I. Byłam

10 1 0
                                    

Ciemno. Jasno. Cisza. Przeraźliwy hałas wbija się w bębenki moich uszu, wprawiając całe ciało w drżenie i racząc mnie tępym bólem.... Przyćmione barwy migają mi przed oczami. Jedyne, czego teraz chcę, to powstrzymać niewidzialną pięść nieubłaganie wbijającą się w mój żołądek. W miarę upływu czasu zaczynam żałować wszystkich decyzji podjętych nie tak dawno temu...

W końcu pod powiekami wybucha mi cała feeria kolorów. Kolana miękną, a barwy znów blakną i zamieniają się we wszechogarniającą czerń. Spadam w przepaść, z której mogę już nigdy nie powrócić...

Budzę się z przejmującym wrażeniem, że coś jest nie tak... Moje ciało niemalże fizycznie protestuje przed niewidzialnym zagrożeniem... I od razu orientuje się, o co chodzi. Moje ręce, nogi - nóżki są zdecydowanie mniejsze, włosy króciutkie i w zdecydowanie jaśniejszym odcieniu brązu, a na sobie mam różowiutką sukienkę — ten ostatni szczegół... - przebiegam w myślach przez kolejne punkty planu — nie, tego na pewno tam nie było... - wzdycham. 
- No cóż... Wiem czyja to sprawka - uśmiecham się lekko, jednocześnie krzywiąc się, wyczuwając jeszcze lekko przekrzywione zęby... Muszę sobie z kimś poważnie porozmawiać po powrocie... i chyba nawet wiem, z kim... Mam nadzieję, że już się obawia...


 Postanawiam nie wgłębiać się w kompetencje swoich współpracowników, i... przyjaciół? - Otrząsam z głowy nieposłuszne myśli, a z policzków czerwień... - teraz nie czas i miejsce.
 Dziękuję Bogu za fakt, iż dotarłam na miejsce w jednym kawałku — to było najważniejsze, nawet jeżeli ten kawałek miał różowe „opakowanie" - tym razem schrzanili tylko trochę... - No tak, ekspertom czekającym na mnie również należą się podziękowania...
Wzdycham głęboko i po chwili dziękuję także sobie - w końcu bez mojego zaangażowania i samozaparcia - jak mówił profesor - nic z tego nie miałoby miejsca... 
A mimo to moje nazwisko nie widnieje na żadnym z papierów naukowców odpowiedzialnych za to osiągnięcie. Najbystrzejszy umysł na całej sali dostał rolę królika doświadczalnego. Nie pierwszy i nie ostatni raz, lecz... muszę z tego wyciągnąć najlepsze i najważniejsze chwile.

Gwoli wyjaśnienia — nie przeszłam żadnej metamorfozy ani operacji, nie mam halucynacji ani nie zostałam magicznie zmniejszona do rozmiarów Calineczki — stałam się... młodsza. Musicie wiedzieć - nim do mojego domu lub LABu zaczną walić drzwiami i oknami tłumy ludzi goniących za myślą wiecznej młodości i świeżego wyglądu do końca dni na tej ziemi... niestety nie tędy droga. Nie zyskalibyście magicznego specyfiku na odmładzanie lub przepisu na idealny tryb życia — Z dziwnego, niewytłumaczalnego powodu to ja jestem jedną z nielicznych osób, najprawdopodobniej jedyną na całym świecie, które mogą przejść taką przemianę i to nie od razu...





W nowej przeszłości widząc starą przeszłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz