☽ Rozdział 2

3.5K 315 149
                                    

Pomimo uwielbienia mistrza Ivara dla bogactwa, o czym świadczyło umeblowanie zakonu oraz wszechobecne ozdoby z klejnotów szlachetnych, gabinet urządzony został w bardzo minimalistyczny sposób, aczkolwiek świadczący o dobrym guście jego właściciela. Stało w nim sporych rozmiarów biurko z ciemnego drewna oraz duży, obity skórą fotel. Pokój wypełniały także regały zapełnione po brzegi książkami i przedmiotami pochodzenia magicznego jak na przykład czaszka salamandry czy słój pełen maleńkich skrzydełek jakiegoś owada lub zwierzęcia. Zawsze korciło mnie, by zapytać, skąd te osobliwości znalazły się w jego zbiorach.

W pomieszczeniu panował półmrok, podobnie jak na korytarzu. Zapewne miało to nadać odpowiedni nastrój, aby zachęcić potencjalnych zleceniodawców do skorzystania z naszych usług.

Mistrz zakonu siedział na fotelu i karmił ziarnem wielkiego ptaka siedzącego na jego biurku, zupełnie ignorując fakt, iż zwierzę siedzi na stosie dokumentów, które pewnie czekały na podpisanie.

- Mistrzu, mam wypełnioną umowę - powiedziałam i wyjęłam nieco pogniecioną kartkę z kieszeni. Szary ptak zaskrzeczał i wyciągnął szyję w moją stronę.

Mężczyzna rzucił okiem na papier, który zawierał ocenę mojej pracy i ewentualne uwagi, mogące być podstawą do odmowy wypłacenia wynagrodzenia. Skoro dostałam swoją część, mogłam być pewna, że nie dojdzie do reklamacji. Mój przełożony otrzymywał zaliczkę, która stanowiła jego zapłatę, a po wykonaniu zlecenia, Cień, który je przyjął, dostawał resztę dla siebie.

- Rzucę na nią okiem, ale po zabawie. - Pogładził ptaszysko po głowie i rozsiadł się wygodniej na fotelu. - Jesteś wolna, Li, możesz iść.

Skinęłam głową i skierowałam się do wyjścia.

Nie wiedziałam, o której godzinie zaczyna się moje własne przyjęcie urodzinowe, ale patrząc na biegających po korytarzu sha'ri, wywnioskowałam, że nie mam zbyt dużo czasu. Wbiegłam po schodach, przyśpieszając nieco tempa. Kilka kobiet ubranych w zwiewne, kolorowe szaty, rzuciło mi zdegustowane spojrzenia. Faktycznie obecnie nie wyglądałam najlepiej, w potarganych przez wiatr włosach i zwykłym ciemnym swetrze nijak dopasowanym do spodni.

Miałam jednak nadzieję szybko to zmienić.

Zanim zdążyłam wygrzebać klucz do mieszkania z kieszeni spodni, ktoś złapał mnie za ramię. Odwróciłam się, by spojrzeć w oczy srebrnowłosej dziewczynie.

- Silver?

- Pomóc ci trochę? - spytała i pomachała mi przed twarzą sporych rozmiarów kosmetyczką.

- Myślałam, że jesteś zajęta.

- Już wszystko zrobione. Poza tym, pomogę ci i szybciej zaczniemy imprezę - powiedziała, podkreślając ostatnie słowo. Uśmiechnęłam się.

- Przyda mi się pomoc doświadczonej wizażystki.

Wyjęłam klucz i otworzyłam mieszkanie, wpuszczając Silver przodem. Jej długie, jasne włosy zafalowały, gdy usiadła na kanapie, kładąc kosmetyczkę obok siebie. Dopiero teraz przyjrzałam się jej sukni: tak, jak nakazywały obowiązujące nas zasady, jej strój był kolorowy, zwiewny i lekki. Długie rękawki mieniły się złotem, biust podkreślało wcięcie w kształcie litery V, a dół sukienki zdobiły wyhaftowane płomienie. Piękna robota.

Zapewne kosztowała ją co najmniej połowę wypłaty.

- Wiem, że wyglądam zjawiskowo, ale czas na podziwianie mnie będziesz mieć później. Weź szybki prysznic i włóż swoją sukienkę, masz pięć minut. - Gdy spojrzałam na nią z wyrzutem, prychnęła. Miałam ochotę na długą kąpiel, ale wyglądało na to, że musiałam jeszcze trochę na nią poczekać. - Ogarnięcie twoich włosów i zrobienie makijażu trochę zajmie, więc się pośpiesz.

Cesarstwo Cienia | WYDANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz