Czy ktoś kiedykolwiek zastanowił się nad tym ile problemów może przysporzyć komuś łóżko?
I to broń Boże takich z dużym brzuchem na dziewięć miesięcy. Mówimy o takich najbardziej przyziemnych, które się zdarzają zdecydowanie częściej, niestety. Dwie rozczochrane kobiety stały nad łóżkiem dumając nad plamą krwi w pościeli.- To twoja czy moja? - zapytała Irka nie do końca wiedząc jak reaguje się w takich sytuacjach. Jej różowo włosa koleżanka spąsowiała.
- Moja - przyznała niechętnie, też nie mając pojęcia co uczynić. Wpakowała się jej do łóżka nie bez tragicznej przyczyny rozbicia serca, ale nie przemyślała o tym jak może się skończyć nie sprawdzenie wcześniej kiedy zaczyna się okres - Nie.. Nie myślałam, wybacz, ale.. - teraz zamrugała oczętami, jeszcze nie obciążonymi przez tonę tuszu - Ale chociaż ci się podobało? Podobno jestem niezła w te klocki - zaśmiała się trochę na przymus, ponieważ ponura dziewczyna obok jakoś nie zachęcała do śmiania się prawdziwie w głos, z w sumie... Trochę komicznej sytuacji.
- Było, jak zwykle Triss, ale mogłabyś przystopować. Co jest? Rozpacz po chłopaku, którego zdradzałaś ze mną, naprawdę aż tak cię załamała że uciekłaś do mnie z podkulonym ogonem? - zapytała zakładając ręce na nagie piersi i mimo że wyglądała złowrogo, na jej ustach tańczył prawie niewidoczny uśmieszek. Jej dotyk, tych aksamitnych rączek dający dokładnie to, czego chciała był faktycznie relaksujący. I zdecydowanie obezwładniający.
Krótko mówiąc Triss była dla niej wymarzoną jedną nocą, która zmieniła się w kilkanaście.
- Ja... Jest coś jeszcze - wymruczała dziewczyna wstydliwie zasłaniając się ręką - A-ale najpierw pozwól mi się przemyć. Okres jędza nie ma serca - westchnęła biorąc różowe majtki z różnobarwnej kolekcji swojej kochanki i chichocząc na sfrustrowane spojrzenie zniknęła w łazience.
A Irce nie zostało nic innego jak spiąć jasnobrązowe fale w wysokiego, nad wyraz wysokiego koka i posprzątać po ich nocy. Najwidoczniej okupionej krwią.
Po względnym ogarnięciu albo raczej wyklinaniu na zbrukany krwią, ulubiony materac brunetka udała się do kuchni żeby zrobić najszybsze danie jakie wymyśliła - Jogurt truskawkowy z morelą. Tworzenie ulubionej kompozycji herbacianej Triss, która składała się z lawendy, mixu świątecznego i mięty... To akurat zajęło jej trochę czasu, bo kochanka w tym aspekcie była bardzo uszczypliwa. Potem napisała jeszcze do szefa o "grypie", aby spokojnie mogła się dzisiaj ogarnąć, no i załatwić nowy materac. Wtedy do kuchni weszła Irena, która widząc wysoki kucyk i dzieło koleżanki przewróciła oczami.
- Ty wiesz. że nie będziesz samurajem, prawda? Jeśli to twoim zdaniem są kostki - wskazała na makabryczny widok przed sobą - To ja jestem moim ex - powiedziała i tak wrzucając sobie trochę osobliwej papki do kubeczka. - Miałam ci coś powiedzieć - mruknęła siadając do stołu, w głębi duszy ciesząc się jak głupia, że Irka ciągle pamięta jej ulubiony napój.
Stresowała się, bo chociaż.. Chociaż wiedziała że jej wyznanie zostanie odepchnięte i potraktowane tak samo jak kilka innych ofert oswojenia tej lwicy, to nadal chciała spróbować.
A podobno ten kto drażni lwice, od tej lwicy ginie. Czy jak to tam szło.
- No to gadaj, nic nie pobije twojej rozpaczy na pokaz, przez którą dałam się naciągnąć na tamtą milkę. Wisisz mi hajs - burknęła przysiadając się do niej, w sumie ciekawa czemu to akurat jej dom zaszczyciły stopy Triss. Poza rolą kochanki nie była ważna. Wino, seks, prysznic rano i piętnaście minut szczebiotania różowowłosej że jest boska w łóżku, przerywany kilka razy jakimiś cichymi pojazdami od Irki. Nic wielkiego, nigdy nic więcej.
Kolorowe włosy opadły na jedno oko dziewczyny naprzeciw niej. Pomieszała z roztargnieniem herbatę, namyślając się krótką chwilę. Wiedziała jak dużo zależy teraz od jej słów, czuła ciężar odpowiedzialności za rychle skończoną relacje. Tego nie chciała, tego się bała. W końcu trochę się przywiązała do tych odwiedzin co sobotę, wgniatanie w pościel swojego zapachu perfum, zdejmowania ubrań czy picia mleka zaraz po trzech piosenkach Led Zeppelin. Irena nigdy nie chciała jej dotknąć zanim nie była pewna że głosy tych przemiłych panów nie zagłuszając ich dostatecznie.
- Kocham cię po prostu. Zakochałam się dawno temu - wyznała w końcu mając jeszcze czelność patrzeć prosto w oczy tamtej. Wtedy uprzejmie wyczekujące, teraz zaskoczone i niedowierzające.
- Czekaj co? Że ty mnie... kur... - powstrzymała się od jakiegokolwiek przekleństwa. To by było marnowanie śliny. A było tak dobrze... - Czego nie rozumiesz w słowach: "bez zobowiązań"? - jej głos stał się ostry jak stal, a gdy się podniosła przypominała złowieszczą istotę, szykującą się do uderzenia. I Triss o tym wiedziała.
- Rozumiem. Chciałam zatem powiedzieć, że to koniec, a za pościel.. Daj mi numer konta, przeleje ci zaraz, natychmiast - westchnęła. To jej trzecie odrzucone wyznanie miłości, a każde robiło się coraz mniej uczuciowe.
Szkoda, dobra przygoda nigdy nie jest zła.
Szkoda że nie potrafiła odpuścić i nic nie mówić, albo po prostu nazwać po imieniu stan zauroczenia wcześniej i odejść, zamiast teraz cierpieć.- Nie ma mowy, żebyśmy były razem, ostrzegałam cię Smith, ty... - nie dokończyła, nie trzeba było.
"Bawisz się każdym, a stabilizacja z tobą to samobójstwo" albo coś takiego. Wiadomo było że nawet miłość na całe życie u posiadaczki różowych włosów kończyło się zawsze tak samo. Zdrada, znudzenie i szukanie kogoś nowego. Nie było sensu nawet zaczynać czegoś głębszego.
Bez słowa wstała, podsunęła tylko karteczkę i długopis, żeby tamta mogła napisać numer.
Wyszły obie do przedpokoju, zawiedzione tym że nigdy tego nie powtórzą. Że już raczej będą dla siebie tylko i wyłącznie obcymi osobami na ulicy. Gdy tamta już wychodziła, Irena powiedziała tylko jedno:
- Spal potem kartkę, jeszcze ktoś coś ukradnie.
A wtedy Triss z goryczą pomyślała, że spali. Spali tak jak i tą przelotną przygodę.
Przelotna miłość, powoli rozwiewała się na wietrze wczesnego ranka, by zniknąć i przyczaić się, bo oto drogę nieszczęsnej różowowłosej kobiety przeciął jakiś przystojny szatyn.
A ponura lwica ze swoim Led Zeppelin mogła tylko westchnąć patrząc na to zza szyb okien.
Chyba zaczynało padać.
CZYTASZ
To tylko gwiezdny pył - shoty
Teen FictionZnajdziesz tu shoty tylko girlx girl Do piosenek, na zamówienie jeśli ktoś chce o czymś poczytać ( zamówienia tylko w prywatnych wiadomościach) Miłego czytanka