Kolega Dżemik

50 1 0
                                    

Miałem kiedyś kolegę, nazywał się Dżemik. Bardzo lubił wyjadać dżem ze słoika. Mama zawsze mu mówiła "Dżemik! Przestań!", a on nigdy jej nie słuchał i dalej robił swoje. Był ciekawym człowiekiem, a jeśli mam być szczery, to nawet trochę dziwnym... Pamiętam jak pewnego razu w sobotni wieczór poszliśmy razem do kina, to była premiera nowego filmu "Space Jam". Tak się składa, że grał w nim Michael Jordan, obaj byliśmy wielkimi fanami tego oto pana. Z wypiekami oglądaliśmy wspomniane widowisko. W trakcie końcowej sceny, kiedy bohaterowie zwycięsko pokonywali głównego antagonistę, zerknąłem ukradkiem na mojego kolegę. Okazało się, że ma łzy w oczach i delikatnie pociąga nosem. Próbowałem zrozumieć co się dzieje, ale nic nie przychodziło mi do głowy. Wtedy Dżemik szepnął:

- Wiem, że to może wydać się to dziwne, ale nie chcę już dalej tutaj siedzieć. Właściwie, to chciałbym stąd jak najszybciej wyjść.
Jego głos stopniowo się podnosił, a on zaczął zanosić się płaczem. Z dotychczas promiennego i beztroskiego chłopaka w zaledwie chwilę zamienił się w swoje całkowite przeciwieństwo. Mocno się zmartwiłem i zgodnie z jego prośbą opuściliśmy wcześniej seans. Nie wiem co go wtedy ugryzło, ale raptem w moment po wyjściu z sali powrócił do siebie. Nie miał ochoty odpowiadać na moje pytania i sam twierdził, że w sumie to sobie to wszystko ubzdurałem. Na to ja ryknąłem:
- A to teraz bawimy się w co dokładnie? Bo jak dalej zamierzasz zgrywać głupa i unikać moich pytań, to równie dobrze możesz wracać samemu do domu. Chcę ci tutaj jakoś pomóc, być po twojej stronie, a ty nawet nie powiesz mi co się z tobą dzieje.
Dżemik niewzruszony wpatrywał się we mnie przez chwilę i opuścił swój wzrok. Następnie się odwrócił i poszedł do wyjścia. Wtedy rozstaliśmy się bez słowa i nie rozmawialiśmy ze sobą przez jakiś czas. Krótko mówiąc zawiodłem się na nim, sądziłem, że jesteśmy dobrymi kolegami, którzy są wstanie zaufać sobie nawzajem. On jednak najwyraźniej miał inne zdanie o naszej relacji. Parę dni po incydencie, zadzwonił telefon. Odebrała moja mama:
- Halo, słucham... aah to ty, już podaję tego urwisa.
Podała mi telefon i poszła dalej ubijać schabowego czy co tam wcześniej robiła. Ze słuchawki usłyszałem głos Dżemika, zaproponował abyśmy się spotkali w jego domu. Mój gniew już zelżał, to też nie chciałem się z nim kłócić podczas tej rozmowy, przystałem na propozycję. Tata podwiózł mnie na umówioną godzinę, a Mama Dżemika otworzyła mi drzwi i zaprosiła do środka, Dżemik czekał na górze w swoim pokoju. Wszedłem bezszelestnie po schodach, niczym ninja i zakradłem się pod drzwi pokoju. Delikatnie je uchyliłem, a wtem Dżemik obrócił się na swoim obrotowym krześle i powiedział:
- Spodziewałem się ciebie
- Duh - rzuciłem na przywitanie
otworzyłem drzwi na oścież i nonszalancko wszedłem do pomieszczenia.
- To jak? Chcesz mi coś może powiedzieć? - powiedziałem z zauważalnym grymasem.
- W sumie to tak. Sądzę, że powinniśmy zapomnieć o tym co się wtedy wydarzyło, to nic takiego, każdy ma czasem chwile słabości, co nie?
- Co to, to nie! Tego już za wiele, sądziłem, że możemy sobie ufać, wspierać się nawzajem, a ty tak prostu odrzucasz mnie i moją pomoc. Czy jesteśmy w ogóle kolegami? Kim ja dla ciebie jestem?
- To nie tak jak myślisz! - szybko wtrącił Dżemik - Tak, jesteśmy kolegami, nawet powiedziałbym, jesteś dla mnie jak brat. Ale jest tu coś jeszcze, o czym nie jest mi tak łatwo powiedzieć.
- Co to takiego? Dziewczyna? Babcia ci zmarła? Proszę powiedz! - wykrzyknąłem.
- To coś więcej, jakby ci to powiedzieć, poczułem żal. Oglądaliśmy tak dobry film i dobiegał do końca, a ja nie chciałem aby się skończył. W końcu kto to wymyślił, że wszystko co dobre musi się kończyć, ja chcę aby ten film trwał dalej i chcę cieszyć, że mogę oglądać go bez końca. To też dlatego poczułem wielką bezsilność i zrobiło mi się po prostu bardzo przykro. Proszę nie mów nikomu i nie śmiej się ze mnie, ok?
Zupełnie nie wiedziałem jak na to zareagować. Dżemik to dobry kolega, ale nigdy nie spodziewałem się, że może tak bardzo się przejąć taką drobnostką.
- Nie będę się z ciebie śmiać. Jesteś fajnym Kolegą i nikomu nie powiem. - odpowiedziałem
delikatnie zbliżyłem się do niego i przytuliłem. Od tego czasu, zauważam pewną przemianę. Dżemik stał się nieco bardziej ufny i chętny do dzielenia się swoimi problemami. Ja za to nauczyłem się, że należy być cierpliwym i nie pozwolić aby gniew ani emocje zapanowały nad tobą. Po prostu trzeba rozmawiać z ludźmi, bo inaczej do niczego nie dojdziemy. Dżemik i ja mieliśmy jeszcze kilka innych ciekawych przeżyć, ale to zdecydowanie historia na inny raz.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jul 07, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Kolega DżemikWhere stories live. Discover now