XXIII. Ucieczka.

6K 310 25
                                    

W sekundę wszystkie światła zgasły. Nagle dookoła zapanowała cisza i ciemność. Trochę mnie to zestresowało, dlatego leżąc na pryczy, skuliłam się jeszcze bardziej i zamknęłam oczy. Czułam lekką ekscytację, ale zarazem bałam się, że to może okazać się znacznie trudniejsze, niż nam się wydawało. Zaczęłam rozmyślać jak by to rozegrać, chociaż tak naprawdę nie miałam pojęcia, co mogło czekać na nas w dalszej części tych przerażających korytarzy. Długo obmyślałam plan aż wreszcie usłyszałam dźwięk przekręcania klucza w zamku.

- Śpisz? - zapytał głupio, po czym otworzył drzwi mojej klatki.

- Nie. - podniosłam się do siadu.

- To dobrze się składa, bo właśnie zwiewamy.

- Jesteś pewien?

- Co?

- A jak znowu nas złapią?

- A co, chcesz tutaj zostać?

- Oczywiście, że nie.

- No właśnie, więc się nie zastanawiaj. To może być nasza ostatnia szansa. - nie zamierzał ulegać mojemu strachowi. Widząc moją niepewność, złapał mnie za przedramię i pociągnął do wyjścia, nie dając czasu na dłuższe zastanowienia.

Wyszliśmy razem na korytarz, zamykając za sobą cele i w ten sposób odebraliśmy sobie możliwość powrotu. Staraliśmy się ostrożnie stawiać kroki, a mimo to każdy najmniejszy dźwięk i tak obijał się echem od zimnych ścian. Teraz nie mogliśmy już zawrócić, a ja czułam już serce w gardle. W tamtym momencie wiedziałam, co czują zbiegający więźniowie, którymi poniekąd sami byliśmy.

- Stój. - Nate wyciągnął w moją stronę otwartą dłoń. Wzdrygnęłam się. Wyglądało na to, że wyglądając zza ściany, dojrzał coś niepokojącego. Wstrzymałam na chwilę oddech. - Tam jest pomieszczenie z widokiem z wszystkich kamer. Ktoś tam jest.

Powoli podeszłam i przylgnęłam do ściany. Wychyliłam się delikatnie, skupiając się na widoku przede mną.

- On śpi. - zauważyłam.

W jednym z pomieszczeń oddzielonym do połowy szybą - świeciło się światło. Gruby facet siedział w fotelu z buciorami na biurku. Było widać, że mu się przysnęło, co w pewnym sensie mnie uspokoiło, jednak wątpliwości nadal powodowały mętlik w mojej głowie. Chciałam zawrócić, choć już nie mogłam.

- Prześlizgniemy się, ale żadnych gwałtownych ruchów. - powiedział, gdy skrzyżowaliśmy spojrzenia. Mówił wyraźnie i bez pośpiechu. Byłam trochę roztrzęsiona, więc chyba widział, że nie do końca rozumiałam, co się dzieje.

Nie chcąc bym została w tyle, Nate złapał mnie za rękę i poprowadził przez korytarz, co chwila obracając się w moją stronę. Ostrożnie przeszliśmy obok pokoju z monitoringiem, nie wybudzając drzemiącego stróża. Wtedy znaleźliśmy się w nieco większym pomieszczeniu. I tak zaczęliśmy błądzić, bo liczba korytarzy również się powiększyła. Każde rozwidlenie dawało nadzieję, ale i też budziło niepokój. Nie wiedzieliśmy, w którą stronę iść, a nie mogliśmy się rozdzielić. Trzeba było sprawdzić każde przejście, szukając jakiegokolwiek znaku, który doprowadziłby nas do wyjścia. Niestety wszystko wydawało się takie samo.

- Nate, obróć się! - wyszeptałam, zauważając za sobą jakieś ciemnoszare przejście. Chłopak tak bardzo skupił się na rozwidleniu przed nami, że przeoczył żelazne drzwi. Miały w sobie grubą szybę, przez którą było widać kolejne drzwi. Pocieszające było to, że za tym progiem mury wyglądały już zupełnie inaczej. Chyba zmierzaliśmy w dobrym kierunku. To chyba było to.

- To jest na kod... - powiedział, gdy podeszliśmy bliżej. Po ich prawej stronie widniały małe przyciski z cyferkami. Widziałam podobne urządzenie w filmach.

Legenda || KOREKTA (25/43)✍️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz