Brighter than a fireflies

1.9K 125 23
                                    

Niewygodnym byłoby, gdyby dalej wracali do domu w niezręcznej ciszy. W końcu dla obu z nich zdarzenie to było raczej pozytywne. Było jak oczyszczenie myśli po tygodniach skumulowanych uczuć. Ciężko było im wrócić do rzeczywistości następnego ranka, kiedy obudzili się z przeszywającym bólem głowy i ledwą świadomością wczorajszych wydarzeń.

Jimin kiedy po raz pierwszy ujrzał światło dzienne tego dnia, było już dawno po śniadaniu. W myślach dziękował Jungkookowi za to, że akurat tego dnia mu odpuścił i nie zdołał zwołać ich na śniadanie. Grymas malował mu się na twarzy, nie tylko z powodu bólów fizycznych, ale też złego przeczucia. Czuł się nieswojo, jakby coś miało się wydarzyć, ale trochę mu zajęło zebranie faktów do kupy. Zduszony poduszką krzyk i posępywania ogarnęły ciszę panującą w pokoju. No tak, pocałował Yoongiego. Czy Yoongi był zadowolony? O, tak, przypomniał sobie te przelotne uśmiechy, aż w końcu sobie punkt kulminacyjny i intensywny pocałunek jego ukochanego. Jego serce przyśpieszyło tempa, delikatnie dotknął swoich ust i uśmiechnął się. Odetchnął z ulgą, że nie tylko on jest wkopany w całą tą sytuację i będzie musiał znosić tego konsekwencje. Ale nie wiedział tak naprawdę, jak zareaguje Yoongi. Jeśli nadal będzie zachowywać się tak, jak wcześniej, udawać, że nie stało się kompletnie nic... Cóż, prawdę mówiąc to byłby głęboki cios w serce. Ogarnęła go nawet "mała" panika. Chwycił się za włosy i z rezygnacją upadł na łóżko. Bił się z myślami. Powinien wyjść z pokoju? Powinien się z nim skonfrontować? Hah, głupie pytanie, oczywiście że powinien, ale czy jest na to gotowy? Czy Yoongi jest na to gotowy? Brzuch mocno go rozbolał i skomponował się z silnym uczuciem kaca i emocjami, i nie bez powodu w jego oczach pojawiły się łzy. Opatulił się kołdrą i zrezygnowany próbował powrócić do snu. Naprawdę nie chciał teraz wychodzić. Tak, w sumie nawet jeśli miałoby rozwinąć się u niego hikikomori, miał to gdzieś. Nie chciał skonfrontowania z rzeczywistością. Nie teraz. Sięgnął po telefon i zaczął pisać wiadomość.

Do: ...

Do kogo powinien napisać? Do Seokjina? Nie, ten pewnie kazałby mu wyjść i zmierzyć się z Yoongim, może nawet sam by go do niego przyprowadził. Jungkook? Przecież ostatnio mówił takie miłe rzeczy i sprawiał wrażenie, jakby im kibicował. Ale chyba nie miał ochoty teraz go widzieć. Chyba nie miał ochoty widzieć kogokolwiek. W końcu wybrał Namjoona. Z rezygnacją, osłabiony we własnym ciele i własnej duszy, napisał wiadomość.

Do: Namjoon
Błagam, nie zadawaj zbędnych pytań. Przepraszam, jeśli jesteś zajęty, zrób to kiedykolwiek możesz. Po prostu kup mi tabletki na kaca i przynieś do mojego pokoju. Nie mogę zrobić tego sam. Dzięki.

Wysłane. Rzucił telefon na szafkę nocną i tylko oczekiwał na odpowiedź. Leżał, czas zdawał się lecieć jeszcze wolniej, i wolniej, i wolniej... Minęło, w jego mniemaniu, już trochę czasu, aż usłyszał pukanie do drzwi.

– Woah, już tak szybko? – powiedział cicho do siebie i zmrużył oczy. Spojrzał na telefon, nie było żadnej odpowiedzi, wiadomość wysłana pięć minut temu. – Chyba dziesięć, a nie żadne pięć – prychnął i zmusił się do wstania z łóżka.
I wtedy ogarnęła go panika. A jeśli to Yoongi? Jasna cholera, co powinien mu odpowiedzieć? Postrzasnął głową, przeleciał palcami po włosach i położył dłoń na klamce, otwierając ją z wielkimi wątpliwościami.

Niestety, Jimin po ostatnich wydarzeniach nie był już wcale zdziwiony tym, że jego najgorsze lęki zziściły się. Choć czy można nazwać to lękami? Może przeznaczenie go do tego doprowadziło? Do tego, że nawet teraz, kiedy widzi siebie jako wrak człowieka, musi pomóc mu akurat on?

– Yoongi? – spytał zachrypniętym głosem, po czym odchrząknął. Próbował być nieugięty wobec emocji, które tak bardzo chciały się ujawnić i biły chyba ze wszystkich organów jakich tylko mogły, powodując ból i przyspieszone tętno. – Co ty tu robisz?

IWSYS || m.yg & p.jm [yoonmin]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz