-Marek dlaczego jesteś taki dla mnie ostry, co ci zrobiłem?- Zapytał Łukasz z ciekawością.
Sam nawet nie wiem. Masz robić co chcę, kiedy chce i gdzie chce. odparł Marek- A jak się nie zgodzę?-. To będzie z tobą źle rozumiesz? zniszczę Cię, zniszczę.- Marek naprawdę trzeba iść z tobą do psychologa.
-Kurwa do chuja z tym psychologiem, wypierdalaj do sklepu po jedzenie. Pieniądze masz na stole.- powiedział Marek.____.Co on sobie myśli?-zastanowił się Łukasz.-Oh.. marek..wiem że te zaburzenia cię wykończą. Ale nie dasz sobie pomóc- mówił pod nosem Łukasz wchodząc do sklepu.
Nie dam sobie rady- pomyślał Marek.- po czym otworzył opakowanie z żyletką, wziął ją do ręki. Podwinął rękaw i..- napisał wielkie ,,Pomocy'' na swojej ręce.- siedział z podwiniętą reką osłabiony- opierając się o ścianę, po czym wstał i otworzył szafkę z lekami.- wziął najsilniejszy lek który posiadał i połknął dwie tabletki bez popijania.
Marek!- wróciłem.
Chodź tu..- zdążył wykrztusić z siebie Marek.-Łukasz bez zastanowienia wszedł po schodach na górę do pokoju Marka.-otworzył drzwi i zakrył twarz rękami po czym zaczął krzyczeć.- Mareeek!
D-dlaczego...-wykrztusił z siebie i wyjął telefon, wystukał numer i zaczął strasznie szlochać.
-Halo?.-Dzięn dobry.. błagam przyjedźcie pod ulice M****** 11
-Ale co się stało?-. taki chłopak się pociął- !.-i leżą tu jakieś tabletki, nie ma dwóch w opakowaniu!
-Jakie to tabletki?.- wydaje mi sie że *********
-Będziemy za 6 minut.-{ Dziękuje!
Łukasz podbiegł do Marka uklęknął na kolanach i zaczął płakać i krzyczeć- po czym coś w niego wstąpiło i pocałował go. Jego usta były zimne.- Łukasz strasznie zmartwił się i przytulił go nie za mocno.- sprawdził tętno i odetchnął z ulgą.- Żyje... mruknął..
Karetka przyjechała.
<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3
Przepraszam że takie krótkie :c
YOU ARE READING
Odłóż żyletkę, błagam...- KxK
RomanceMarek ma zaburzenia psychiczne i zastępuje ból psychiczny fizycznym.(tnie się), jedyną osobą która jest przy nim to Łukasz Wawrzyniak-starszy od niego chłopak o 2 lata, Marek traktuje Łukasza oschle i złośliwie, ale jednak w nim rodzi się jakieś...