Bielin.
Jeszcze niedawno jedna z wielu polsko-ukraińskich wsi.
Teraz tylko ukraińska. Mój brat mówi, że jest czysta niczym łza, jak wkrótce cały Wołyń, Galicja i cała Ukraina.
Pełna śmierci.
Wraz z kilkoma zwykłymi ludźmi penetruję miejsce kolejnej masakry, szukając ocalałych. O ile tacy jeszcze tu są. Od kilkunastu minut rozglądam się po wszystkich opuszczonych i zniszczonych domostwach oraz pobliskich laskach. Ech... ci, którzy mogli, zapewne już dawno uciekli. Jedyne co tu pozostało to postrzelone lub zmasakrowane siekierami czy widłami ciała. Będzie trzeba urządzić dla tych ludzi jakiś godny pochówek.
Szelest gałęzi. Czyli ktoś jeszcze tu jest. Nieopodal mnie są krzaki bzu. Zapewne kryje się w nich jakieś małe przestraszone dziecko. Rozchylam lekko zarośla. Muszę to zrobić powoli i ostrożnie, nie wiadomo, co to biedactwo widziało.
Польща.
Ale, ale... jej miało tu nie być. Ona nie może tu być.
W odpowiedzi na szelest biało-czerwony kraj zerwał się gwałtownie, gotowy do obrony.
- Odejdź szatanie! - krzyczy, próbując się odsunąć i wyciąga spod płaszcza pistolet.
- Cicho, uspokój się - mówię, starając się ją uciszyć. - To ja Ukraina - na te słowa kobieta opamiętała się i odłożyła broń. - Co ty tutaj robisz?! - podnoszę głos na tyle na ile pozwala sytuacja. - Już od dawna miałaś być w okolicach Rzeszowa! - syknąłem podchodząc do niej.
- Musiałam po coś wrócić - odrzekła, spuszczając wzrok na swoją spluwę, aby po chwili ją ponownie schować.
- Po coś wrócić? Teraz?! Tu?! - staram się powstrzymać przed zbyt głośną reakcją - To ja nadstawiam karku, żeby cię ostrzec o zamiarach УПА (UPA) i pomóc ci bezpiecznie zwiać, a ty sobie tak po prostu tu wracasz?! - mówię gniewnie. Jak można być tak głupim? No jak?!
- Nie krzycz na mnie! - oburzyła się. - Miałam ważny powód, dobra? - przemówiła zirytowanym tonem. - Jakbyś umiał opanować swojego małego braciszka, to nie byłoby problemu! - dodała opryskliwie i odsunęła się trochę do tyłu, przy okazji odwracając się w lewo.
- Wiesz, że nie uwziął się na ciebie bez powodu - mówię, lustrując jej obrażoną minę. Hej, to ja mam prawo być zły, nie ty.
- Dobra, dobra! Ja wiem, jestem wredna, czasami nawet bardzo. Zdarzało mi się traktować was z góry i mój rząd spierniczył parę spraw po wojnie z bolszewikami, ale czy to naprawdę jest argument na ludobójstwo? - wrzasnęła wymachując rękoma, by po chwili syknąć z bólu. Teraz dopiero widzę, dlaczego kryła swoją lewą stronę. Pod podartymi skrawkami materiału widać zaczerwienioną i obrzękniętą skórę, która miejscami staje się białoszara. Na zarumienionych częściach barku pojawiają się pęcherze wypełnione jasnożółtawym płynem. Chwilę wpatruję się w tę ranę.
- Jak to się stało? - pytam zaniepokojony, podchodząc do niej i przyklękając obok.
- Wszelkie wydarzenia w kraju mają wpływ na stan fizyczny ich personifikacji i tak dalej, bla, bla, bla... - odpowiada prześmiewczo, a ja wbijam w nią wzrok pragnący dokładnych wyjaśnień. - Ech... to jest to miejsce, Wołyń i Galicja Wschodnia. To, co twój brat robi moim ludziom, wypala się na moim ramieniu. Z każdą kolejną wsią rana powiększa się, rozchodząc się powoli po całej ręce - wzdycha. Dalsza kłótnia nie ma sensu. Zaczynam ściągać pojas oplatający moją talię, aby obwiązać jej poparzenie. Польща jednak przerywa moje działania, chwytając mnie za rękę i przecząco kiwając głową - Nie trzeba, dam sobie radę, a tobie jeszcze gacie zlecą - mówi, delikatnie się uśmiechając. Xex... jesteś za dumna, by przyjąć drobną pomoc?

CZYTASZ
Sąsiedzi ze wschodu / countryhumans / ukrpol
Historia CortaUkraina zostaje rozdarty pomiędzy moralnością, a strachem przed własnym bratem, Ukraińską Powstańczą Armią, ryzykuje wiele, aby pomóc uciec swojemu trudnemu sąsiadowi - Polsce. Czy Ukrainie uda się uratować ofiary nienawiści swego bliźniaka? Czy Pol...