Obudziłam się w pokoju mamy na stercie książek. Była godzina 6:14 czyli za chwilę będę musiała szykować się do szkoły.
Jest dziś piątek i mam 4 lekcje do tego moje ulubione. Angielski, plastyka, biologia i historia, a potem... Zajęcia teatralne!
-Rosé?- do pokoju weszła moja mama. Ze zdziwieniem patrzyła na stertę książek- Rosé wstawaj. Jest 6:15 kochanie.
-Już wstaję.
-A co ty tak w ogóle robisz u mnie w biurze, na podłodze, w stercie książek!? Co ty tu robiłaś?
-Nie mogłam spać, a swoje książki już przeczytałam, więc... przyszłam tu i zaczęłam czytać, ale nie wiem dlaczego te książki są na podłodze?
-No dobrze posprzątaj je i przebież się.
-Dobra.
Kiedy mama wyszła z pokoju zaczęłam składać wszystkie książki. Nie spadło ich jakoś mega dużo lecz jednak kilka było.
Po tym jak już sprzątnęła te wszyt... Stop. Prawie wszystkie bo kiedy wstawałam spojrzałam za szawkę i zobaczyłam małą książeczkę.
Wzięłam ją w ręce i była to książka mojego dzieciństwa o baletnicy, która tańczyła w wielkim teatrze.
To właśnie przez tę opowieść zaczęło się moje zamiłowanie do teatru oraz książek.
Kiedy się tak wpatrywałam w tę historie mój młodszy brat przerwał moje zamyślenie:
-Eee...
-Co tak się lampisz pacanie?-odedzwałam się nie miło do Nicka, który stał w drzwiach pokoju.
-No nie lampie się małpiszonie.
-Uwarzaj sobie co mówisz do starszych.
-Wal się.-pokazał mi środkowy palec i poszedł.
Nick ma już 13 lat, ale jednak uwarzam, że często zachowuje się jak 8-letni, pyskaty bachor. Masakra.*
Po około godzinie wyszłam na podjazd razem z: bratem, mamą i tatą. Moja starsz siostra Alice została w domu ponieważ jest chora, więc nie jesteśmy w komplecie.
Kiedy wsiadałam do auta mój kochany braciszek (oczywiście jest to sarkazm) zaczął opowiadać, że Carla - jego przyjaciułka - podkochuje się w nim i powiedział, że chce ją zaprosić na bal. Oczywiście nie mogło być inaczej i nie mogłam się powstrzymać aby tego nie skomętować i tak, tak, za durzo razy urzyłam słowa ,,nie" oraz ,,i". Więc odpowiedziałam:
-Ha! Napewno ona za tobą ,,szaleje" i na ,,100%" się zgodzi.
Spojrzałam na Nicka, a potem na tatę i widziałam ich miny, które mówiły: „Rosé! Jeszcze raz, a pożałujesz małpiszonie/dostaniesz szlaban".
Spojrzałam się na mamę, ale ona patrzyła się na drogę strasznie zamyślona. To było dziwne, że była tak smutna, ale to olałam.*
-Miłego dnia dzieci.-powiedziała do mnie i mojego brata mama. Jej wyraz twarzy był cały czas smutny.
Przez całą drogę do szkoły, która jest przetwarzanie wesoła ona i tata byli zasmuceni lecz po tacie nie było tego tak mocno widać.
Nie zastanawiałam się dalej nad tym porankiem. Poszłam w stronę drzwi szkoły. Oczywiście przed nimi stały moje dwie najlepsze przyjaciułki. Helen i Nina. Mega dziewczyny, którym zawsze mogłam zaufać i z wszystkiego się zwierzyć.
Pomachała do nich, a Helen odmachała mi ochoczo po czym szturchneła Nine i podeszły do mnie.
Nina powiedziała:
-Cześć mała.
-Hejka!- odpowiedziałam jej - idziemy?
-Pewnie. To jak spędzacie ten weekend?
-Może nocowanko u mnie w domu?- wtrąciła z propozycją Helen i otworzyła drzwi.
-Ok. Mi tam pasuje. A tobie Rosè?
-Pewka kochane.
I poszłyśmy do szatni zanieść książki, a potem zadzwonił nagle dzwonek więc szybko poszłyśmy do klasy od Anglika...Hejka! Mam nadzieje, że może będzie tu jedno polubienie (czy jak to tam😅)
Z góry przepraszam za błędy, dzięki za czytanie i mam nadzieje, że podobało ci się.😘😘😘
YOU ARE READING
Marzycielka
JugendliteraturTo historia o dziewczynie, która kocha czytać i cały czas o czymś marzy! Bez przerwy! Jest dziwna, ale jednocześnie urocza i mądra. Jej największe marzenie to zostać sławną pisarką i... może w bliskiej przyszłości to się jej uda...