Ocknęłam się na zimnej śnieżnobiałej podłodze. Przestraszona, zaczęłam kaszleć próbując złapać powietrze.
- Umarłam? - wymamrotałam głupio do siebie. Piszczało mi w uszach, a cisza dookoła przerażała mnie jeszcze bardziej. Słyszałam tylko własny oddech.
Leżałam na podłodze w jakimś jasnym pomieszczeniu. Ta biel aż raziła mnie po oczach, przez co cały czas mrużyłam powieki. W środku nic nie było, przez co podłoga i ściany prawie, że zlewały się ze sobą. Nie miałam pojęcia, gdzie jestem i nawet nie wiedziałam do czego to porównać. Myślałam, że to, co wcześniej się wydarzyło po prostu mi się śniło, ale marne były moje nadzieje.
Próbując zebrać w sobie trochę sił, podniosłam się do siadu. Jęknęłam, gdy moja łapa przypomniała mi o sobie. Spojrzałam na obolałe miejsce i dopiero wtedy zobaczyłam, że miałam założony opatrunek. Zaczęłam się zastanawiać jak do tego doszło i ile rzeczy mogło się wydarzyć w momencie, kiedy byłam nieprzytomna. To było dziwne, a najgorsze było to, że nie wiedziałam, co teraz ze mną będzie.
Gdy już przestało mi wirować w głowie dostrzegłam, że przednia ściana pomieszczenia, w którym się znajdowałam była zrobiona z szyby. Za nią znajdował się jakiś długi korytarz. Wszystko było tak jasne, że aż bolały od tego oczy. Odwróciłam wzrok, rozglądając się po kątach mojej dziwnej klatki. Dopiero wtedy dotarło do mnie, że jednak nie jestem tam sama.
- Nate?! - szybko się podniosłam i kulejąc podbiegłam do niego. Trąciłam go nosem, sprawdzając czy żyje. Położyłam się przy nim, bacznie obserwując czy oddycha. - Słyszysz mnie? - szturchnęłam go kilka razy. Ten po chwili zaczął się wybudzać. Otworzył powieki i mrużąc oczy, próbował określić, co to za miejsce.
- Hm?
- Jak dobrze... - odetchnęłam z ulgą, wtulając się w jego sierść. - Myślałam, że on cię zabił...
- To był środek usypiający. - wymamrotał.
- Teraz już to wiem.
- Jesteś cała? - zapytał, próbując powoli się podnieść.
- Tak, opatrzyli mi łapę i już tak nie boli. - pokazałam mu owiniętą bandażem ranę. - A ty, w porządku?
- Tak.
- Gdzie my jesteśmy? - zaniepokoiłam się, choć dobrze zdawałam sobie sprawę z tego, że jego wiedza na ten temat jest taka sama jak moja. Nate zaczął się uważnie rozglądać po pomieszczeniu. Po chwili podszedł do szyby, próbując coś wypatrzyć, ale za nią dalej nic się nie działo. - Myślisz, że...? - przerwałam, nie wierząc w to, co się dzieje.
- To laboratorium. - dokończył. Po chwili odwrócił się i spojrzał na mnie bez emocji.
- I co teraz? - zadałam kolejne głupie pytanie. To było jasne, co nas teraz czeka, ale ja bardzo chciałam usłyszeć, że jest jeszcze jakiś cień nadziei. Bardzo chciałam do domu i bardzo chciałam wiedzieć co z naszą watahą. W tamtym momencie wszystko zaczęło mnie przytłaczać. - Nate?
- Co?
- No, co teraz?
- Nie wiem.
- Nie da się nic zrobić? Może jest jakieś wyjście? - zaczęłam rozglądać się po pustym pomieszczeniu. - Co?
- Dlaczego mnie o to pytasz?
- Nie wiem. - odparłam, czując, że zaraz zacznę jeszcze bardziej histeryzować. - Boję się. Nie wiem, co się teraz dzieje. Martwię się o resztę. Co jak Louis coś im zrobił? A może to była zasadzka?
- W pełni cię rozumiem, ale teraz mamy co innego na głowie.
- ,,Co innego"...?
- Skyler, to jest laboratorium. Będziemy strzeżeni jak tylko można. Tylko spójrz, nawet mamy jakieś nadajniki, gdybyśmy zwiali... - powiedział już nieco mniej przyjemnym tonem, gdy zaczynała mu się kończyć cierpliwość do mnie. Położyłam uszy po sobie, czując, że za bardzo popadam w skrajność. Popatrzyłam na niego i dopiero wtedy dostrzegłam, że na jego szyi znajduje się obroża, którą ledwo co można było dostrzec przez gęstą sierść. Wcześniej jakoś nie zwróciłam na to uwagi.

CZYTASZ
Legenda || KOREKTA (25/43)✍️
Loup-garouMówią, że to tylko legenda, jednak ja jestem jej częścią. (poprzedni tytuł - "W czasie pełni") #1 fantasy - 13.03.2020 #8 owilkołakach - 25.01.2020 #5 owilkołakach - 22.04.2020 #4 owilkołakach - 04.06.2020 #3 owilkołakach - 06.06.2020 #1 mate - 10.0...