Ze względu na zróżnicowane poglądy religijne mieszkańców Seulu, nie wszyscy obchodzili Święta Bożego Narodzenia. Jedni wykorzystywali ten czas na spędzenie go z rodziną, przyjaciółmi, ponieważ pracodawcy właśnie przez te różnice, dawali na ten świąteczny okres swoim pracownikom wolne, a inni biegali od sklepu do sklepu, żeby wykupić najładniejsze ozdoby na choinki. Kim Taehyung, jeszcze za dzieciaka, uwielbiał biegać z mamą po galeriach handlowych i wręcz kochał pomagać rodzicom w ubieraniu zielonego drzewka. Ubóstwiał wszystkie świąteczne potrawy, które z tą samą starannością, co zawsze, pani Kim ustawiała tego szczególnego dnia na dużym stole, przy którym siedział on, jego rodzice i jego dwójka młodszych braci.
Wigilijny okres wydawał mu się być cholernie beztroski i przyjemny, co w jego dziecięcym życiu było jak najbardziej normalne. Jako dziesięciolatek nie zdawał sobie sprawy jak ciężkie są wszystkie przygotowania i ile pieniędzy muszą poświęcić dorośli, aby jak najmocniej uszczęśliwić swoje małe pociechy. Dopiero wchodząc samotnie w tą dorosłość, został pozbawiony wszystkich tych przekonań. Bezpieczna bańka, otaczającą jego ciało pękła, a on sam stał się jak cała reszta społeczeństwa, włączając się w ten cały wyścig szczurów, z jedną różnicą. Od trzydziestego grudnia, roku w którym osiągnął pełnoletność, został pozbawiony również rodziców i mieszkania, którzy bez jakiegokolwiek współczucia wystawili walizki młodego mężczyzny za drzwi, wykrzykując przy okazji liczne przekleństwa i wiązanki z wyzwiskami. Wrzaski przepełnione żalem i zawodem jaki czuli państwo Kim, były niemalże namacalne. Ten dzień miał być dobry, miał być urozmaicony o miłość i troskę, która łączyła w sobie czułość rodzicielską i dumę. Taehyung, swoich rodziców miał za ludzi wielce tolerancyjnych. Pomagali bezdomnym, ludziom z uzależnieniami, jak i byłym przestępcom, którzy wykazywali malutkie chęci na poprawę i życie jak normalny człowiek. A przy tym wszystkim, homoseksualizm był pestką, prawda?
Niespodziewany coming out ze strony osiemnastolatka spotkał się z głośnym śmiechem i licznymi kpinami. Do rodziców młodego chłopaka nie dochodziła taka informacja, oni wręcz ją od siebie odpychali. Jednak, gdy Kim wcale nie potwierdził, że to jest żart, ich miny natychmiast zrzedły, a śmiech został zastąpiony głuchą ciszą. Potem były jedynie krzyki i wrzaski jego matki, twarde pięści jego ojca oraz błagania Taehyunga. Wszystko to wypełniało domek jednorodzinny, należący właśnie do Kimów. Zapłakany, cały w siniakach i licznych otarciach, został wypchnięty przed drzwi, które natychmiast zostały zatrzaśnięte. Łzy opuszczały oczy młodego mężczyzny, a zaraz po tym, gdy próbował wejść do mieszkania i porozmawiać z rodzicami, na jego głowę zostały zrzucone jego ubrania, a obok nóg chłopaka wylądowała mała walizka. Dzień był niesamowicie mroźny, przez co oczy blondyna piekły, ale czy jakikolwiek ból mógł się równać z tym, co przeżył tego dnia? Jego warga była mocno rozcięta, łuk brwiowy podobnie, oko było napuchnięte przez wcześniejsze uderzenie, jak i płacz. Całe ciało niemiłosiernie go bolało, ale ból psychiczny był wbrew pozorom silniejszy. Słowa jego matki wyryły się na dobre w jego pamięci, a on sam nie próbował się ich wypierać.
CZYTASZ
the first non-lonely christmas eve || taekook✓
FanfictionSamotna Wigilia Taehyunga w jednym momencie zamieniła się w łzawą, nostalgiczną kolację, która przywołała jego ciężkie wspomnienia. Młody chłopiec o ciemnym, zagubionym spojrzeniu, ranach na pyzatej buzi i zmęczonej postawie sprawił, że obudziło się...