1.

4.9K 150 68
                                    

Czkawka

Obudziłem się z nadzieją na lepszy niż poprzednie dzień. Tak jak zwykle wstałem z łóżka i poszedłem umyć zęby i przepłukać twarz. Ubrałem się w luźne spodnie i koszulkę z owczej skóry a na to grube, niedźwiedzie futro. Zszedłem na dół cicho stawiając kroki. Na moje szczęście nie było ojca w domu. Znając życie wybył z niego skoro świt. Oddychając z ulgą zrobiłem śniadanie na które składały się dwie skromne kromki chleba. Dodałem trochę wody do czystej szklanki i zabrałem się do jedzenia. Po skończonym posiłku odstawiłem naczynia do zlewu. Skierowałem swoje nogi ku drzwiom wyjściowym. Pchnąłem je delikatnie i rozejrzałem się na zewnątrz. Między domami co jakiś czas przechodzili zajęci pracą wikingowie. Nie widząc swoich oprawców przeszedłem przez próg. Zamknąłem za sobą drzwi i jeszcze raz się rozejrzałem. Uznają że nie ma w pobliżu żadnego zagrożenia pobiegłem do kuźni. Nagle zza rogu wyskoczyły bliźniaki Thorston. Zaraz potem za mną pojawił się Smark. Po chwili doszedł Śledzik z Astrid. Moje przerażenie sięgnęło zenitu gdy do bandy Smarka doszła moja oliwkowooka miłość - Heathera. Ale tym razem do pasa miała przypięty mały nożyk. Jak z resztą Sączysmark, Śledzik, Mieczyk i Szpadka. A Astrid trzymała w ręce swój nieodłączny topór z dwoma ostrzami. Blondynka kopnęła mnie w kostkę przeco upadłem na ziemię. Smark poprawił cios na moich plecach. Z bólu wyprostowałem się a Thorstonowie uderzyło mnie w odsłonięty brzuch. Śledzik podszedł do mnie, chwycił grubymi acz silnymi rękami. Szarpnął mną w górę. Znowu stanąłem na własnych nogach. Heathera zbliżyła swoją twarz do mojej.

- Myślałeś że będę chciała chodzić z takim debilem jak ty? Bo jeśli tak to jesteś w błędzie. - Wysyczała mi a ten nieprzyjemny dźwięk dotarł do moich uszu. Uderzyła z całej swojej siły w policzek. Z pięści. Jęknąłem cicho. Ból był nie do wytrzymania. A nadchodził kolejny. Bili mnie dosłownie wszędzie. Zacisnąłem mocno oczy. Kilka samotnych łez spadło na piasek. Oni świetnie się bawili a ja okropnie cierpiałem. Po kilku minutach poczułem coś chłodnego na szyi. Otworzyłem oczy i spojrzałem w dół. Jeszcze nigdy do tego nie doszło. Do mojej skóry dociśnięty był topór. Astrid delikatnie zwiększyła nacisk bo poleciało mi pare kropelek szkarłatnej cieczy. Ze strachu nogi miałem jak z waty. Cicho, niemal niesłyszalnie zapłakałem.

- Co Czkawkuś? Beczeć ci się zachciało? - Powiedział barczysty czarnowłosy.(Sączysmark jeśli musicie wiedzieć) Wyciągnął zza pasa mały sztylet z herbem Jorgensonów. Zbliżył się do mnie razem z Heatherą która własną w broń trzymała już w ręce. Gdy stali jakieś pół metra ode mnie podciągnęli mi koszulkę i zrobili dwie głębokie rany na brzuchu. Potem Śledzik mnie puścił a ja spadłem na ziemię. Moi rówieśnicy odeszli zanosząc się śmiechem. Leżałem tak chwilę zwijając się z bólu i zbierając siły na pójście do Gothi. Kiedy uznałem że mam dosyć energii by wstać, zacząłem podnosić się z podłoża. Mocno obity pokuśtykałem w kierunku domu znachorki.

+++

Po dwóch dniach nareszcie mogłem wrócić do domu. Ale gdy wróciłem do niego poszedłem do swojego pokoju przebrać się w coś czystego. Następnie wziąłem z kuchni kosz pełen ryb. Założyłem go na plecy i wyszedłem z budynku tylnym wyjściem. W spokoju przeszedłem przez całą wioskę i miałem wchodzić do lasu kiedy usłyszałem mrożący krew w żyłach głos:

- A gdzie ty się wybierasz rybi szkielecie? - Spiąłem wszystkie mięśnie i zacząłem uciekać do Kruczego Urwiska. Już miałem przechodzić między skałami tworzącymi wejście do mojego schronienia, kiedy poślizgnąłem się na kupce mchu. Moi oprawcy pomknęli za mną. Wkrótce stałem pochylony koło małego jeziorka a banda Smarka powoli mnie okrążała.

- Poddaj się ciemniaku. Tu i teraz cię zabijemy. Ty i tak długo nie pożyjesz. - Ja się tylko drapieżnie uśmiechnąłem. Miałem dla nich małą niespodziankę.

- Szczerbatek! - Zawołałem. - Czas na zemstę. - Nagle w mojej ręce pojawił się mały nóż. Po chwili poczułem powiew ciepłego powietrza na karku. Spojrzałem w górę na warczącego smoka. Dałem mu dyskretny znak i ruszyliśmy do ataku. Nocną Furia odtrąciła połowę napastników ogonem. Niestety w walce z Astrid straciłem swoją broń. Próbowałem podciąć jej nogi rękami ale uderzyłem je z otwartą dłonią zostawiając na jej ciele krwawe ślady. ZARAZ! Krwawe ślady!? Spojrzałem na trzymającą się za nogę niebieskooką blondynkę. Mimo iż starała się zatamować krwawienie to i tak przez jej palce przeciekały strużki krwi. Słysząc krzyk kompanki i widząc leżącą na ziemi towarzyszkę prześladowcy zaniemówili. A gdy ich wzrok powędrował na moje zakrwawione opuszki szczęki opadły im że zdziwienia. Nawet Szczerbatkowi. Spojrzałem w to same miejsce. Z moich palcu wystawały...

Witam cię drogi czytelniku w tej książce ff z HTTYD, jeśli się nie skapłeś!
To moja właściwie pierwsza książka, więc bądź wyrozumiały :)

Wśród smoków- Być jednym z nichOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz