Prolog
Nazywam się Noora Spells, jestem półkrwi i mam czternaście lat. W tym roku wyjeżdżamy do Hogwartu na jakiś Turniej Trójmagiczny, który jest "bardzo niebezpieczny". No to skoro jak to, mówią jest "niebezpieczny" to po co go organizują? Nie jetem jedynaczką (niestety), mam o rok starszego brata, który jest nawet spoko, ale czasami mnie wkurza. Zawsze mogę się mu wyżalić, wypłakać, albo razem pożartować. Mieszkamy we Francji, ale gdy miałam 10 lat przeprowadziliśmy się właśnie tu, ponieważ mój ojciec dostał posadę dyrektora departamentu przestrzegania prawa (czy jakoś tak) we francuskim Ministerstwie Magii. Wcześniej mieszkaliśmy na obrzeżach Londynu, ulicę od Privet Drive.
Jestem średniego wzrostu, mam proste włosy do ramion w kolorze białym (tak określił je mój brat) i niebieskie oczy. Ludzie postrzegają mnie za osobę wredną i chamską (co może jest prawdą, ale prawdy nie wie nikt). No może czasami jestem taka, ale to tylko czasami... No dobra często, ale nie dla przyjaciół. Jestem dość popularna w obrębie pierwszego, drugiego, trzeciego, czwartego i piątego roku, tak samo jak trójka moich najlepszych przyjaciół. Isak - blondyn o zielonych oczach, jest ode mnie wyższy o dwie głowy dlatego mówi na mnie "Karzełek", albo "Kurdupel". Chris - brunet o niebieskich oczach, jest ode mnie wyższy, również o dwie głowy, jednak jako jedyny mówi do mnie zdrobnieniem mojego imienia, dlatego mój braciszek od siedmiu boleści mówi, że będziemy kiedyś razem. I Rachel - również brunetka o brązowych oczach, dzięki Merlinie niższa o pół głowy, razem z Chris'em chcemy ją zeswatać z Isak'iem.
~*~
-Noora! Szybko, bo się spóźnimy! - krzyknął mój brat z dołu. Tak to dzisiaj wracam do szkoły...
-Już idę! - odkrzyknęłam i zbiegłam na dół. -Nie bulwersuj się tak braciszku... - powiedziałam i poczochrałam mu włosy.
-Coś ty zrobiła?! Układałem je godzinę! - warknął.
-Należało ci się. - mruknęłam i zaczęliśmy się kłócić. Standard.
-Dzieci przestańcie! - ryknęła matka. Ojoj jak ona ryknie to sąsiedzi zazwyczaj wyglądają przez okna sprawdzić co się stało. Standard. - Do auta marsz!
*w drodze do szkoły*
-...No i zaczęliśmy się kłócić, ale nie tyle co zwykle, gdy rodziców w domu nie ma. Ryknęła i kazała nam się pakować do auta... - skończyłam opowiadać moim przyjaciołom sytuację z rana, a potem parsknęliśmy śmiechem. Standard. - Tak w ogóle gdzie jest Rachel? Przecież powinna już wrócić z kibla. - dziwne, że jeszcze jej nie ma.
-Pójdę jej szukać... - odparł szybko Isak.
-Chyba nie trzeba. - odparł Chris pokazując palcem w lewo, gdzie spojrzeliśmy. O MERLINIE ŚWIĘTY CO RACHEL ROBI Z TYM IDIOTĄ Z PIĄTKI?! (chodzi o rocznik xd dop.aut.)
Przecież... to kumpel mojego braciszka... Zack! Natychmiast pobiegłam poszukać brata... Znalazłam go chyba po dziesięciu minutach. Wpadłam tam jak burza.
-Co ten idiota Zack, czy jak mu tam robi z Rachel?! - krzyknęłam wkurzona w jego stronę.
-Spokojnie... O co ci chodzi? - zapytał.
-O tego Zack'a od was... Co on robi z Rachel?! - powtórzyłam.
-Ej ziomuś Zack spotyka się z tą Cullen z czwórki - odezwał się kumpel mojego brata, który najwidoczniej mnie nie zauważył jak wchodził.
-CO? - krzyknęłam z niedowierzaniem. No, bo przecież ona kocha Isak'a... sama mi mówiła. -Od kiedy są razem? - zapytałam McFrey'a.
-Noooo od połowy wakacji. - odparł zmieszany, a ja wróciłam zdziwiona do chłopaków.