Nie wiem, wstawiam je tu bo są całkiem ciekawym tworem mojego ciągłego niepokoju. Nie o estetykę chodzi, ale o sam fakt ich powstawania. Życzę spokoju i zrozumienia.
Proszę Państwa, pierwsze co widzimy to swoista rezygnacja z lekcji fizyki i oddanie swoich rąk niebezpiecznym myślom. Jakiś lekki trójwymiar i nachodzące go z prawej elementy rozpadu. Ci bardziej rzeczowi dostrzegą w tym wieżowiec, całą smutną resztę, i nereczkę na dole. No, może nie nereczkę, może to dziura, albo górka lub też oko prehistorycznego gada. W każdym razie pewna pozostałość po lekcjach geografii.
Z lewej strony porzucony element rozpadu, a nad nim ciągnący się w dwie strony nieskończony wzór.
Szkoda mi tylko Rutherforda