papierami. Byłam pewna, że cenzura odrzuciła jakieś nagranie, nad którym pracowaliśmy bardzo długo. Chcąc załagodzić nieco sytuację, pognałam do swojego biura, by przygotować ewentualne tłumaczenie, które zadowoli przełożonego. Ku mojemu zaskoczeniu na skrzynce mailowej nie było żadnej odmownej wiadomości, a wręcz przeciwnie - wszystkie programy i seriale, jakie do tej pory wypuściliśmy do sprawdzenia, zostały zaakceptowane. Więc o co chodzi?

- Widziałaś? - w drzwiach pojawiła się głowa Sebastiana. Wzruszyłam tylko ramionami, udając, że wiem o co chodzi. Ale Seba mnie znał i poznał też, że wcale nie wiem. - Nie widziałaś! - klasnął w dłonie i usiadł naprzeciwko mnie, wyciągając telefon. Odtworzył kilkunastosekundowy filmik, na którym jakaś nieznana mi osoba powoli wychodzi z budynku na zewnątrz i staje w pełnym słońcu. Wideo się urywa.

- Przeżył? - zapytałam przerażona.

- Tak!

- Ale jak to możliwe? Przecież sami byliśmy świadkami, jak ludzie żywcem palili się na słońcu.

- Świat się zmienia, a władza nas okłamuje.

- Csiii... - zakryłam rękami usta. Ściany mają uszy, a za takie stwierdzenie każdy mógł dostać dożywocie. Lub powolną śmierć w torturach.

- Nie uciszaj mnie. To oni będą palić się w piekle za to, co nam zgotowali. Świat się zmienia, jeszcze trochę i będziemy mogli wrócić do swojego starego życia. Będziemy wolni. A oni trzymają nas w tych klatkach, jak niewolników, zamiast powoli zacząć puszczać, byśmy posprzątali ten świat i przygotowali na ponowne przyjście ludzi. Wideo usunięto w ciągu 5 minut od udostępnienia, ale zdążyło je zobaczyć ponad 50 milionów osób! W zamkniętych społecznościach wieść roznosi się bardzo szybko. Daje sobie rękę uciąć, że wszyscy już o tym wiedzą. A co robi władza? Usuwa film i wydaje oświadczenie, że jest on spreparowany. Od mojej wtyczki się dowiedziałem, że Ci na górze od dłuższego czasu o tym wiedzą, a nie zająknęli się na ten temat ani słowem.

Powoli ważyłam jego słowa, przyznając mu po cichu rację. Jednakże nie mogłam wyrazić swojego zdania na głos, bo mimo wszystko bałam się, że cała ta szopka jest prowokacją. Władza z nieznanej mi przyczyny na pewno postanowiła przeprowadzić na mnie ten - wcale nie śmieszny - test wierności.

- Partia górą - odpowiedziałam od niechcenia, bo wcale się z tym nie zgadzam. I mimo nienawiści do nowego świata, chciałam jednak żyć. W środku triumfowałam, że nie dałam się zwieść i wygrałam ten test. Szach-mat władzo!

- Jesteś naiwna - skwitował Sebastian i schował telefon do kieszeni. - Nie zapomnij mnie wydać z tym wideo. Ale zanim mnie znajdą, ja zapewne będę daleko stąd.


Po co mi to mówił? Dalej nie nauczył się, że im mniej wie druga osoba, tym lepiej? Sebastian był raczej roztropnym człowiekiem, więc gdyby to była prawda, nie zdradziłby nikomu swojego planu, tylko po prostu by się spakował i zniknął. Testu ciąg dalszy, a byłam pewna, że już go zdałam. Chłopak machnął ręką, wstał i od niechcenia ruszył ku wyjściu. Zanim jednak zniknął za drzwiami, spojrzał jeszcze w moją stronę i pokręcił głową. Zostawił mnie samą, zdezorientowaną. Nie wiedziałam, co właściwie przed chwilą się wydarzyło. Czy władza angażowałaby wszystkim pracowników, w tym moich zaufanych przyjaciół, chcąc mnie sprawdzić? Znajomi na pewno by mnie o tym poinformowali. A jeśli nie? Może to jednak była prawda, a nie prowokacja? Bo co tak właściwie zrobiłam? Każdego dnia pracuję, przychodzę przed czasem, wychodzę grubo po czasie, nie marudzę i nie sprawiam problemów. A w domu uciekam do innej rzeczywistości, którą tworzę wraz z wybraną w danym momencie książką, nie robiąc nikomu krzywdy. Czasami sama coś napiszę, czasami odkurzę pianino w celu przypomnienia sobie kilka standardów jazz'owych, przygotowuję posiłek na następny dzień, kładę się spać. I nic więcej. Ale ewidentnie ktoś ma problem. Tylko kto? 

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jul 30, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Dark sideWhere stories live. Discover now