Michael
07:17— Hej, stary — rzucił do mnie Manuel, gdy wszedł do naszego biura. — Ciężka noc? — zaśmiał się.
— Nie, bez przesady. A co u ciebie? Mała dawała w nocy popalić?
— Nic nie mów… Ma anginę, myślałem, że oszaleję w nocy. Maya ledwo żyła, bo wzięła wolne w pracy i cały dzień z nią była, u lekarza też kolejka, więc jakaś tragedia, ja miałem nocny dyżur przy Juli, więc ledwo patrzę na oczy, więc przyszedłem do pracy odpocząć — mówił, siadając za biurkiem. Oparł na nim ramiona i położył głowę.
— To może jedź do domu się przespać? — zaproponowałem.
— Oszalałeś? — spojrzał na mnie zdziwiony. — Przyjechałem tu odpocząć.
— To jedź do mnie.
— A to to już na pewno nie. Skąd ja mam wiedzieć, co ty tam wczoraj robiłeś z tym chłopakiem? — zapytał poważnie.
— Daj spokój. Wiesz, że to nie w moim stylu… To co? Chcesz klucze? Jedziesz się przespać?
— Nie. Nie. Dam radę… Pamiętasz o weselu Bastiana? — zapytał, biorąc do ręki teczkę, która leżała na jego biurku.
— Kurwa — mruknąłem. Oczywiście zupełnie zapomniałem o weselu kolegi z pracy. — Ile mam jeszcze czasu?
— Dwa tygodnie. Na spokojnie kupisz jeszcze prezent — roześmiał się głośno. — I już masz kogo wziąć, nie?
— Że Stefana? — popatrzyłem na niego.
— No a nie? Myślałem, że coś z tego będzie.
— Wiesz… Znam go kilka dni dopiero… Ale myślę, że coś z tego będzie. Wiesz Stefan wydaje mi się naprawdę fajnym facetem, takim normalnym...
— Rozumiem… Weź go na to wesele, będę miał okazję mu się przyjrzeć.
— Daj spokój. I nie możesz mu zrobić przesłuchania, łapiesz?
— Dobra, dobra, spokojnie — uniósł ręce w obronnym geście. — Przecież nic mu nie zrobię, będę grzeczny.
— Mam nadzieję, bo inaczej powiem Mai o tym, że w aucie w schowku pod siedzeniem masz skręta — zaszantażowałem go.
— To na czarną godzinę!!! — krzyknął oburzony. — I nie masz prawa wykorzystywać tego przeciwko mnie!!!
— Cześć chłopcy — do biura weszła Lena, jeden z oficerów dyżurnych. — Sprawa jest, tu macie wszystko — podała mi teczkę.
— Dzięki — uśmiechnąłem się do niej, a ona to odwzajemniła i spuściła wzrok. Po chwili wyszła, a Manu patrzył na mnie znacząco. — Co?
— Jak ty to robisz?
— Ale co? — nie rozumiałem, co ma na myśli.
— Lena na ciebie leci, już od dłuższego czasu.
— Nie jest w moim typie — oznajmiłem, przeglądając papiery, które przyniosła. — Wiesz co? Myślałem o AT — wyrzuciłem z siebie. — I to dość poważnie… Chyba chcę tam wrócić.
— O stary… Wrócić do antyterrorystów? Co ci tu nie pasuje? — zapytał.
— W sumie to nic, ale… No nie wiem, po prostu coś mnie ciągnie żeby tam wrócić… To była zajebista praca.
CZYTASZ
Mandat czy kawa | Kraftboeck
FanfictionKiedy jesteś bliski dostania kolejnego mandatu i pożegnania się z siedzeniem kierowcy na długo...