The man who can't be moved

1K 53 6
                                    

Harry's POV

Wziąłem głeboki oddech,pozwalając londyńskiemu powietrzu wypełnić moje płuca. Spojrzałem na wielki budynek znajdujący się przede mną i wszystkie związane z nim wspomnienia zaczęły zalewać moje myśli. Niezliczone godziny prób,występów,nerwów. To tutaj wszystko miało swój początek. Nasz zespół,nasza przyjaźń a przede wszystkim miłość moja i Louisa. Jedno spojrzenie w jego cudowne,błękitne oczy i byłem pewien,że to osoba,z którą chcę spędzić resztę swego życia. Ale to spieprzyłem a teraz muszę go odzyskać. Pytanie tylko,czy on zechce do mnie wrócić. Cały plan,dopracowany w najmniejszych szczegółach z pomocą starych znajomych z czasów programu,zostanie wcielony w życie wraz z rozpoczęciem finału. "Przedstawienie czas zacząć" pomyślałem,wchodząc do studia.

Louis' POV

Ostatnie przygotowania do wejścia na żywo. Lou ostatni raz przeczesuje moje niesforne włosy i...akcja. Przyklejam uśmiech na usta,wychodząc na scenę razem z Simonem,Cheryl i Katy. Wtórują nam piski i okrzyki,ale przecież to nie jest nic,do czego nie przygotowały by mnie koncerty z One Direction. Na dzwięk samej nazwy w moich myślach mimowolnie pojawił się Harry. Minął rok od zawieszenia naszego zespołu i pół roku od mojego rozstania z nim,a ja nadal nie mogę sobie z tym poradzić. Ale koniec,teraz liczy się finał "X Factor UK". Pamiętam jak dziś moje zdenerwowanie i te wszystkie uspokajające słowa szeptane przez Har...DOŚĆ! Nie mogę teraz o nim myśleć,mimo,że to on nadał temu wszytkiemu sens. Zajmuję wyznaczone miejsce przy panelu jurorskim i spoglądam na wszystkich uczestników zebranych przed nami. Nigdy bym nie przypuszczał,że z ocenianego stanę się oceniającym. Dziwne uczucie. Simon skończył mówić,teraz moja kolej.

- Panie i panowie! Louis Tomlinson - wrzawa na nowo rozbrzmiała w sali - Powiedz,Lou,jakie to uczucie być tutaj ponownie po tylu latach?

-Cóż,to jest coś niewyobrażalnego. Z chłopaka,który stał dokładnie w tym samym miejscu,co wy dzisiaj, do fotelu jurora. Gdyby ktoś w 2010 roku powiedział by mi o tym,z pewnością wysłałbym go do dobrego psychiatry.

Po studiu rozeszły się salwy śmiechu i pisków. Jeszcze kilka słów od Cheryl i Katy i czas na pierwszego uczesnika. A potem kolejnego i kolejnego. Nie skupiam się zbytnio na ich występach i nim się orientuję czas na przerwę.

-Ale zaraz! Uwaga! Mamy jeszcze jedną wiadomość specjalnie dla Louisa.

Siedziałem jak zamurowany,z dezorientacją rozgladając się po scenie. Szmer ciekawości przeszedł po pomieszczeniu,ale zaraz przerodził się w okrzyki ekscytacji,kiedy telebim rozbłysł i pokazane zostały ujęcia z kamery na backstage'u. Rozpoznałem korytarz,którym dochodziło się do toalet i...nie,nie możliwe! Operator pokazał wysokiego,chudego chłopaka z burzą czekoladowych loków. Stał centralnie przy wejściu do toalety,w której...się poznaliśmy,ale po co? Co się dzieje? Co on wyprawia? Patrzył prosto w obiektyw,dlatego mogłem zobaczyć cienie pod oczami,brak tych wspaniałych iskierek czający się zawsze w jego zielonych tęczówkach. Mimo tych maleńkich różnic jego piękno nadal zapierało dech w piersiach. Wstrzymałem oddech kiedy tylko głęboki głos opuścił te niesamowite,różowe wargi.

-Cześć. Jestem Harry. Zastanawiacie się pewnie,co tutaj robię. Szczerze? Jestem debilem i pół roku temu popełniłem największy błąd mojego życia-zawiodłem kogoś,kogo kocham. To osoba,z którą poznałem się właśnie tutaj,w tej łazience. Ciekawe miejsce na zakochanie się,prawda? Nasz związek nie był taki,jak każdy inny. Oczywiście,wszystkie są wyjątkowe,ale to,co nas łączyło musiało pozostać niewidoczne dla świata. Zdajecie sobie sprawę z tego,ile cierpienia i wyrzeczeń kosztowało nas 5 lat w ukryciu? Ból i łzy spowodowane tym,że zmuszeni byliśmy patrzeć na siebie nawzajem udających pary z kimś innym. Czy żałuję? Nie żałuję niczego,czego doświadczyłem ze strony tej wyjątkowej osoby. Bo wiecie,jest taki chłopak,który swoją miłością wynagrodził mi te wszystkie lata smutku. Sprawił,że potrafiłem się uśmiechnąć mimo wszystko tylko po to,by również na jego twarzy zagościła radość. Kocham widzieć jak podczas śmiechu wokół jego błękitnych oczu pojawiają się zmarszczki,kocham to,jak próbuje zgrywać twardziela i nie płakać na smutnych scenach w filmie. Kocham to jak udaje strasznego starszego brata,kiedy tak naprawdę jest w stanie zrobić dla swojego rodzeństwa wszystko,łącznie z oglądaniem kucyków Pony czy zabawą lalkami Barbie. Kocham jego dobre serduszko,jak bardzo angażuje się we wszelkie akcje charytatywne i pomoc potrzebującym. Kocham jego maleńkie dłonie tak idealnie dopasowane do moich,brązowe włosy,które tak uwielbiam dotykać i wszystkie wady i zalety jakie ma,bo to one czynią go wyjątkowym. Te wszystkie okropne słowa,które wypowiedziałem wtedy...Żadne z nich nie jest prawdą. To,co nas łączy nigdy nie było pomyłką,a jedyne,czego żałuję to to,że musiałeś przez to wszystko przechodzić. Nie chcę Cię ponownie stracić. Ostatnie pół roku było straszne,ale uświadomiłem sobie,że to ty jesteś moim sensem życia,moją ostoją i to z Tobą chcę siedzieć na werandzie naszego domu i patrzeć na wnuki biegające po ogrodzie. Kocham Cię,Louis.

Słysząc ostatnie słowa uświadomiłem sobie,że to ciepło na moich policzkach spowodowane jest przez łzy. Strumieniami spływały w dół mojej twarzy by zakończyć swój bieg w kołnierzyku mojej koszulki. Zerwałem się z miejsca,chcąc jak najszybciej znaleźć się przy Hazzie. Nadal nie mogłem uwierzyć we wszystko to,co się działo dookoła. Pokonując ostatnią prostą wskoczyłem w jego ramiona natychmiast mocno do niego przylegając. Tak bardzo tęskniłem za nim,za jego zapachem,dotykiem.

-Przepraszam,Lou. Tak bardzo Cię przepraszam. Nie wiem,czy wystarczy mi życia,żeby wynagrodzić Ci to wszystko,ale jeśli tylko dasz mi szansę,ja...

-Och,skończ przepraszać i pocałuj mnie wreszcie!

Natychmiast połączył nasze wargi,które stworzone były dla siebie. Idealnie dopasowane przekazywały wszystkie nasze uczucia,tęsknotę a przede wszystkim - przebaczenie. W tym momencie poczułem,że jestem w domu. Znalazłem swoje miejsce na ziemi i osobę,z którą spędzę resztę życia. Nie dbam o to,że właśnie ujawniliśmy się przed milionami ludzi oglądającymi nas na żywo. W końcu kiedyś musiało to nastąpić. Im wcześniej,tym lepiej. Teraz już nic nie stoi nam na przeszkodzie do naszego własnego szczęśliwego zakończenia.

Inspirowany piosenką : The Script "Man who can't be moved"

Man who can't be moveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz