1

106 4 1
                                    

POV: Marinette
Ostatni raz spoglądam w lustro i patrzę z dumą na mą stylizację. Czarne jeansy podkreślające figurę i zielony sweterek, komponują się idealnie. Włosy związane w niestarannego koka, paznokcie pomalowane na ciemno zielony kolor i jako dodatek moja stara przyjaciółka- torebka za czasów gimnazjum. Outfit w sam raz na randkę. Uśmiechnęłam się do siebie i zeszłam na dół by pożegnać się z moją mamą.

-Do zobaczenia mamo.-Podeszłam do drzwi, pomachałam mojej rodzicielce, a ta przesłała mi buziaka.-Do zobaczenia ta..-Urwałam w połowie słowa, zagryzając przy tym wargę i przymykając lekko oczy.

Zakręciło mi się w głowie na efekt wspomnień, a w oku pojawiła się pojedyncza łza, którą natychmiast starła moja mama.

-Nie zaprzątaj tym swojej główki kochanie i nie psuj sobie popołudnia.-Nachyliła się nade mną i musnęła lekko moje czoło, uśmiechnęłam się delikatnie.

-Dobrze mamo, już pójdę.-Cmoknęłam jej policzek i chwyciłam za klamkę w drzwiach.

Opuściłam moje miejsce zamieszkania i wciągnęłam nosem letnie powietrze. Długo napawałam się zapachem, pochodzącym z piekarni moich rodziców, która na chwilę obecną jest już zamknięta. Odkąd ojca z nami nie ma, mama nie daje rady sama w piekarni, od czasu do czasu jej pomagam, ale przeważnie popołudniu zamykamy. Odeszłam kawałek od budynku, w którym mieszkam i ustałam na pasach w oczekiwaniu na zielone światło. Wyjęłam z mojej małej torebki słuchawki i MP3. Mimowolnie dotknęłam opuszkiem palca miejsca na moim uchu, gdzie jeszcze kilka miesięcy temu znajdowały się magiczne kolczyki. Zapłakałam w duchu na wszystkie wspomnienia, które zdobyłam podczas bycia super-bohaterką.

-A pani co tak stoi?-Z zadumy wyrwał mnie czyjś nieuprzejmy głos.- Jest już zielone.-Warknął mężczyzna z pobliskiego samochodu.

-Bardzo Przepraszam.-Wyjąkałam na jednym wdechu, jednocześnie szybko przebiegając przez jezdnie.

Facet odjechał z piskiem opon, gdy znajdowałam się już po drugiej stronie ulicy. Nie zatrzymując się, wciąż szłam do miejsca, w którym spotkam mój obiekt westchnień. Dotarłam wreszcie pod umówione miejsce, jakim była Wieża Eiffla. Przystanęłam i rozglądałam się za chłopakiem. W pewnym momencie wszystko spowiła ciemność. Poczułam czyjeś chłodne dłonie na mojej twarzy, które przysłaniały moje oczy.

-Cześć Luka.- Przywitałam się uprzejmie i zachichotałam.

-Witaj Piękna.- Odsunął swe ręce, a ja obróciłam się w jego stronę.

Przytuliłam mocno chłopaka, zarzucając mu dłonie na szyje. Objął mnie delikatnie w pasie, po czym odsunęliśmy się od siebie. Wyjął zza swych pleców mały i subtelny bukiecik stokrotek. Wręczył mi go z uwodzicielskim uśmiechem, zarumieniłam się soczyście i przyjęłam kwiaty.

-Gdzie masz zamiar mnie zabrać?- Zapytałam, delikatnie przygryzając wargę.

-Tak szczerze, to nie mam pomysłu.- Palnął, po czym zachichotał, co wydało się bardzo urocze.-Może tak byśmy poszli do mnie i obejrzeli jakieś filmy, co ty na to?- Zapytał mnie ze słodkim uśmiechem na twarzy, odpowiedziałam mu skinięciem głowy.

Spod wieży Eiffla, ruszyliśmy do mieszkania mojego partnera. Droga mijała nam w spokoju, żartowaliśmy i rozmawialiśmy o różnych rzeczach. Trzymając się za ręce przekroczyliśmy próg domu. Na przeciwko drzwi wejściowych znajdowała się nowocześnie wystrojona kuchnia, tam Luka poszedł odłożyć klucze na blat z marmuru.

-Daj mi te kwiatki Mari, narazie wsadzę je do wazonu.- Podszedł do mnie, przejął ode mnie bukiet stokrotek, po czym umieścił go w przezroczystym wazoniku pełnym wody.

-To co będziemy robić?- Spytałam, zdejmując skórzane botki.

Odwiesiłam beżowy płaszcz na wieszak przy drzwiach wejściowych, po czym przeniosłam się na kanapę w salonie, zabierając ze sobą, moją ulubioną torbę. Rozsiadłam się wygodnie i czekałam na odpowiedź.

-Pomożesz mi zrobić popcorn, a potem wybierzesz dla nas jakiś film. W porządku?- Przysiadł się do mnie i delikatnie ucałował moje czoło.

-Okej. W takim razie chodźmy do kuchni.- Westchnęłam głęboko, gdyż nie chciało mi się wstawać z miękkiej, granatowej sofy.

-Nie marudź Marinette.-Zaśmiał się cicho Luka i podążył do pomieszczenia zwanego kuchnią, wyjął z białej szafki miskę, a z lodówki masło.

Podniosłam się z kanapy i leniwym krokiem podeszłam do marmurowego, kuchennego blatu, na którym stała miska i potrzebne składniki.

-Ja wsypie popcorn i ustawię mikrofalę, a Ty roztop masełko i na koniec polej.- Rozkazałam i zaczęłam brać się do roboty.

Luka patrzył na mnie rozmarzonym spojrzeniem, próbowałam skupiać się na przygotowaniu przekąski, lecz gdybym się nie zarumieniła, nie byłabym sobą. Ustawiałam właśnie mikrofalówkę, gdy zadzwonił mój telefon. Powiadomił mnie o tym dźwięk piosenki  Jagged'a  Stone'a, która została zadedykowana biedronce- czyli mnie. Poszłam do salonu po torebkę, którą zostawiłam na sofie. Wróciłam z powrotem do kuchni i wyjęłam urządzenie z torebeczki. Na wyświetlaczu pojawił się nieznany mi numer, dlatego postanowiłam nie odbierać. Odrzuciłam przychodzące połączenie i wytarłam dłonie w ścierkę.

-Coś się stało? Kto dzwonił? Wszystko w porządku? To twoja mama? Czemu nie odebrałaś?- Obsypał mnie pytaniami. Miałam dość zaniepokojoną minę, więc nie dziwie się, czemu Luka zareagował w taki sposób.

-Nic się nie stało. To pewnie pomyłka, dlatego nie odebrałam.- Poinformowałam mojego chłopaka i podeszłam do niego z uśmiechem.

Położyłam swą dłoń na jego policzku, wciąż się uśmiechając. Objął mnie w tali i przysunął blisko siebie. Ustałam na palcach i lekko musnęłam usta Luki. Przejechał językiem po mojej dolnej wardze. Cicho jęknęłam w jego usta, uchylając je delikatnie. W tym samym czasie, ręce chłopaka zjeżdżały wzdłuż moich pleców coraz niżej, zatrzymały się na pośladkach. W tym momencie mój telefon zadzwonił ponownie. Poziom mojego zdenerwowania wzrósł, ale nie odsunęłam się od niego. Nadal całowałam jego usta. W momencie, gdy nasze języki miały się spotkać, znów nam przerwano. Tym razem to nie była komórka, lecz pikanie mikrofalówki. Odeszłam zrezygnowana od chłopaka i wyciągnęłam popcorn z mikrofali. Za plecami usłyszałam ciche westchnięcie irytacji, postanowiłam to zignorować. Odstawiłam miskę na blat, chwyciłam moją torbę i ruszyłam do sypialni by tam poczekać na przekąskę. Z rozbiegu wskoczyłam na wodne łóżko, a torebkę wyrzuciłam w kąt pokoju. Dosłownie sekundę potem, przyszedł mi SMS, a za nim kolejne. Nie chciało mi się wstawać z łoża, więc po prostu to ignorowałam.

-To co Mari, jaki film oglądamy?- Zapytał Luka, kiedy wszedł do pomieszczenia. Postawił miskę z popcornem na szafce nocnej przy łóżku i dosiadł się do mnie.

-Może jakąś komedię romantyczną?- Poruszyłam sugestywnie brwiami, a chłopak zaśmiał się uroczo.

-To świetny pomysł.-Powiedział, objął mnie ramieniem i przysunął bliżej siebie.

Wzięłam twarz chłopaka w swoje dłonie i pocałowałam delikatnie, jego spierzchnięte wargi. Odsunęłam się lekko i oparłam głowę na ramieniu Luki. On za to włączył jakiś romans i położył sobie popcorn na kolanach. Oboje zajęci byliśmy filmem i nawet nie zwracaliśmy uwagi na mój brzęczący telefon.

we'll be together || Miraculous: Ladybug & Chat Noir. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz