~25~

278 17 3
                                    

ON

Minął tydzień. Nicole wyszła ze szpitala zaraz po tym jak wykonali jej podstawowe badania. Czyli tego samego dnia. Ja niestety dopiero dziś mogę opuścić placówkę. Mam już wypis i właśnie się przebieram. Nieudolnie, ale zawsze coś. Jakoś dziwnie czuję się z myślą, że mimo to co Andy zrobił mojej dziewczynie ona wciąż nie chce z nim zerwać i zgłosić sprawy na policję. Zaczynam podejrzewać, że jej uczucia do niego wcale nie wygasły. Mimo iż nie najlepiej rozmawia się jej na te tematy, mam zamiar je poruszać do skutku. Aż ona powie mi, że z nim zerwała i jest cała moja. 

-Cześć...-usłyszałem głos mojego przyjaciela. Spojrzałem w stronę drzwi. 

-Cześć. -odpowiedziałem lekko zmieszany- Rodzice mieli po mnie przyjechać...

-No tak, ale mieli jakieś zamieszanie w jednym z hoteli i musieli tam jechać!

-Oni powinni teraz odpoczywać w domu...-odpowiedziałem jakby sam do siebie

-No niby tak, ale są dorosłymi ludźmi Cam. To co? Gotowy już jesteś?

-Tak...-wzruszyłem ramionami

-Super! Chodźmy...

Chłopak wziął torbę, w której znajdowały się moje rzeczy po czym pomógł mi wstać. Cieszę się, że opuszczam już to miejsce. Ostatni raz widzę te obdarte, białe ściany. Przynajmniej mam nadzieję, że ostatni. Wyszliśmy na parking, na którym od razu rzuciło mi się w oczy BMW mojego przyjaciela. Weszliśmy do samochodu po czym Alan przekręcił kluczyk w stacyjce. Połowa podróży minęła w całkowitej ciszy, słychać było jedynie nasze oddechy i silnik samochodu. 

-I jak się czujesz?- Alan w końcu przerwał milczenie 

-Ja? Dobrze...-wzruszyłem ramionami wciąż wpatrując się w migający krajobraz za oknem.

-Cieszę się...

-Urządzasz imprezę na koniec wakacji?- zapytałem spoglądając na niego

-Tak, ale chyba nie zamierzasz przyjść!

-Wątpię. Nie lubię imprez...

-To akurat wiem. Nie rozumiem tylko dlaczego.

-No bo... na imprezach zawsze jest dużo ludzi, a wiesz, że nie za bardzo lubię takie klimaty...

-Boże, a ty znów o tym! Myślałem, że jeśli pokazałeś się Nicole twoja 'fobia' przeszła!- jedną ręką pokazał cudzysłów po czym zmienił bieg.

-Nie? Nie minęła. Wciąż uważam, że wyglądam okropnie...

-Okej! Jak chcesz... 

Więcej nie rozmawialiśmy toteż reszta podróży minęła w ciszy. W końcu dotarliśmy pod mój dom. Bardzo za nim tęskniłem. Szczerze nie wiem dlaczego Alan się tak zachowuje. Zawsze gadał jak najęty nie ważne czy miałem na to ochotę, czy też nie. Dziś wypowiedział tylko kilka zdań. Jak na razie nie mam do tego głowy. Marzę tylko by paść na poduszkę u siebie w pokoju i przespać najbliższy tydzień. 

Wyszedłem z samochodu dziękując przyjacielowi. Mimo iż zapewniałem go, że sam dałbym radę on i tak postanowił odprowadzić mnie do mojego pokoju. Kiedy upewnił się, że nie zrobię żadnej głupiej rzeczy, wyszedł. I tak nie zamierzam go słuchać. Z nudów zabrałem się za rozpakowywanie moich rzeczy. Wszystkie kosmetyki i tego typu rzeczy zaniosłem do łazienki, a ubrania złożyłem w kostkę i schowałem do szafy. I na tym moja rozrywka się kończy. 

ONA

Siedziałam w pokoju przeglądając Facebook'a, kiedy mama weszła i oznajmiła, że mam gościa. Jak zwykle na wszelki wypadek wyjęłam jedną kartę SIM i schowałam ją w bezpiecznym miejscu. Później podeszłam do lustra by upewnić się czy nie wyglądam za drogo. Pełna obaw podeszłam do drzwi i je otworzyłam. 

-Cam?!- moje oczy rozszerzyły się do wielkości piłeczki pingpongowej, a usta uformowały się w literę 'o'. Co on tutaj robi? Miał na sobie białą koszulę Tommy'ego Hilfigera, eleganckie spodnie i takie same buty, prawdopodobnie marki Giorgio Armani. 

-We własnej osobie!- powiedział rozbawiony 

-Nie powinieneś przypadkiem odpoczywać w domu? Swoim domu?

-Przypadkiem mi się nudziło!- wyszczerzył się 

-Wchodź...-odsunęłam się od drzwi by chłopak mógł wejść. Zobaczyłam ten jego cudowny samochód na podjeździe. W sumie zdjęli mu już gips z ręki, więc mógł jeździć. 

-Dzięki...-mruknął wchodząc i rozglądając się- Ten dom wygląda jeszcze ładniej wewnątrz niż  na zewnątrz...

-I kto to mówi!

-Ja!-wskazał na siebie kciukami- Dzień dobry!- przywitał się z moją mamą. 

-Dzień dobry...-kobieta nie ukrywała swojego zdziwienia. 

-Chodźmy do mnie...-złapałam go za nadgarstek by podciągnąć go do swojego pokoju, lecz on go wyrwał 

-Nie! Ty idziesz się przebrać. Ja czekam w samochodzie...

-Co? 

-Zabieram cię gdzieś!- powiedział dumny z siebie 

-Myślę, że to nie najlepszy pomysł!

-Ja wiem lepiej! No idź, idź! 

Przewróciłam oczami po czym pokierowałam się w stronę mojego pokoju. Otworzyłam szafę. Stwierdziłam, że dziś ubiorę się w sukienkę Gucci od niego i jakieś buty. Tylko nie wiem jakie. W końcu wybrałam czarne baletki. Wzięłam torebkę i włożyłam do niej telefon i kilka innych rzeczy. Później uczesałam się i zrobiłam lekki makijaż.  Cameron siedział na schodach przed domem robiąc coś w telefonie i paląc papierosa. Kiedy to zobaczyłam podeszłam do niego i kopnęłam w jego rękę sprawiając, że papieros upadł na ziemię. Cam popatrzył na mnie jak na debilkę. 

-Co to było?-prychnął 

-Nie pal! To niezdrowe!- pouczyłam. Chłopak przewrócił oczami po czym wstał. Ruszyliśmy w stronę samochodu. -Gdzie jedziemy?- zapytałam zapinając pasy bezpieczeństwa.

-Zobaczysz...-powiedział obojętnie poprawiając swoje idealnie już ułożone włosy.- Dobrze, że ubrałaś sukienkę!

Prychnęłam po czym odwróciłam głowę w stronę okna, które swoją drogą jest strasznie małe. Cameron ruszył. Jechaliśmy w ciszy przez co mogłam zastanawiać się gdzie chce mnie zabrać. Może będzie to jakieś mega romantyczne miejsce? A może do kina? 

Po jakichś czterdziestu minutach jazdy Cameron zaparkował na parkingu przed jakimś dużym, drogo wyglądającym budynku. Wyszłam z samochodu. 

-Gdzie jesteśmy? 

-W knajpie, jak widać!

Chyba w jakiejś najdroższej restauracji w mieście i okolicy, ale nie wnikam. Wsunęłam rękę pod jego łokieć i weszliśmy do środka. Nie było dla mnie zdziwieniem kiedy wnętrze wyglądało tak samo drogo. Większość rzeczy była zrobiona ze złota. Podeszliśmy do mężczyzny w garniturze. Kiedy Cameron podał mu swoje nazwisko, ten zaprowadził nas do dwuosobowego stolika. Chwilę po tym jak usiedliśmy podeszła do nas kelnerka podając nam menu. Byłam zszokowana kiedy zobaczyłam, że nawet wino kosztowało tu 250 dolarów. Jest też woda z lodowca. 

Ja zamówiłam sałatkę grecką i wodę z lodowca, a Cameron Spaghetti Bolognese i ten sam napój co ja.

-Podoba ci się?- zapytał 

-Jest jak w bajce...-westchnęłam. 

Liebe über allesWhere stories live. Discover now