moose blood - gum
"Do you wanna come over later, to my house?
Watch American beauty in the dark.
And I'll hold your hand till the very end, the very end.And we'll stay awake till tomorrow starts."***
– Tony, jak boga kocham...
– Czyli w ogóle.
– Oddaj mi ten tasak. – Steve wyciągnął dłoń po ostrze w oczekującym geście.
Tony zawahał się, lustrując chłopaka przed sobą i, nie odwracając głowy, spojrzenie przeniósł na kostkę do gitary. Zdarty nadruk czaszki, znaku rozpoznawalnego The Misfits, jakby przyglądał mu się równie krytycznie, co blondyn, nie wierząc w jego umiejętności, co by podzielił przedmiot na dwie idealne połowy, nie robiąc sobie przy tym krzywdy.
– To był mój pomysł – Stark przeszedł na najbardziej infantylną ofensywę, na jaką było go stać – Więc ja to zrobię. – Założył ramiona na piersi, uważnie obchodząc się z nożem w ręku.
– Dobrze. Daj mi przynajmniej wyłożyć deskę do krojenia, zanim zrobisz dziurę w blacie – poprosił zrezygnowany Rogers, gestem pokazując, póki co, czysty i niezniszczony aneks kuchenny.
– Okej, okej. – Przewrócił oczami. – Pospiesz się.
Uważnie obserwował jego poczynania, dobrze znając zdradziecką naturę swojego chłopaka. Steve mówił jedno, najczęściej, żeby ktoś, kto go zamęczał, odpuścił sobie, a potem i tak robił, co zechciał. Tym razem jednak posłusznie wyciągnął podkładkę i ułożył na niej zużytą, chropowatą na krańcach kostkę do gry, którą wybrali do wykonania sobie nawzajem pasujących wisiorków na łańcuszek - nikt nie powiedział, że na koniec wakacji nie można być kreatywnym.
Tony powinien się już nauczyć - byli ze sobą w końcu niemal dwa lata, a znali się jeszcze dłużej, ale jak zwykle opuścił gardę. Już podnosił tasak ponad swoją głowę jak we wszystkich starych slasherach, które kiedykolwiek obejrzał, ale poczuł gwałtowne pociągnięcie do tyłu.
Steve szarpnął za łańcuch przyczepiony do poszarpanych jeansów i jego szczęście, że nie rozerwał ich jak jednym razem. Jednak przez swój podstęp dosięgnął wyciągniętej dłoni chłopaka, zamykając ją w swoim, tym sposobem wykonując decydujący ruch. Ostrze przecięło powietrze i opadło na deskę, rozpoławiając kawałek plastiku. Od siły uderzenia fragmenty odskoczyły od siebie jak pchełki - jeden odbił się od szyby, opadając na parapet, drugi natomiast wpadł wprost pod lodówkę.
– Steve – burknął na niego urażony jak małe dziecko – Jesteś patologicznym kłamcą i oszustem.
– Lubię twoje palce i nie chciałem, żebyś któryś stracił. – Uśmiechnął się przepraszająco, ale na Tonym nie robiło już to wrażenia.
CZYTASZ
i'd be a punk if my mom would let me | stony
Fanfictiontrudno być anarchistycznym punkiem, kiedy twoja mama robi najlepsze naleśniki na świecie, a twój chłopak nie potrafi farbować włosów. stony!punk au, które wam obiecałam