2

180 4 0
                                    

Otwieram oczy. Kurde jest 8.46 za niecale piętnaście minut będzie tu Luckas. Szybko wstaje ale chwila przecież zasnełam nad ksiażkami to zaczy tak mi sie wydaje. To czemu leżę na łóżku. Pewnie tato mnie przeniósł. Myślę i wzruszam ramionami. Podchodze do szafy. Szafa ma lustro. Na to  co w nim zobaczałam Podskakuje ze strachu.

-no dzień dobry. Ilesz mozena spać? - mowi Luckas oparty o ścianę.

-co.. Co ty tu robisz. - pytam ze zdziwieniem.

-twoja  mam mnie wypuściła jakieś pół godziny temu.-tlumaczy się

-i nie mogłeś mnie obudzić. A pozatym miałeś byc na 9.00 a jest... - wciaz na zegarku jest 8.46.

-zegarek ci stanął - mowi chlopak z usmiechem. Siadaj na łóżku.- mowi chłopak podchodząc do szafy.

-co? dlaczego? - nic nie rozumiem.

-ja ci wybiore strój na dziś.
Ja tylko westchnęłam wiem ze nie ma sie z nim sensu kłócić. Jak luckas coś powie tak musi być. Chłopak otwiera moja szafę. Chwilę w niej grzebie. Wyciąg zniej niebieskie jeansy i szary sfeterek oraz czary top na ramiączkach. Lekko się zrumieniam gdy Luckas otwiera szafkę z bielizną.

-masz, ubieraj się. - mówi dając mi ubrania.

-co tutaj mam się ubraća? - co ze przy nim nie ma takiej opcji.

-No a gdzie? - pyta zdziwiony.

Biorę ciuch i idę do łazienki widzę że chłopak idzie za mną. Dlatego zaraz po wejściu zakluczm drzwi. Po paru minutach jestem gotowa. Gdy wychodzę z łazienki. Widzę że luckas siedzibę przy mojej toaletce i bawi się korektor.

-po ci ci korektor skoro masz gładka skóre jak pupcia niemowlaka?

-by zakryć cienie pod oczami. - mówię

-a no tak ja głupi nie pomyślałem jak siedzi do pózna nad książkami to później ma się podkrażone oczy.

-bardo śnieszne - mówię przez zęby

-Nie śmiej się to jest prawdziwe - tłumaczy się brunet. A ja tylko przwracam oczami.

-to co najświętszej dziewico idziemy zjeść śniadanie? - proponuję luckas. No w sumie z rano by wypadało coś zjeść. Więc oboje schodzimy na dół do kuchni.
Luckas sieda przy stole. A ja biorę jabłko z koszyka.

-No co się tak rozsiadłeś? No chodź projekt robić.

-co.. Jabłko to twoje śniadanie?

-yy tak

-to dlatego jestes tak niska i chudziutka maluchu - mówi chłopak i podchodzi do mnie i łapie mnie za biodra. Wyrywa się natychmiast. I idę w stronę pokoju. Luckas podąża za mną.

Gdy zaczynamy robić projekt a wzasadniczo ustalać co i ja będzie wyglądać panuje bardo miła atmosfera. Nawet się śmiejemy i żartujemy. Do momentu.... Siedzimy na podłodze po turecku. Luckas siada blizej mnie. A szczerze mówić to to staje na demna okrakiem. I lekko popycha mnie do dyłu że jesteśmy w dość niezrecznej dla mnie pozie.
-co ty robisz? - pytam lekko się rumnieniac.

-tak sobie pomyślałem że jak robimy projekt to narządach płciowych kobiety i mężczyzna. A ty jesteś kobietą ja mężczyzną to może byśmy lepiej moznali ciało płci przeciwnej.

-luckas po pierwsze zejć ze mnie po drugie nie po trzecie znając cię to poznales już ciało kobiety a mi wystarczy książka. - mówię starając się zachować spokój. Chłopak patrzy na mnie tym swoim chtrym uśmieszkiem. Jednak robi to o co powiedziałam...

Gdy dochodzi godzina piętnasta luckas zmienia tema

-może pójdziemy coś zjeść ja stawiam. - proponuje

-yy na miasto - dopytuje.

-No tak

-No nie wiem.

Chłopak widocznie nie chce ze mną dyskutować. Wstaje. Podchodzi do mnie i przerzuca mnie sobie przez ramię. Zaczynam piszczec. Na co on daje mi klapsa w pupę. Chodzi że mna po schodac a ja cała drogę bije chłopaka w plecy i plagam by od stawił mnie na ziemi. Wogóle on ma plecy że stali czy co ze jego to nie rusza bije go z całej siły a on nic. Gdy jesteśmy w holu odstawi mnie na ziemię...
Jak już mmy wychodzić do domu wchodzi mój  tata
-a ty córcia do kąd - pyta mnie ojciec.
-na obiad - odpowiada. Za mnie luckas.
Moj tato wzdycha i patrzy na mnie z mna  pod tytułem "uważaj na niego"
-tylko wróć przed 20.
-dobrze tato pa.

****
Wychodzimy z restauracji. Idziemy się przejść. Jesteśmy około godzine od mojego domu ale zato do Lucasa mam niecałe dwadzieścia min. Nagle zaczoł padać desz. Luckas chwicil mnie za rękę i zaczęliśmy biec w stronę jego domu. Po paru minutach cali przemoczeni byliśmy u niego w domu.

-chodź dom ci coś na przebranie. Idę za chłopakiem. Dla ciekawskich luckas mieszka sam. Brunet podchodzi do szafy i wyciąga z niej koszule w kradke i wychodzi z pokoju. SCiagam jeansy i sweterek i zakładam koszule. Jest na mnie zaduza jak się już domyslacie. Podwijam rękawy. Koszula sięga mi do połowy ud więc nie jest zle. Chłopak wchodzi z kupkami z chcerbata

-Zadzwon do rozicow - mówi - rozpadło się na dobre. Zostajesz na noc u mnie. - mierzy mnie wzrokiem....

Witam jak się podoba? Przepraszam za wszystkie bledy. Czekacie na kolejny rozdział?

Kujonka i bad boy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz