Pewnego razu chciałem zrobić sobie kanapkę. Wyjąłem chleb, masło ale... czegoś mi brakowało... „PASZTET"! – Pomyślałem. Dlatego poszedłem do lodówki aby wziąć PASZTET. Zawsze tam jest, nie ważne ile go zjem, na następny dzień lodówka jest pełna PASZTETU. Myślę że to robota jakichś krasnoludów czy czegoś. Otwieram lodówkę a tam... nie... nie PASZTET... TYLKO JAKAŚ SURÓWKA Z BURAKA. Posmutniałem, ponieważ zawsze w lodówce był PASZTET. Moje zamiłowanie do PASZTETU zapoczątkował mój brat, któremu mama zawsze kazała sprzedawać buraki. Moja mama raz krzyczała na mojego brata, ponieważ nie chciał sprzedawać buraków... w samoobronie rzucił do góry PASZTET. Złapałem go... otworzyłem... i zrobiłem kanapkę. Dałem ją mamie a ta od razu zamilkła, nawet nie wiem czemu. Kanapka zaczęła dosłownie znikać, aż tu nagle... mama wyszła z domu, i wróciła z toną buraków. Dała je mojemu bratu, powiedziała żeby szedł sprzedawać i poszła do swojego pokoju. Z bratem spojrzeliśmy na siebie i ten poszedł. Wracając do mojego problemu z brakiem PASZTETU. Poszedłem do pokoju mojej mamy i powiedziałem o problemie. Mama poszła do garażu, nie wiedziałem o co chodzi. A tu nagle mama wychodzi z siekierą. Zacząłem się denerwować, nigdy jej takiej nie widziałem. Mama poszła do kuchni, wywróciła lodówkę i zaczęła ją niszczyć siekierą. Jedyne co zostało to sałatka z buraków. Poszedłem do pokoju mojego brata, żeby go zapytać czy wie co się stało z PASZTETEM. Ale... nie było go tam. Już go nigdy nie widziałem. Żyłem sam z mamą. Po czasie zatrudniłem się na targu. Sprzedawałem PASZTET. Szło mi dość dobrze. Pieniędzy wystarczyło na utrzymanie mnie i mojej mamy. Po kilku dniach przyszła do mnie jakaś starsza pani i zaczęła rzucać kamieniami w mój PASZTET. Zastanawiałem się przez chwilę o co chodzi. A to co jest najgorsze to nosiła na sobie HEŁM WOJENNY z burakiem nadrukowanym na nim. Zadzwoniłem po policję. Psy przyjechały i ARESZTOWAŁY ją. Odjechali, ale... na ułamek sekundy zauważyłem na ich radiowozie PASZTET. Na ten dzień zwinąłem interes. Zastanawiałem się dlaczego ta babka miała na głowie HEŁM z burakiem a radiowóz PASZTET na sobie. Poszedłem spać. W nocy obudziłem się, ale ciągle miałem zamknięte oczy (w ten sposób odganiałem potwory jak byłem mały). Słyszałem jak ktoś rozmawiał przez telefon. Ale to nie był głos mojej mamy... no dobra, moja mama brzmiała jak facet ale ten głos był inny. Zamawiał buraki. Wstałem, i złapałem za kij bejsbolowy. Otworzyłem drzwi i zacząłem się miotać z kijem jak potępieniec... no ale nikogo tam nie było. Tylko okno zostało otwarte. Poszedłem do kuchni a tam napis jak z horroru. „BURAKI". Przestraszyłem się i krzyknąłem. Wtedy moja mama rozwaliła ścianę między jej pokojem a kuchnią, i również zobaczyła ten napis. Zadzwoniła na policję, zeznaliśmy i poszliśmy spać. Na następny dzień idę na targ. Podczas rozwijania się przyszło do mnie stado anty szczepionkowców. Mieli na sobie hełmy wojenne z nadrukowanymi burakami na nich. Zacząłem się śmiać bo wyglądali jak gałgany. Zapytałem się ile puszek pasztetu by chcieli. Ta sama babka która przyszła do mnie kilka dni temu rzuciła w moją twarz burakiem... chyba nie dojrzałym. Gdy chciałem zadzwonić na policje z kieszeni wyciągnąłem tylko buraka. Zza pleców dostałem MOIM kijem bejsbolowym w głowę... zemdlałem. Obudziłem się w jakiejś piwnicy, przywiązany do krzesła. Usłyszałem kroki... dochodziły ze schodów. Po czterech sekundach (miałem włączony stoper) zauważyłem ciało. Ta osoba wyglądała jak mój brat. Na początku się ucieszyłem, ale... wyciągnął strzykawkę z czerwoną substancją w środku. Przywitałem się z nim, zapytałem gdzie był i co się dzieje. Nic nie powiedział. Podwinął mój rękaw. Przez to, że oglądałem japońskie bajki w przeszłości znam sztuki walki. Zdjąłem z siebie linę (zapomniałem powiedzieć że mój brat jest fatalny w wiązaniu supłów). I uderzyłem go w głowę. Przywiązałem go i zapytałem o co chodzi. Wytłumaczył mi wszystko. Rzucił mnie i mamę dla buraków. Zapoczątkował WOJNE między PASZTETEM a burakami. Wielbiciele buraków to przeważnie anty szczepionkowcy. Ze sprzedawaniu buraków został milionerem i kupił mafię. Po ostatnim słowie uśmiechnął się i zaśmiał. Nagle zostałem schowany do jakiegoś worka czy coś i zemdlałem. Obudziłem się w jakiejś celi. Przez kraty zauważyłem tylko swojego odchodzącego brata. Po odwróceniu się zauważyłem sałatkę z buraków. Życie... ty największa szmato.
YOU ARE READING
Pasztet [Pasztet vs Buraki]
HumorWojna między Pasztetem a Burakami zakończyła się już dawno temu, ale jest jedna osoba, która chcę zniszczyć pokój między nimi.