Pierwsza "randka" - Prolog (do fabuły potrzebne)

111 10 2
                                    

Jimin's pov

Było mi zimno, a kropelki potu spływały mi po czole i policzkach spadając już na i tak przemoczoną koszulę. Czułem chłód kamienia pod gołymi stopami, które przywiązane do krzesła bolały mnie od nienaturalnej pozycji i ucisku sznura. Ręce również miałem związane za plecami. Z każdym wdechem czułem na nowo smród stęchlizny i grzyba, jednak nie widziałem gdzie jestem, bo oczy zakrywał mi kawał szmaty związanej z tyłu mojej głowy. Kaszlnąłem, czując jak kurz smaga moją twarz.

Nie wiem ile już tutaj siedziałem. Poczucie czasu zniknęło tak samo jak wiedza o tym, jak się tutaj znalazłem.

Nagle przytłumione głosy. Odruchowo odwróciłem głowę w ich stronę: dochodziły jakby zza cienkiej ściany i co sekunda przybierały na sile. Przez chwilę poczułem ulgę, że ktoś uwolni mnie z tej niewygodnej pozycji. Za chwilę jednak ta myśl całkowicie mi przeszła-wiedziałem, że nie spotka mnie tu nic dobrego.

Głosy stały się zaraz na tyle wyraźne, że potrafiłem rozróżnić ich słowa.

- Radzę z największą szczerością tam nie schodzić.. - odezwał się męski głos.

-A to dlaczego? Chcę zobaczyć najnowszą zdobycz. Przecież nic mi nie zrobi - odezwał się drugi głos. Bardziej chłopięcy.

-Tak, ale.. Nie jest to człowiek, który mógłby przypaść paniczowi do gustu.

-A to czemu? Szkaradny jest? - chłopięcy głos zaśmiał się krótko - otwieraj szybko Namjoon, chcę zobaczyć syna tej bestii - na samą wzmiankę o moim ojcu zacisnąłem zęby i zmarszczyłem brwi.

A więc to te pijawy.

-Nie.. To znaczy.. - jednak nie dane mu było dokończyć, bo drzwi otworzyły się z hukiem, a do moich uszu dobiegł głos, które miałem już za chwilę znienawidzić:

- No, no, no. Nie jest szkaradą Namjoon, czemu mnie okłamałeś.

Poczułem dreszcze na plecach, a gardło mi się ścisnęło, gdy jeszcze raz spróbowałem wydłubać nadgarstki ze sznura - jednak bezskutecznie. Przełknąłem gulę w gardle i warknąłem:

-WARA ODE MNIE- moje słowa przeszły jak błyskawica po pomieszczeniu, zostawiając po sobie martwą ciszę.

-Paniczu, mówiłem, że.. - zaczął Namjoon, jednak odpowiedzią był tylko cichy śmiech gdzieś z oddali, na co zesztywniały mi wszystkie mięśnie.

-Przysięgam na mojego ojca, jak tylko się stąd uwolnię, pozabijam was! - krzyknąłem, a moje słowa odbiły się echem od ścian.

Śmiech nasilił się.

-Słyszałeś go Namjoon? - chłopięcy głos nadal się śmiał - pozabija nas!

-Mówiłem, że to prostak - Namjoon powiedział z wyraźnym niesmakiem w głosie - radzę jak najszybciej stąd wyjść. Straż zajmie się nim w należyty sposób.

-Poczekaj - powiedział panicz. Usłyszałem jego zbliżające się kroki.

- NIE ZBLIŻAJ SIĘ - warknąłem. Znowu potrząsnąłem sznurami, próbując się uwolnić - PRZYSIĘGAM, ŻE WAS UKATRUPIĘ.

-Rzeczywiście prostak - skwitował chłopięcy głos - Gdzie go złapaliście? W barze? W burdelu?

Nastąpiła chwila ciszy, podczas której moja frustracja i lęk dosięgały limitu. Drugi głos westchnął cicho koło mnie, a następnie przemówił:

-Paniczu.. To syn łowcy. Złapaliśmy go, jak próbował zabić pańskiego kuzyna.

-Oh.. - głos się niebezpiecznie zbliżył, czułem to przez nagły podmuch w moją stronę. Ciarki przeszły mi po plecach. Przełknąłem ślinę, gdy poczułem nagły dotyk na podbródku i mocne szarpnięcie do góry. Nie zdążyłem nic powiedzieć - doprawdy?

WHITE BLOOD//JIKOOKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz