|Why are you doing this?|

3.1K 268 290
                                    

Otrzymuje wiadomość, nie dowidzi dokładnie godziny ale widzi treść w której jest już proszony o przyjście do domu szatyna, do którego bardzo chętnie ruszył by się spotkać z byłym partnerem.

Będąc pod jego mieszkaniem, panowała dziwna cisza, którą przerwało pukanie do drzwi i dzwonienie w dzwonek. Nikt nie otwierał postanowił zacząć szarpać za klamkę.

Najbardziej go zdziwiło, że mieszkanie było otwarte. Jego uwagę zwróciło wino na stole ale też zapalone światło w łazience i otwarte na oścież drzwi. Zrezygnował z podniesienia wina, wolał ruszyć do rozświetlonego pomieszczenia w celu znalezienia przyjaciela.

Wchodząc do łazienki spostrzegł zwisające z sufitu ciało, jego wzrok był pusty a oczy wywrócone na drugą stronę. Widok był koszmarny, uciekł z mieszkania w którym się znajdował a na schodach poślizgnął się co spowodowało wywrotkę i rozbicie czoła o jeden ze stopni.

Wywołało by to ogromny krwotok ale wybudził się z kolejnego koszmaru po raz kolejny. Tym razem spał trochę dłużej bo przebudził się o 5 rano.

- Dlaczego... Dlaczego śni mi się ta gnida. Dlaczego tak ubolewam na widok jego śmierci, przecież nie raz sam chciałem go zabić. - Obwiniał swoje uczucia których dotychczas nie rozumiał. Chciał aby te sny się niepowtórzyły następnego dnia. Znowu cały zapłakany, znowu z nieprzespaną do końca nocą. Zadawał sobie w myślach pytanie "Czemu akurat przyjaciel samobójca?" Nienawidził go za te pojebane hobby.

Resztę dnia postanowił spędzić pod kocykiem oglądając telewizję, by nie myśleć o niepotrzebnych, nieszczęsnych i przykrych zdarzeniach, które mogą go spotkać u Dazaia. Co chwilę zaglądał do telefonu by upewnić się, że nie otrzymał żadnej wiadomości od szatyna. Czekał niecierpliwie na SMS-a od niego, w którym otrzyma wieści, że może już wpaść do mieszkania.

Po kilku godzinach spędzonych przed telewizją z kieliszkiem wina, rozjaśnił się jego ekran telefonu informując go o nowej wiadomości 

||Wiadomości SMS||

[18:36] Dazai:
Hej ChuuChuu, możesz do mnie wpaść o 19. ( ͡° ᴥ ͡°)

Chuuya: [18:36]
prosiłem żebyś mnie tak nie nazywał...

[18:38] Dazai:Czekam na ciebie, nie spóźnij się jak wczoraj.

Chuuya: [18:40]
...
Już jestem w drodze.

Kiedy rudowłosy postawił się pod drzwiami mieszkania bał się pukać do drzwi wiedział, że jeżeli nikt nie otworzy to to będzie oznaczało coś złego, stał sparaliżowany nie wiedząc co robić przez pięć minut. Nagle drzwi otworzyły się od wewnątrz, a szorstki głos przeraził niebieskookiego. - Ile już tak stoisz? Czemu nie pukasz do drzwi jak normalny człowiek? Chuu... Ty... płaczesz? Co się stało?

Chuuya dotknął powoli swoich policzków które rzeczywiście były mokre. po czym popchnął Osamu do mieszkania zdenerwowany. - Pada deszcz nie widzisz gnido? - Wykorzystał fakt, że na zewnątrz była ulewa. Posiadał on paraso, ale nie oszukując się nawet pod takowym schronieniem można się trochę umoczyć. Szatyn nie rozumiał czemu niższy był tak zdenerwowany przez to pytanie. Wiedział, że zawsze próbował zgrywać on twardego i męskiego, ale nigdy jeszcze aż tak, by odpychać chłopaka który pytał go czy coś się stało.

Kapelusznik usiadł na kanapie pytając się gospodarza o wino które mu obiecał. - Już przynoszę jaśnie Królowej wkurwu. - Po chwili bursztynowooki przyniósł dwa wysokie kieliszki i najlepsze wino jakie wczoraj mógł w sklepie znaleźć.  

- Po co tak właściwie chciałeś się ze mną spotkać? - Zapytał się podejrzliwie, biorąc przy tym mały łyczek wyśmienitego wina.

- Tak w sumie nie mam głębszego powodu, po prostu chciałem z tobą spędzić trochę czasu. - Odpowiadając na te pytanie, wziął głęboki łyk wypijając cały kieliszek na raz.

- Dazai? Nie za dużo pijesz? To już druga lampka.

- Nie mam tak słabej głowy jak ty, Chuu, spokojnie.

Przyjaciele spędzili miło czas rozmawiając i śmiejąc się, Chuuya pilnował się by nie wypić wina za dużo, chciał być trzeźwym by pilnować szatyna, żeby pod wpływem alkoholu nie zrobił czegoś głupiego. 

Około godziny 22:09 Dazai zerwał się z kanapy na równe nogi, odwracając się twarzą w stronę rudowłosego i patrząc na niego szerokim uśmiechem. - Chuu, chcę tego spróbować! - Pierwsze o czym niski pomyślał, to jakiś nowy sposób na samobójstwo, ale z udziałem rudowłosego u boku.  

- Dazai... Proszę ciebie, nawet nie myśl. - Nagle szatyn mu przerwał chwytając go za dłoń i ciągnąc go do swojego pokoju. 

Po chwili Chuuya leżał już plecami na łóżku pod bursztynowooki który próbował się do niego kleić. Kiedy nagle zaczął się zbliżać ustami do tych rudzielca. - Dazai.... błagam nie rób tego. - Był on na prawdę przerażony, będąc już bardzo blisko ust, błękitnooki spanikował odpychając przyjaciela od siebie tym samym zwalając go z łoża. - Jesteś pijany! Wiedziałem, że przesadzasz z alkoholem! Jak dobrze, że nie piłem aż tyle...

- Przesadzasz, Chuu! Nie jestem pijany! Po prostu chcę wykorzystać chwilę, że jesteś tutaj ty i ja, jest późny wieczór i nikt nas nie widzi. Sam czujesz to samo co ja, czemu dalej się do tego nie przyznajesz? - Dazai wydawał się być wesoły wypowiadając te słowa wiedział, że rudzielec kiedyś musi puścić parę z ust i powiedzieć prawdę jak jest. 

- Wychodzę! Jak wytrzeźwiejesz wtedy napisz do mnie. - wstał z łóżka będąc bardzo wściekłym na wysokiego, chciał  wyjść z przytupem ale twardy głos mu przerwał. 

- Nie możesz. Jest burza i mocny grad nie pozwolę ci iść samemu, zostajesz ze mną na noc. - był bardzo poważny wypowiadając te słowa. Na jego twarzy pojawił się uśmiech kiedy wpadł na przebiegły pomysł by się przespać z Nakaharą. - Będziesz spał ze mną w łóżku, kanapa jest bardzo niewygodna. - Niestety, miał rację. Była ona bardzo nie wygodna.

Po godzinie leżeli już odwróceni do siebie plecami na jednym materacu. Rudemu pierwsze co wpadło w oko to stryczek zwisający z sufitu, był przerwany w miejscu, gdzie powinna znajdować się szyja, coś podkusiło go do zapytania, o coś co mu się zawsze wydawało być głupie. -Dlaczego to robisz? - Brunet wiedział, że wisiał tam świeżo zawieszony sznur zapomniał go zdjąć po tym jak się zerwał w pół. Więc też rozumiał o co pytał niebieskooki.

- Po co mam żyć. Moim zdaniem życie nie ma sensu, nie mam kochającej rodziny ani żony, ani dzieci więc nie mam dla kogo, egzystencja to niekończąca się rutyna. Jesteś dzieckiem i chodzisz codziennie do szkoły po to by się przygotować do życia jako dorosły, jak dorastasz chodzisz do pracy by zarabiać, to co zarobisz musisz wydać, wydajesz to na coś co ci się podoba lub jest ci potrzebne do życia. Kupując to dajesz sposób na zarobek dla innych. Czy to na prawdę takie ciekawe? Żyć bez żadnego konkretnego celu. Ja go przynajmniej mam. Próbuję się pozbyć tego co jest mi zbędne, czyli życia. - Jego słowa były puste i czarne, wypełnione smutkiem i bólem, niebieskooki myślał, że zaraz się popłacze jak małe dziecko. 

- Osamu... - po tym słowie szatyn odwrócił się w stronę przyjaciela obejmując go i szepcząc do ucha. 

- Proszę, powiedz to jeszcze raz. Kocham w jaki sposób wymawiasz moje imię. 

Wiedział, że tylko tak może go chociaż trochę pocieszyć więc spełnił jego prośbę. - Osamu.- Po tych słowach szatyn popadł w głęboki sen na Nakaharze jak na poduszce, chłopakowi było bardzo ciepło i przyjemnie w objęciach wysokiego więc zaraz sam zapadł w przyjemny sen.

7 ostatnich minut || SoukokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz