1. Plotki

11 2 0
                                    

Lucy

Siedzieliśmy właśnie w moim pokoju, gdy nagle ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłam je, ale nikogo nie zobaczyłam. Już chciałam zamknąć drzwi, kiedy zauważyłam, że pod moimi stopami leżał bukiet czerwonych róż, podniosłam je i ledwo zdążyłam się odwrócić, Sara znalazła się obok mnie, wyrwała tajemniczy podarek z rąk kiwając przy tym histerycznie głową.

-Fall, masz cichego wielbiciela! Wykrzyknęła trzymając w ręku małą kartkę przyczepioną do czarnej róży. Dziwne jedna róża była inna... Całkiem niezły pomysł!

-Ciekawe od kogo?! Powiedziała również zachwycona Lili -Może to od Luk'a? Blond włosa dziewczyna spojrzała na mnie tak, że natychmiast zaprzeczyłam.

-Nie! On by się do tego nie zniżył. Wiemy, co trzeba zrobić, aby zostać jego "ulubienicą" na jedną noc. Dziewczyna opuściła głowę zawstydzona. Aby załagodzić rosnące napięcie, zmieniłam temat.

-Hej, słyszeliście o tym nowym chłopaku, ma się do nas wprowadzić. Nathan parsknął śmiechem, a White uśmiechnął się zawadiacko.

-Myślę, że nie znajdzie tutaj miejsca... Słyszałem, że przyjęli go tu tylko dlatego, bo Grimm miał wobec jego ojca jakiś dług. Powiedział Nathan kurczowo wpatrując się w jakiś punkt.

-Chciał się tylko odwdzięczyć! Zamilkła na chwilę Sara -Wy faceci jesteście dziwni... tylko dlatego, że ktoś ma mało pieniędzy, uznajecie go za słabeusza!

-No dobra, dobra... PRZEPRASZAM, Jezu... Warknął Nathan groźnie. White ścisnął go za ramię i odezwał się dumnie.

-Ja za to słyszałem, że ma służyć w nocnym patrolu. Musi być więc krzepki, nie wydaje mi się, aby mu się nie powodziło...Pewnie jest snobem.

-Ja bym go aż tak nie oceniała, White. Nie każdy jest Luk'iem! Drugiej gwiazdy klasowej bym nie zniosła... Zaśmialiśmy się zgodnie. Plotkowaliśmy jeszcze tak przez pół godziny. Potem, gdy już wszyscy wyszli, sięgnęłam po książkę od historii, w końcu jutro mamy sprawdzian. W pewnym momencie usłyszałam dziwne szmery... Były niewyraźne, poczułam się jak maleńka owca, która zgubiła mamę, ogarnął mnie strach. Przed czym? Nie mam pojęcia. Cały pokój przesiąknął zapachem dzikich róż. Był bardzo specyficzny i niepokojący. Czułam, że byłam bezbronna, podciągnęłam kołdrę pod samą brodę i niewzruszona czytałam dalej. Sekundę później do mojego pokoju wpadł jakiś facet i zaczął się przyglądać gorączkowo pokojowi. Krzyknęłam, jego wzrok spoczął na mnie. Tym razem przestraszyłam się nie na żarty. Przeniósł wzrok na bukiet, podszedł i rzucił nimi o ziemię. Znów krzyknęłam i powiedziałam wstając szybko, podchodząc bliżej.

-Co Ty robisz?! Zaczął deptać kwiaty, jeden po drugim. Gdy skończył, ze spokojem spojrzał na mnie oczyma, w których jeszcze przed chwilą wyraźnie można było dostrzec determinację, ale potem spuścił wzrok. To był chłopak w moim wieku. Może to dziwnie zabrzmi, ale gdy go zobaczyłam z bliska, poczułam... bezpieczeństwo. Nieznajomy znów skierował oczy w moją stronę.

-Ja... Wyszeptał i... wyszedł z pokoju. Zaczęłam się zastanawiać...

Kim on jest?

NaznaczeniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz