Jest już po bitwie. Tony poświęcił się używając rękawicy nieskończoności, by powstrzymać Thanosa. Peter i Pepper są w rozpaczy. Podobnie jak reszta superbhaterów. Kiedy każdy myśli, że to jest już koniec, odzywa się Scott.
-Ej, przecież możemy go jeszcze uratować! M-mamy przecież naszą maszynę! A Kapitan zdobył cząsteczki Pyma. - mówił szybko.
-Damy radę go tu ściągnąć tą twoją maszyną? - zapytał Kapitan.
-Możemy spróbować. Przecież skoro zdobyliśmy kamienie, to Tony'ego też możemy uratować! - krzyknął entuzjastycznie.
-Zaraz, wyjaśni ktoś , o co tu chodzi?!- zapytał zrozpaczony Peter mający nadzieję, że Stark jednak wróci.
-Mamy maszynę do podróży w czasie, dzięki której zdobyliśmy kamienie i was tu ściągnęliśmy i teraz chce jej użyć żeby ściągnąć tu Tony'ego, łapiesz? - Wyjaśnił pośpiesznie Lang.
-Powiedzmy...- oznajmił niepiewnie Parker. Scott klasnął w dłonie i oświadczył, że zrobi co tylko będzie mógł żeby uratować Starka. Bohaterowie zabrali ciało Tony'ego i ruszyli do miejsca, z którego będą mogli skorzystać ponownie z maszyny.
Time skip
Minęło trochę czasu, a maszyna Langa jest gotowa. To właśnie Scott postanowił wyruszyć po Tony'ego. W pierwszych chwilach, towarzyszyć będzie mu Steve, który postanowił oddać kamienie na ich miejsce. Oboje mieli się już przebierać, kiedy znikąd zjawił się Clint.
-Lecę z wami. - oznajmił twardym głosem, mimo że w środku był zrozpaczony. - Muszę uratować Natashę. Skoro jest możliwość, że mogę ją uratować, to chcę spróbować.
-Ech... Słuchaj... To nie takie proste. Nie mam pojęcia, czy uda mi się tu ściągnąć Starka, tak jak zrobiliśmy to z kamieniami. Najlepiej będzie jeśli poczekasz, aż wrócę. Jeżeli będzie ze mną Stark, to znaczy, że możesz lecieć po Nat, a jeśli go nie będzie, to znaczy, że nic nie da się już zrobić... - wyjaśnił Ant-man.
-Niech ci będzie. Jeżeli tylko zobaczę Starka żywego, przebieram się i ruszam od razu. - rzekł stanowczo.
-Zgoda. - uśmiechnął się Scott.
Kiedy Cap i Lang się przebrali, wyruszyli. Steve oddać kamienie, a Scott po Starka. Scott pojawił się w niezniszczonej bazie Avengers. Rozejrzał się szybko i zobaczył przebranego w biały strój Tony'ego, który szedł już gotowy na bitwę. Pewny, że nikogo więcej wokół nich nie ma, ruszył szybkim krokiem w jego stronę. Zawołał jego imię i kiedy był wystarczająco blisko, chwycił go za rękę zatrzymując go. Po prędce wyjaśnił mu wszystko. To znaczy... Prawie wszystko. Głównie to, że jest z innej rzeczywistości. Rzeczywistości po bitwie i że musi iść z nim. Dodał również, że zrozumie na miejscu. Stark niepewnie i niechętnie, ale zgodził się. Scott, pełwn nadzieji, że jednak się uda, objął jak najciaśniej Starka, zamknął oczy i wcisnął odpowiedni przycisk służący do powrotu. Czuł, że on wraca, ale nie wiedział co ze Starkiem. Kilka sekund później poczuł, że stoi na twardym gruncie. Stał tak jeszcze kilka sekuns, zanim usłyszał szczęśliwy okrzyk, pewnego pajęczego młodzieńca.
-PANIE STARK! - krzyknął ze łzami szczęścia w oczach i podbiegł do nich odpychając Langa od Tony'ego i sam go przytulając. Peter łkał w strój Starka, który dalej zdezorientowany stał jak kołek w płocie. Ocknął się dopiero kiedy usłyszał kolejne słowa Parkera.
-Tak bardzo tęskniłem Panie Stark... - Iron man, niemalże natychmiastowo oddał uścisk dwa razy mocniej uświadamiając sobie kto go ściska.
-Pete... Ty żyjesz... Synu... Ja też się stęskniłem młody. Nawet nie wiesz jak bardzo... - rzekł Stark, czując napływające mu do oczu łzy. Stali tak jeszcze chwile w uścisku, ale musieli się odsunąć Clintowi (który już się przebrał) z drogi. Clint zniknął i siedem sekund później pojawił się znowu, trzymając w objęciach Natashę.
Kiedy wszyacy uspokoili emocje związane z powrotem zmarłych przyjaciół, wytłumaczyli im o co chodzi. Peter nie chciał puszczać Tony'ego z objęć bojąc się, że gdy go puści on zniknie, więc Tony usiadł na ławce, a Parker na jego kolanach, wciąż obejmując jego szyję. W pewnym momencie, Tony odezwał się do Petera.
-Pete, możesz mnie już puścić. Jestem tu i tego nie zmienisz.
-Nie chce cię znowu stracić Tony. Jesteś dla mnie jak ojciec, który opuścił mnie tak dawno temu... Boje się, że jak cie puszcze to znikniesz... Nie chce tego tato... - Peter załkał, a Tony objął go szczelniej ramionami słysząc takie piękne słowa z ust tak młodego chłopaka. Reszta osób obecnych tam, przyglądała się im w milczeniu z uśmiechami na twarzy.
-Już nigdy cie nie opuszczę Pete... Już zawsze będę przy tobie. Postaram się synu. Postaram się, żebyśmy nie musieli się rozstawać na tak długo... - Starkowi również wypłynęły łzy z oczu. Teraz wszystko się zmieni. Już zawsze będą razem. Jak ojciec z synem...
***
Hej! Witam was w moim pierwszym Oneshocie. Ten oneshot, to tak naprawdę dogłębne wyjaśnienie mojej rozkminy, której moja bff @skylarkduffs nie mogła zrozumieć po mojemu. Moim zdaniem to by się dobrze sprawiło w takiej scenie po napisach... Ewentualnie jak tam Steve poleciał kamienie oddać. Też byłoby dobrze.
Oneshot nie jest jakiś mega, bo pisany na spontanie i szybko i jeśli są jakieś błędy, to BARDZO, ale to naprawdę BARDZO was przepraszam.