Prolog

7 1 0
                                    

- Rafał, kurwa, jak do tego doszło? Wydawałoby się przecież, że Borowiecki w życiu by tego nie oddał. Tyle razy chciałem przejąć Fortunę i nigdy mi nie wyszło. Nawet mój brachol nie pomógł, a Ty załatwiłeś to za pierwszym jebanym razem. To niemożliwe.
- No kto by pomyślał, że tak nołnejm jak ja byłby w stanie skruszyć masicki beton... Po prostu obiecałem mu kilka rzeczy, których nikt nigdy mu nie obiecał. To prosty, ale wyrachowany gracz w tej lidze. Z takimi trzeba umieć rozmawiać.
- Szacun, młody! Bardzo mi zależało na tym, by dostać fuchę w jakimś klubie. No wiesz... moja przeszłość.
- Chrzanić to, że siedziałeś za korupcję. Minęło już ponad 10 lat od afer, wszyscy zapomnieli, a cała gwardia robi teraz interesy na legalu. Teraz ludzie mają w piździe, skąd masz hajs. Teraz możesz kupić sobie wszystko, bo przynajmniej oszczędzałeś, a nie wydawałeś na prochy i kurewki.
- A Ty zarabiasz na prochach...
- Nie na prochach, tylko na głupocie ludzkiej. Oni to biorą na własną odpowiedzialność - myślisz, że brałem coś kiedykolwiek? Never. To jak z producentami szlugów, którzy nie jarają, bo wiedzą, z czego to gówno się składa. Nie chcę umierać, chcę zagwarantować przyszłość swoim dzieciom.
- Dzieci? Przecież ich nie masz. Zresztą żyjesz, kurwa, sam, a mi tutaj nawijasz o dzieciach. Nie masz nawet kobiety.
- Jakieś tam się kręcą w moim życiu, ale wiesz, jak cienka jest linia moich interesów. Dzisiaj trudno komukolwiek zaufać. Chyba wolałbym kogoś znaleźć zanim miałem hajs, a teraz? Ciężko.
- Jakoś ja z Agatą się poznaliśmy już, gdy miałem coś w kieszeni...
- Nie jesteś w stanie sobie wyobrazić, jakim hajsem dysponuję każdego dnia. A na pewno nie byłbyś w stanie, gdy grzałeś ławę w KSZO na początku wieku. Dobrze, że zaoszczędziłeś sporo, a ty i twój brat jesteście rozsądnymi ludźmi. Gdybyście nie byli, nigdy nie chciałbym z wami wejść w ten interes.
- Właśnie, nigdy nie pytałem, jak się znalazłeś w Masicach?
- Odziedziczyłem dom po dziadkach, proste. Mieszkam tu dopiero od roku, ale kocham to miejsce. Poza tym mój kumpel ze studiów pochodzi z tej miejscowości, dlatego szybko wszedłem w tutejsze układy.
- Stąd znasz Borowieckiego?
- Skąd go znam, to zostawię dla siebie. Mamy dużo wspólnych interesów. Poznaliśmy się może niedawno, ale znam go lepiej niż jego żona i matka razem wzięte. Wiem, że klub był jego oczkiem w głowie, ale wszystko można kupić.
- Po co Ci ten klub? Masz hajsu jak lodu.
- Żebyś kurwa miał pracę – powiedział Steiner, po czym się zaśmiał donośnym głosem i zasłaniając się puścił na moment kierownicę. – Zresztą zawsze chciałem być właścicielem klubu piłkarskiego, podziwiałem Silvio, Abramowicza albo tych, no, szejków z Kataru.
- Ale tu nie ma możliwości rozwoju. A-Klasa, niewielkie miasto. Co ty chcesz tu zrobić? Niecieczę? To już było.
- Możliwości zawsze są, jeśli jesteś inteligentny, masz układy, hajs, znasz języki.
- Kiedy Ty to wszystko ogarnąłeś? Masz 25 lat!
- W zeszłym roku skończyłem stosunki międzynarodowe na uniwerku w Poznaniu. Śmiali się ze mnie, że, hahaha, stosunki. I wiesz co?
- ...
- Teraz siedzą na zadupiach i jedynym ich wyznacznikiem szczęścia jest chlanie do nieprzytomności i 500+. Skończyłem studia, znam cztery języki, mam własną pizzerię, udziały w nocnym klubie, a teraz jeszcze klub piłkarski. I miliony na koncie...
- Słyszysz, co leci w radiu? To jest zajebiste!

Milanowski podkręcił radio, w którym właśnie leciało „Los chce ze mną grać w pokera, raz mi daje, raz zabiera", Zenka Martyniuka.

- Oooo, oooo, aaaa, parapapara...
- Dobra, dobra, koniec. – zaśmiał się Steiner, ściszając radio w swoim Audi Q7.
- No co, zajebiste to jest. Refren jest o moim życiu.
- Czasem mam wrażenie, że jestem młodszy, a wiem o życiu więcej od Ciebie. Znasz to? – po czym świeżo upieczony prezes klubu zaczął nucić – „Wypili moją krew na hejnał. Przerzucam sobie cash na PayPal. I uciekam, bo mnie ciągle goni świat..."
- Co to jest?
- Taco Hemingway, Cafe Belga.
- Eee, ja tam nie znam się na muzyce. Słucham tylko disco-polo. Proste, do imprezek, zajebiste.
- Kompletnie nie moje klimaty. – westchnął Steiner i wyrzucił przez okno gumę do żucia.

Rafał Steiner odwiózł swojego dyrektora sportowego do domu. Chociaż ten zapraszał go do środka, on nie skorzystał z propozycji. Nie miał ochoty ani na kawę ani szarlotkę po wymagającym dniu. Niecodziennie w końcu zostaje się prezesem klubu piłkarskiego. Nawet jeśli takich Fortun, jak ta z Masic, przedsiębiorca (bo chyba tak go można nazwać), mógłby mieć na pęczki.

Piotr Milanowski wysiadł, a prezes od razu wyruszył w masickie przestworza. Miejscowość, która ma niespełna pięć tysięcy mieszkańców i każdy ma wszędzie blisko, nie zachwyca infrastrukturą. Jeszcze pięć lat temu jedynym miejscem spotkań był kościół. Wszystko zmieniło się, gdy w mieście powstał nocny klub, „La Palma", założony przez Karola Milanowskiego (20% udziałów w nim posiada również Rafał Steiner).

Zbieżność nazwisk nieprzypadkowa – lokalny gangster i były piłkarz KSZO i Odry Wodzisław to bracia. Nie bliźniacy, ale dzięki domowemu wychowaniu zawsze trzymali się razem. Bez względu na sytuację – gdzie jeden, tam drugi. Chociaż bracia różnią się charakterami, mają inne zainteresowania (chociaż Karol też grał przez moment w Fortunie), ich silna więź zawsze była widoczna. Gdy Karol wyszedł z więzienia za drobne rozboje, Piotr wyciągnął mu pomocną dłoń. Podobnie było, gdy ten drugi trafił za kraty w wyniku udziału w aferze korupcyjnej.
W ostatnich latach, Karol walczył o to, by zostać nowym właścicielem Fortuny Masice, a Piotr miałby zostać wówczas dyrektorem sportowym klubu. Tak się jednak nie stało, ze względu na konflikt interesów z wójtem miasteczka, Arkadiuszem Borowieckim. Obaj mężczyźni znają się jeszcze ze szkoły i za sobą nie przepadają. Brak obecności „Milana" w klubie był zresztą jednym z warunków sprzedaży Fortuny Rafałowi Steinerowi.

Wracając do inwentarza miejscowości położonej na granicy województwa lubuskiego oraz Dolnego Śląska, ważnym miejscem spotkań towarzyskich stała się pizzeria Catenaccio, założona rok temu przez Steinera. Do tej pory to było główne oficjalne źródło dochodów właściciela Fortuny. Restauracja dobrze prosperuje, a jednym ze stałych bywalców miejsca jest Arkadiusz Borowiecki, który zorganizował w nim ostatnio serię spotkań z mieszkańcami, w związku z wyborami samorządowymi. Kolejny, choć nie bezpośredni warunek przejęcia klubu przez nowego właściciela.

Steiner z uśmiechem (i jak zawsze, nieukrywaną dumą) przejechał obok Catenaccio. Pół kilometra za pizzerią, skręcił w wąską, prawie leśną, drogę. Obok polnego terenu, który 26-latek odziedziczył po dziadkach, stała sporych rozmiarów willa, którą Rafał wyremontował od razu po przeprowadzce. Wysokie ogrodzenie i czerwone ściany z zewnątrz wskazywały na pierwszy rzut oka, że mieszka w nim jakaś ważna osobistość. A tego dnia stała się ona jeszcze ważniejsza w Masicach.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Aug 05, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Piłka parzyWhere stories live. Discover now