Rozdział drugi; NARKOTYKOWE PRZYJĘCIE
Rozmowa z Blandline trwała kilka godzin, była trudna dla obu kobiet, bo musiały omówić śmierć swojej przyjaciółki, podczas rozmowy nie było kłótni był spokój, Bella siedziała na kolanach u Benjamina i czuła się bezpiecznie.Tak minął jej ten wieczór na koniec dnia zrobiła sobie gorącą kąpiel i poszła spać.
19.08.2005r.- Powrót do Hanover.
-Bella, kochanie wstajemy. - Budził ukochaną Benjami. - Pobudka czekają już naleśniki, a za trzy godziny wracamy do domu.
Po romantycznym obudzeniu Belli i zjedzeniu naleśników, został tylko czas na spakowanie ostatnich ubrań, pamiątek i innych najpotrzebniejszych rzeczy. No i ruszyli o 11:30, droga minęła im bardzo przyjemnie. Nagle Benjamin zaczął temat wesela:
-Chciałbym mieć duże wesele w rustykalnym stylu - powiedział z uśmiechem młody Schrodinger
-Ja również, a może zróbmy bardziej w wiejskim stylu - wymyśliła Bella.
Nagle obydwóm przypomniała się bardzo ważna i smutna wiadomość, która miała spowodować szybszy powrót do domu, tak to śmierć babci Belli. Oboje czuli ogromną stratę, ale musieli być dwuznaczni i musieli pamiętać, że są narzeczestwem.Dojechali po pięciu godzinach jazdy, są w swoim cudownym domku, wrócili i czuli, że coś się zmieniło, Bella stwierdziła, że zadzwoni do matki, odebrała:
-Dzień dobry mamo... to znaczy Carl. - ze zdziwieniem powiedziała bohaterka - Carl czy mógłbyś przekierować mnie do mamy.
-Cześć Bella - powiedział Mąż mamy - przekierowuje na mamę. Miłego dnia.
-Witaj mamo są jakieś nowe wieści w sprawie babci? - skierowała pytanie do mamy córka.
-Hej córeczko jak powrót? Jeśli chodzi o babcię to pogrzeb jest po jutrze. Wygłosisz przemowę?-- spytała swoją jedynaczkę Bianka.
-Droga minęła dobrze, po drodze zaczeliśmy rozmawiać o ślubie mamy nawet podobne oczekiwania, ale podczas rozmowy zaczeliśmy myśleć o babci była bliska dla nas obu. Jak ty się czujesz, znosisz to? - Rzekła Bella. - Wygłoszę mowę... obiecałam jej... zacznę już pisać, Benjamin na pewno pomoże,obecnie ta sprawa jest w mojej głowie będzie łatwiej.
-Kochanie masz jeszcze dwa dni dasz radę. To dla nas wszystkich okropny moment ale jeśli będziemy razem to damy radę .- Powiedziała córce mama - kupiłam ci sukienkę, czarną, koronkową możesz ją ubrać na pogrzeb. Bo wiem, że nie lubisz czarnych sukienek, oprócz małej czarnej.
-Haha bardzo śmieszne, dzięki, ja biorę się do pisania. Do zobaczenia.- powiedziała córka Bianki.
-Buźka. Do zobaczenia. - Rzekła rodzicielka.Tak właśnie Bella zaczęła przygotowywać się do odczytania swojej mowy na pogrzebie babci. Więc usiadła w swoim ulubionym kąciku na fotelu obok okna, z którego może obiserwować swój piękny ogród w którym rosło bardzo dużo roślin i kwiatów oraz owoców. Usiadła i zaczęła pisać.
''...Droga babciu, oh nie wiem czy słysz to co mówię, ale więc, że tego chce, chce żebyś słyszała, od
zawsze byłaś przy mnie, to ty nazwałaś mnie Belą i ty byłaś przy mnie gdy zmarł Bąbel mój mały
to był mój mały przyjaciel, mały kundelek ty wtedy powiedziałaś, że kupisz mi nowego, nadal go
nie mam ale nadal wierzę, że go dostanę. Zmarłaś, zostałaś zamordowana, postrzelono, tak zacznę
krzyczeć w kościele, ale uwierzcie lub nie znajdę osobę która spowodowała, że dzisiaj musimy się
tu spotkać, przepraszam ale kto by tak nie zrobił gdy by ktokolwiek z waszej rodziny został
zamordowany, a co najgorsze postrzelony. Babcia wspierała mnie codziennie, podczas rozwodu
rodziców, poszła ze mną na rozpoczęcie liceum i była na każdej wywiadówce, bo rodzice zawsze się
kłócili kto ma iść na zebranie, ale miałam fajnie babcia po każdej wywiadówce opowiadała mi sekrety
całej klasy, miałam późnej fajny poziom pewności siebie, babcia Beate była osobą która gdy się
urodziłam zajmowała się mną 24 godziny, czasami wolała porozmawiać z zięciem a nie z córką
która częściej potrzebowała pomocy,zawsze powtarzała żebym nie była nachalna, nauczyła mnie
podstawowych potrzeb, pokazała mi również Bawarię, Francję, Czechy, Słowację, Holandię i Polskę.
Pamiętam, że gdy zaczęłam spotykać się z moim największym cudem i skarbem Benjaminem, tak jak
w każdym związku zaczęły się drobne kłótnie pamiętam, że dla mnie ta kłótnia była dla mnie ciosem
prosto w serce, a była ona o byle głupotę, bo teraz nie pamiętam co to było, ale wiem, że było to już po
rozwodzie rodziców wiedziałam, że nie mam w nich wielkiego zaufania, poszłam do babci wielce się
wyżalić, byłam okropnie smutna pamiętam, że poszłam do babci i wszystko jej powiedziałam...
przepraszam skarbie musiałam... babcia przytuliła mnie, poszła ze mną do kina, na paznokcie i na
lody czekoladowe i truskawkowe, truskawkowe jak krew... a na koniec dnia babcia powiedziała mi
takie słowa...''Nie jest łatwo uwolnić się od wszystkich prawdziwej miłości, gdy się przez nią przejdzie
jak przez pajęczą sieć, prawdziwa miłość zostanie z nami na zawsze...'' W Benjaminie zaplątałam się tak
mocno, że pięć dni temu zaręczyliśmy się i to dzięki mojej babci, która zawsze udowadniała mi jaki jest
dla mnie ważny i ile dla mnie znaczy jego miłość i wiem, że taki tekst powinnam powiedzieć na weselu,
może powiem ale tutaj mówię to z łzami w oczach i z zobrazowaniem wam jakim cudownym człowiekiem
była. Pamiętam jak siedem lat temu gdy skończyłam osiemnaście lat i babcie wiedziała, że chce wytatuować sobie róże,więc gdy składała mi rano życzenia powiedziała ''...skarbie pozwól mi jeszcze
dzisiaj żyć spokojniej i zrób tatuaż jutro, pamiętaj również, że do rodziny do domu zawsze możesz wrócić
do nas i będziemy czekać z otwartymi ramionami...'' odpowiedziałam babci dobrze i ją przytuliłam.
Następnego dnia poszłam zrobić sobie tatuaż i chciałam zrobić sobie różę na bicepsie ale po słowach
babci zrozumiałam wtedy, że muszę zrobić tatuaż związany z babcią, domem i rodziną, a więc zrobiła.
Zrobiłam sobie inny tatuaż, zrobiłam tatuaż po sercem pojawił się tam domek i kolorowy dymek,
który oznacza dla mnie to ze mogę do niej wrócić ale mogę również wrócić do domu, domu w którym będzie na mnie czekać rodzina. Bardzo dziękuje, że każdy z was przyszedł, oznacza to dla mnie dużo bo jest to ona i dziękuje, że każdy z was wysłuchał jak była, mimo że nie każdy widział w niej to co ja to każdy wiedział jaka jest i co jest dla niej priorytetem, odpowiedział by jak by żyła, że ja ale wiem w sercu że dla niej najważniejsze było szczęścia, miłość, radość i zdrowie rodziny. Dziękuje..."Wtedy Bella przestała pisać, skończyła tą czynność cała za płakana, przyszedł do niej Benjamin i zaczął ją przytulać, nie pytał się o co chodzi on wiedział, on czuł i wiedział co zrobić, ona wiedziała, że ma w nim zaufanie opisała to w liście.
-Kochanie, kochanie, moja myszko, spokojnie, damy radę. Chcesz herbatkę ? - uspokajała ukochaną Benjamin
-Tak... wiem.... bądź przy mnie... proszę...., poproszę jeszcze coś na uspokojenie - powiedziała zdenerwowana kobieta.
W tym momencie narzeczony poszedł do kuchni, a by zrobić swojej miłości, poproszoną przez nią herbatkę i wspólnie spędzili wieczór, przy wiecach z ''Lacasa de papel'' oglądali to razem każdy odcinek po kolej, tak spędzili wieczór.Dwa dni później.... 21.08.2005 r.
CZYTASZ
Dzień bez nocy.
RomanceJestem Bela Zimmermann, żyje w takim kraju w kraju demokratycznym, żyje w Niemczech. Czasami trudno mi uwierzyć gdzie żyje i jak żyje. Człowiek gdy usłyszy o Niemczech, co sobie myśli? Ja myślę to samo, moje życie nie wygląda tak jak życie normalne...