~Rozdział pierwszy~ "Internat"

46 6 1
                                    

Tego, jak może się wydawać, normalnego dnia, Lea obudziła się jak zwykle o 11:00. Ale tym razem to było za późno... gdy otworzyła oczy, zauważyła wielką, wypaloną dziurę w ścianie. Zanim zorientowała się, że to nie sen, usłyszała krzyk mamy z dołu: "Lea! Szybko!". Zbiegła po schodach i chwyciła ostatnie w domu jabłko. Potem mama chwyciła ją strasznie poranioną ręke i pociągneła ze sobą. Dziewczyna nie wiedziała, co się dzieje. Cała była z nie wiadomo jakich przyczyn poraniona, ale nie przejmowała się tym, tylko biegła przed siebie prosto do samochodu.

Po dwóch godzinach udało im się przekroczyć granicę Niemiec. Tam mieli zamieszkać.
- O co chodzi, mamo? Co się dzieje? - wypytywała nie świadomie Lea podczas drogi.

- W kraju rozpętała się wojna... ciesz się, że dobrze znasz Niemiecki, bo tam zamieszkamy na jej czas... - odpowiedziała mama.

- Ale... nowa szkoła? Nowy dom? Wszystko, na co tyle wkładałam wysiłku trzeba zacząć od nowa? Jak... my sobie damy radę?

- Będziemy musieli... Zamieszkam gdzieś w akademiku, Ty pójdziesz do publicznej szkoły z internatem... damy sobie radę...ważne, żeby przetrwać.

- Mhm...

Gdy samochód zatrzyłał się przy dużym budynku, mama otworzyła ledwo przytomnej córce drzwi od auta.

- Wysiadamy - odpadła. - To ta akademia, Twoja szkoła. Nie będziemy mieć gdzie dzisiaj spać, więc musisz od razu być zarejestrowana do internatu. Zobaczysz, będzie dobrze.

Lea nie była zbyt pewna tego "będzie dobrze", skoro w poprzedniej szkole było dobrze dopiero po dobrych pięciu latach. A teraz tak nagle się przeprowadza. I WSZYSTKO OD NOWA!

Strasznie się czuła, wchodząc do wielkiego, ciemnego budynku, zwanego "Niemiecką SZKOŁĄ publiczną". (Wyglądał jak psychiatryk) Gdy tak rozglądała się po pomieszczeniu z przerażeniem, nawet nie zwróciła uwagi na to, jak mama poszła szukać nauczyciela oprowadzącego.

Po jakimś czasie wróciła z jakimś wysokim panem, który miał być wychowawcą Lei. Oprowadził ją po całej szkole, a pod koniec weszli w pusty korytarz, w którym było pełno drzwi do pokoi.

- Poszukaj pokoju nr. 7 - powiedział nauczyciel, dając dziewczynie klucz.

Lea chwyciła klucze trzęsącymi się rękami. Nie wiedziała, co robić. Przez chwilę patrzyła na nauczyciela i mamę, ale nagle zmyli się z jej oczu i niespodziewanie znalazła się w dużym pomieszczeniu z kanapą i ogromnym oknem. Na drzwiach widniała wielka cyfra "7". Dziewczyna rozejrzała się dookoła pokoju, po czym wstała i poszła do małego korytarzyku z dwoma drzwiami - do łazienki i drugiego pomieszczenia. Weszła drugimi drzwiami do kolejnego pokoju, w którym były trzy łóżka. Dwa z nich były puste, jednakże na jednym siedziała dziewczyna z długimi blond włosami.

- Nowa? - odezwała się nieznajoma po jakimś czasie.

Lea zastygła w bezruchu. Nie wiedziała co powiedzieć.

- Ta... - odparła. - Lea. A Ty?

- Even - wyciągnęła rękę w stronę nowej współkolatorki. - A na tym trzecim łóżku śpi Tiffany. Troche dziewczynowata ale da się znieść.

- A Ty taka nie jesteś? - powiedziała Lea, patrząc na granatową spódniczkę, którą miała na sobie Even.

- Ja? W życiu! Poprostu tu są takie mundurki. A no właśnie, musisz go odebrać od dyrekcji. Chodź, pokażę Ci gdzie to.

Blondynka zaprowadziła nową do pokoju. Ona odebrała mundurek, ubrała go później w łazience. Kiedy już były gotowe, usiadły na swoich łóżkach i spojrzały się na siebie nawzajem.

- Ładnie wyglądamy w tych mundurkach - zaczęła rozmowę Lea. - Aa... kiedy przyjdzie ta Tiffany?

- Ona pewnie będzie siedziała w galerii do drugiej w nocy, raz ją wygonili, bo mieli zamykać sklep. No wiesz, wszyscy wypadają gdzieś na miasto, jak jest sobota...

- A Ty czemu nie poszłaś?

- Eh... nie mam z kim... ludzie nie przepadają ze mną z powodu że mam ogień... eh...

- ... Czekaj czekaj, jak to "masz ogień"?

- No ogień, niestety. A Ty co masz?

- Nie rozumiem o pytania... - Lea spojrzała zdziwiona na okno. - Już późno. Idę się myć. Dobranoc...

Po czym dziewczyna wyszła do łazienki. Obie położyły się bardzo szybko, przed ciszą nocną. Nawet nie spotkały się z Tiffany. Ale Lea, leżąc już w łóżku, długo się zastanawiała: "A ja co mam?".

(Rozdział 2 już jest!)

Żyć, żeby wiedzieć {Gacha Life}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz