2

408 59 2
                                    

Rudowłosy pędził przez miasto, sam nie wiedząc gdzie. Zaczynało powoli padać na co oczywiście nie zwrócił uwagi i przyspieszył jeszcze bardziej. Jego instynkt "zaprowadził" go aż pod niewielki sklepik z napisem "Crowley's flowers". Crowley szybko wyciągnął z kieszeni telefon z zamiarem ponownego odczytania sms'a lecz przy okazji znalazł klucz z bryloczkiem w kształcie skrzydła i z różowym kwiatkiem. Machinalnie włożył klucz do zamka i przekręcił a drzwi od razu uległy. Otworzyły się lekko a Crowley poczuł zapach różnych kwiatów i ujrzał wiele kolorów, od białych delikatnych konwali, aż po krwisto czerwone róże i czarne tulipany. Zdumiony spojrzał przed siebie i zauważył szarą, marmurową ladę na której stała stara, metalowa kasa.
Oszołomiony zdał sobie sprawę, że przez rzekome zasłabnięcie musiał stracić pamięć. Powoli podszedł do lady i usiadł za nią, kładąc ręce na zimnym blacie i opadł na wygodny skórzany fotel chcąc się zrelaksować przy pieknych zapachach i niezwykłym widoku.
W czasie gdy Crowley powoli zasypiał, blondwłosy jegomość spokojnym krokiem szedł w strone sklepu AGD. Gdy dostał się do środka postanowił zdjąć swój ulubiony, beżowy płaszcz. Przechodząc koło półek przyglądał się najróżniejszym wiatrakom. Od zawieszanych na suficie aż po podłączane do kontaktu. Znalazł w końcu mały wentylator ze srebrną siatką chroniącą wachadełka i brązowym spodem z wzorem imitującym drewno. Pomyślał, że będzie pasować do jego hebanowego biurka. Wziął karton z wybranym towarem i podszedł do kasy. Stanął w kolejce i z lekkim uśmiechem czekał na swoją kolej, a gdy to w końcu nadeszło jego uśmiech się poszerzył. Przez chwilę zamyślił się, a z zadumy wyrwał go głos kasjera
- Paragon czy faktura?
- Oh em, faktura jeśli można.

Kasjer nabił na kasę produkt i podał cenę
- To będzie 50zł. I poproszę Pana godność?

Niebieskooki wyciągnął że skórzanego portfela banknot lecz, gdy nadszedł czas na imię zawahał się. Spojrzał na dowód znajdujący się w portfelu odpowiedział
- A. Ziraphale...

Odczytał bez trudności i udawał, że nadal wszystko było na swoim miejscu. Podziękował i wziął kantor razem z fakturą. Podczas przechadzki do domu zdał sobie sprawę, że sam zapomniał jak się nazywa. Przeraziło go to lekko lecz pomyślał, że to może być sprawką tej utraty przytomności. Mógł uderzyć głową w blat i jakiś klient tylko mu pomógł obniżyć temperaturę. Postanowił, że pomyśli nad tym później a teraz zajmie się swoim nowym nabytkiem.
Po wejściu do księgarni od razu odszukał kabel ukryty pod stertą kartek. Złożył wiatraczek z lekką trudnością, podłączył go i włączył. Po chwili uznał to za bardzo przyjemne i relaksujące. Ułożył się wygodniej na drewnianym krześle obijanym zamszem. Zamknął oczy i pozwolił podmuchom powietrza aby rozwiewały jego kręcone, jasne włosy podczas gdy on powli zapadła w sen.

Ineffable II Good OmensOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz