Obudził się w łóżku po ciężkim dniu, spojrzał w okno, które znajdowało się obok. Wstał, przeciągnął się i zszedł z łóżka. Podszedł do szafy, w której trzymał ubrania i wyjął czerwoną koszulę, czarne spodnie, marynarkę i położył na szafkę swoją maskę. W domu był sam co nigdy się nie zdarzało. Jego poprzedni świeży nie dawał sobie rady więc musiał się go pozbyć. Od tamtego czasu nie znalazł jeszcze żadnego godnego, który mógłby zastąpić jego poprzedniego sługę. Ubrał się i wolnym krokiem udał się w stronę łazienki na piętrze. Przechodząc przez kotytarz patrzył na każdy portret jego rodziny znajdujacy sie po prawej stronie. Na końcu wisiał jego portret. Zatrzymał się przy nim na chwilę. Potem od razu wszedł do łazieki nie lubi wracać wspomnieniami do przeszłości. Podszedł do lustra i w nie patrzy.
~ Nie dam sobie rady jeśli będę długo sam~
Jak zawsze nie odbija się w lustrze i wyobraża siebie na podstawie namalowanego portretu.
- Dlaczego musiało tak się stać
*Mówi sam do siebie*Wyszedł z łazienki i poszedł w głąb korytarza, aby dojść do schodów i zejść na dół. Schodząc już czuł zapach krwi w lodówki.
- Dasz rade wytrzymasz jeszcze jeden dzień
*Ciągle mówi sam do siebie, bo nikogo więcej nie ma w domu*Przeszedł obok lodówki i ledwo co się powstrzymuje, aby jej nie otworzyć i wziąć trochę krwi, ale tego nie robi, bo wie, że wtedy stracił by godzine a zaraz musi wyjść aby zdążyć na aukcje. Wyszedł na zewnątrz, aby nie czuć aż tak zapachu krwi.
- Już 22 muszę zaraz tam być
Idzie w kierunku garażu. Wyciąga kluczyki i pilot do drzwi z kieszeni. Patrzy na drzwi garażowe jak się otwierają. Wchodzi do środka garażu kliknął na guzik w kluczykach i światła zamigały i samochód się otworzył. Po 10 minutach ogarnięty ze wszystkim wyjeżdża ze swojej posesji.
Udaje się wprost do miasta. Przejeżdża przez malownicze uliczki nawet nie zerkając na nie bo dobrze zna juz ten obraz na pamieć. Zatrzymuje się przed pewnym budyniem. Z zewnątrz jest stary, ale w środku wyremontowany tak, aby pomieścił jak najwięcej osób. Wchodzi do niego udając sie odrazu na 2 piętro aby zasiąść na balkonie przeznaczonym tylko dla niego. Czeka na resztę ludzi. Zakłada swoją maskę.Po 30 minutach cała akcja się w końcu rozpoczęła. Patrzy na każdego kogo wystawiają ale żaden z młodych chłopaków mu jakoś nie przypadł do gustu. Znudzony już chce wstać i wyjść, ale jego wzrok zatrzymał się na pewnym chłopaku. Blondynie o niebieskich oczach i bardzo bladej karnacji, która powodowała ze piegi na jego nosie i policzkach stały się bardziej widoczne. Dodawało mu to dużo uroku.
- W końcu...
Zaczynają go licytować. Od razu wie, że będzie go chciał dlatego nie da za wygraną i postawi nawet bardzo wysoką cenę. Zauważył, że kilka osób też nim się zainteresowało.
~ Lubię ostrą rywalizację~
Musiał postawić aż 500 tysięcy, aby zdobyć chłopaka. Udał się na dół po schodach i wszedł do pomieszczenia, w którym miał odebrać chłopaka. Wszedł i widzi jego siedzącego na krześle i skutego.
- Wpłatę wykonam przelewem tak jak zwykle.
*Powiedział do ludzi znajdujących się w pomieszczeniu*- Przelew ma być dzisiaj do 24.
*Któryś w tamtych ludzi*- Będzie nie bój sie o to... A teraz pomórzcie mi go przenieść do mojego samochodu.
*Patrzy na chłopaka, którego właśnie kupił**Dwóch facetów wzięło chłopaka i wynosi go wprost do bagażnika samochodu Felixa*
Poszedł od razu za nimi wsiadł do samochodu i włączył silnik. Po czym patrzy przez lusterka czy ci faceci zamknęli bagażnik. Od razu potem odjeżdża. Chłopak w jest jeszcze nie przytomny więc nie wie co się teraz z nim dzieje. Wraca do domu tą samo droga, którą tam jechał po 10 minutach jest już na miejscu. Wysiada z samochodu i podchodzi do bagażnika i otwiera. Wyjmuje chłopaka na ziemie i kopnął go w brzuch, aby się obudził.
Desiv ocknął się na ziemi rozejrzał się do okoła i jego wzrok spoczął na Felixie.
-K-kim t-ty j-jesteś....?
*Powiedział przerażony *Felix patrzy na niego swoim typowym ostrym, surowym wzrokiem. Nie ma zamiaru zajmować się teraz chłopakiem i aby mu tłumaczyć wszytko.
- Wstawaj nie mam czasu na twoje opierdzielanie się!
*Mówi surowo*Desiv nie pamięta co się z nim działo tak jak by odebrano mu wszystkie możliwe wspomnienia.
- Co ja tutaj robie i kim ty jesteś...?
*Jest z lekko przestraszony po czuje od Felixa złowrogą energię*- Powiedziałem wstawaj!!
*Uniósł się*- D-dobrze...
*Wstał dość szybko, bo przestraszył się chłopaka*-Idziemy do środka i nie waż się czegokolwiek dotykać.
*Mówi ciągle tym samym tonem patrząc ciągle na Desiva*Felix otwiera drzwi i pcha Desiva, aby wszedł do środka jak już obaj weszli zamknał drzwi na klucz i go schował. Nie ma zamiaru poraz kolejny łapać jak by miał zamiar uciec. Nie ma zamiaru potem szukać go.
Desiv rozgląda się po pomieszczeniu. Odwrócił się do Felixa i już od tego momentu nie może oderwać wzroku od jego szyi. Czuje się dziwnie jak by coś go zmuszało to tego, aby miał go ugryźć. Kły zaczęły się wydłużać a oczy przybrały barwę koloru czarnego.
-Muszę...
*Zbliża się do Felixa*-Nie
*Mówi stanowczo i odpycha go*
-Idź do lodówki i się napij... Nie będziesz pił mojej krwiDesiv ogarnął się i poszedł do tej lodówki, ale nie za pierwszym razem wszedł do kuchni, bo pierwszy raz jest w tym domu. Udało mu się w końcu i wszedł do kuchni. Podszedł do lodówki i zrobił tak jak mu kazał. Boi się czegokolwiek dotykać.
/////////////////
Mam nadzieje że forma w jakiej piszę nie będzie wam przeszkadzać w czytaniu
CZYTASZ
Sługa Miłości
VampireFelix jako dwudziestolatek został ugryziony i się przemienił, od tego czasu czuję pewną odrazę do wampirów. Wampirem jest już czterdzieści lat. Od kilku lat kupuje świeżo ugryzionych na aukcjach, tylko po to, aby się nimi wysługiwać i ich poniżać. J...