3.część I ☼

61 9 4
                                    

                                                                   Wspólnie jedli śniadania

                                                              Ale dwa jajka nie wystarczają

                                                            Za uczucie, którego potrzebuje

***

pochyłą czcionką są wspomnienia :)

***

Był właśnie tak jak myślał. Lily nie była zadowolona z jego obecności. Dowiedziała się o nim dopiero rano co jeszcze bardziej ją rozgniewało. Brunet słyszał dokładnie każde wyzwisko które dziewczyna wypowiadała w pokoju obok. Przyzwyczaił się do nienawiści ze strony blondynki.

- Lily to mój kumpel! - Irwin wypowiedział kolejny raz 

- Myślisz że tego nie wiem? Powtarzasz to cały czas!

- I będę powtarzał to do usranej śmierci! Będę mu pomagał, będę go bronił i usprawiedliwiał bo wiem że on zrobiłby dla mnie to samo. - głos chłopaka był ledwo słyszalny.

Hood nie chciał dłużej słuchać tej kłótni. Wziął do ręki telefon, włączył playliste która była w stanie zagłuszyć rozmowę za ścianą. Postanowił przeczekać aż Lily wyjdzie z domu, nie chciał albo raczej nie miał tyle odwagi żeby spojrzeć jej w oczy. Minęło około godziny, może trochę więcej. W kółko męczył tą samą piosenkę. 

Pamiętał dzień kiedy się poznali. Myślał że takie historie zdarzają się tylko w filmach albo książkach. Może to nie było najbardziej romantyczne pierwsze spotkanie, ale im wystarczyło żeby zakochać się w sobie nawzajem, bez pamięci i na zawsze. 

Po kilku piwach u Michael'a postanowili wyjść na miasto. Zaliczyli kilka imprez, ale żadna nie spełniła ich oczekiwań. Po długich poszukiwaniach znaleźli to czego szukali. Klub karaoke. Powszechnie wiadomo że po alkoholu nasza pewność siebie wzrasta. Tak też było u Calum'a i jego przyjaciół. Weszli do środka tanecznym krokiem, zaczepili kilka dziewczyn i znaleźli miejsce do siedzenia.

- No panowie to co życzycie sobie do picia? - zapytał Hood 

- To samo co ty kopciuszku - odpowiedział z uśmiechem Clifford.

- Ja już nic nie piję, ktoś musi spróbować odprowadzić was do domu. 

- Buuu nie umiesz się bawić! - czerwonowłosy udawał obrażonego, wszyscy wiedzieli że kiedy wypije jest gorszy niż małe dziecko - I tak już jesteś wstawiony - uśmiechnął się 

- I dlatego nie piję więcej. Zamawiać wam coś czy nie? 

- Trzy razy Jack Daniels z colą prosimy - odezwał się Irwin. 

Calum przytaknął i odszedł w stronę baru. Na scenie właśnie pojawiła się grupa dziewczyn a z głośników słychać było kawałek Britney Spears - Toxic. Żadna z obecnych na podeście nie potrafiła śpiewać to było pewne, ale trzeba było przyznać że tańczyć umiały. Można to było wywnioskować po dość głośnych zachwytach większości facetów. 

Przy barze nie było prawie nikogo, więc bez problemu zamówił to co chcieli jego przyjaciele. 

- Boże jak mi za nie wstyd - usłyszał po swojej lewej stronie damski głos.

- Za te na scenie? Są hmm całkiem niezłe - odpowiedział z uśmiechem odwracając się do swojej rozmówczyni. Zobaczył przed sobą dziewczynę z długimi, rudymi włosami których nie da się przegapić w tłumie. Przyglądał się jej chyba trochę za długo.

- Kolego? Coś nie tak z moją twarzą? Jestem brudna? - zapytała z rozbawieniem

- Nie, nie jest wszystko w porządku. Przepraszam - odpowiedział z lekkim zawstydzeniem Calum.

W momencie kiedy kelner podsunął szklanki z zamówieniem Hood usłyszał znajomy głos śpiewający kawałek Britney razem z koleżankami rudowłosej. Bał się odwrócić i spojrzeć w stronę sceny chociaż dobrze wiedział kogo tam zobaczy. 

- Teraz to mi jest wstyd - pokręcił głową śmiejąc się 

- Znasz go? Nawet nieźle śpiewa - przyznała dziewczyna 

- Znam go aż za dobrze, nie mógł przepuści okazji do zaśpiewania tej piosenki. 

Po chwili muzyka ucichła, błagania Calum'a zostały wysłuchane a Clifford zszedł ze sceny. Chwilę rozglądał się po sali aż zauważył Hood'a. Szybko podszedł do niego chwiejnym krokiem. 

- Jak mi poszło?- oparł się łokciem o bar, wpychając się między przyjaciela a dziewczynę - Byłem świetny prawda?

- Byłeś najlepszy a teraz wracaj do chłopaków, zaraz przyniosę wam szklanki - brunet poklepał przyjaciela po czubku głowy za co ten skarcił go wzrokiem. 

- W czymś Ci przeszkadzam? Flirtujesz z drinkowym? 

- Nie z drinkowym tylko z barmanem idioto. I nie flirtuje z nikim tylko rozmawiam z tą oto uroczą koleżanką - złapał Michael'a za ramiona i odwrócił w stronę rudowłosej.

- Wow no hej - chłopak pomachał do niej i puścił oczko na co ona zaśmiała się - Calum to wiesz całkiem dobry dzieciak, trochę marudzi, trochę użala się nad sobą ale umie świetnie gotować. Jak dobrze to rozegrasz to jutro rano się o tym przekonasz - uśmiechnął się. 

****

Przerywam w tym momencie ponieważ chciałabym żeby rozdziały były mniej więcej takiej długości. Nie dłuższe, nie krótsze :)

Zaraz będę pisała drugą część bo nie chcę stracić pomysłu, zapału itp.

Chciałabym także przeprosić za tak długą nieobecność. 

To u mnie normalne. Zabieram się za coś, odkładam to na trochę czasu i później do tego wracam. Nie umiem niczego dokończyć, to jedna z moich wad. 

No więc mam nadzieję że wam się spodoba :) 

Do usłyszenia xx




To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 28, 2015 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Remembering Sunday || C.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz