3.

193 19 9
                                    

Loki musiał przyznać jedno. Nienawidził się powtarzać. Typ ludzi, którzy musieli usłyszeć to samo kilka razy, by uwierzyć, irytował go najbardziej. Ile razy można mówić ciągle to samo od początku do końca, tysiące razy. Laufeyson z natury był niecierpliwy, a powtórzenie czegoś więcej niż dwa razy już lekko wytrącało go z równowagi.

— Nie wierzę. Thor ma jedno oko? — Natasha oparła się rękoma o łóżko. — Nie wierzę ci. Opowiedz to jeszcze raz — powiedziała po raz któryś z rzędu.

Loki przejechał dłońmi po twarzy i rozmasował skronie. Był na skraju wytrzymałości. Wziął głęboko oddech i powtórzył te same słowa po raz jedenasty.

— Thor walczył z Helą i Hela, żeby zagrać na uczuciach i honorze mojego brata, wycięła mu oko — złożył ręce w piramidkę, nie pozwalając ruszyć się twarzy, która wyraźnie chciała przejść ze spokojnego wyrazu do skrajnego wyczerpania psychicznego.

Natasha siedziała przez chwilę sztywno na łóżku po turecku i nic nie mówiła. Po chwili milczenia odgarnęła włosy z twarzy i spuściła jedną z nóg na ziemię.
— Thor walczył z siostrą, a ona wydłubała mu oko — oznajmiła powoli, rozmasowując szyję lewą ręką.

Laufeyson odetchnął z zadowoleniem. Kobieta w końcu powiedziała coś innego od „Thor ma jedno oko?". Uśmiechnął się pod nosem z zadowoleniem.
— Dokładnie, wiedziałem że w końcu zrozumiesz — wypuścił powietrze z płuc ze spokojem.

Romanova przymrużyła oczy. Prawie ugryzła się w język, ale denerwowanie Lokiego sprawiało jej zdecydowanie zbyt dużo przyjemności.

— Thor ma jedno oko? Musi okropnie wyglądać. Nie do końca ci wierzę. Opowiedz jeszcze raz, tylko ze szczegółami — kobieta zachowała maskę ciekawskiej, głupawej osoby, do której oczywiste fakty nie docierają.

Po słowach Natashy, z gardła Laufeysona wydostał się dziki ryk rozwścieczonego lodowego giganta. W równoległym czasie można było usłyszeć zwiewny śmiech blondwłosego człowieka płci żeńskiej. Loki spojrzał na Romanovę przerażającym wzrokiem, który u normalnej osoby prawdopodobnie wywołałby atak serca.
— Ciebie to bawi? — obdarzył Natashę nienawistnym spojrzeniem pełnym nieopanowania.

Blondynka wstała z łóżka i podeszła do hologramu Asgardczyka. Spojrzała na niego rygorystycznym wzrokiem.
— Ucisz się, bo zwracamy na siebie uwagę całego motelu — syknęła ponaglająco.

Nagle jak na zawołanie, drzwi do pokoju niespodziewanie stanęły otworem, a przez nie, z zabójczą prędkością, przeleciała pokrywka od patelni. Natasha automatycznie odchyliła się do tyłu, unikając ciosu „broni". Oczywiście Loki nawet nie drgnął i ze zniesmaczeniem spojrzał na swoje ciało, którego projekcję przeszyła część akcesoria aneksu kuchennego. Laufeyson podniósł brew do góry z irytacją i poprawił pelerynę. Romanova ledwo zdążyła wrócić do pozycji wyprostowanej, kiedy do środka pokoju wbiegł Steve Rogers. Na twarzy eks-Kapitana Ameryki było widać zmartwienie.

— Nat, wszystko w porządku? Słyszałem krzyki — rozejrzał się i zauważył czarnowłosego mężczyznę, który patrzył na niego sarkastycznie, rozbawionym wzrokiem.
Asgardczyk odchrząknął, złączył dłonie za plecami i się wyprostował.

— Ciebie również miło widzieć kapitanie Rogers, a raczej eks-kapitanie Rogers. Widzę, że wymieniłeś tarczę z vibranium na pokrywkę od garnka. Bardzo rozsądny wybór — Laufeyson powiedział powoli, ciesząc się każdą sekundą swojej wypowiedzi. — Niestety muszę szczerze przyznać, że broda działa w twoim wypadku na korzyść — Loki skinął z uznaniem.

Steve przez chwilę wyraźnie nie wiedział co powiedzieć. Natasha nie ułatwiała sytuacji, bo tylko powstrzymywała śmiech, który wydobywał się półgłosem z jej gardła, za każdym razem kiedy przed oczami kobiety ponownie stawał widok Rogersa z pokrywką garnka.

Escaping the Past Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz