Problem z M.

0 0 0
                                    

-I znowu kolejny dzień .. Chialabym się kiedyś wogóle nie obudzić.. - pomyślałam pakując rano książki do mojego plecaka.

- Sam, chodź na śniadanie! - krzyknęła moja mama z kuchni której tak bardzo nienawidziłam.. Oh ta podła suka nigdy się mną nie interesowała. Zzawsze opiekowała sie mną babcia, niedawno zmarła. A ojciec? Całymi dniami siedzi w pracy, on nigdy nie miał dla mnie czasu.

Poszlam na śniadanie.

- Cześć :) zrobiłam ci śniadanie. Dzisiaj jade do centrum kupić sobie nowe buty. Nie będzie mnie cały dzień.- Ha! dziwka nawet nie pomyślała żeby wsiąść mnie ze sobą, pewnie bierze swoje "przyjaciółki"...

Zjadłam śniadanie, wzięłam plecak i poszłam do szkoły.  Eh nienawidziłam jej. Nie lubiłam tamtejszych ludzi, zresztą chyba oni też mnie. Ale miałam na nich wyjebane. Co prawda mialam. ram swoją przyjaciółkę. Ale czułam niedosyt.. Chciałabym mieć więcej.znajomych.

Włączyłam playlistę na mojej MP4-ce leciała akurat piosenka We Can't Stop. I szłam... Aż w pewnym momencie potknęłam sie o własne nogi:

- Cholera! -wypadłam na kałuże, cholera a miałam na sobie moją ulubioną bluzkę .

- Nic ci nie jest? - podniosłam głowę i zobaczyłam bruneta o zielonych, pięknych oczach.. - Matthew jestem a ty?

-Eee jestem Samantha ale mów mi Sam. Nie nic, oprócz tego że mam mokrą bluzkę :) - odpowiedziałam

- Skądś cię znam. Czy ty przypadkiem nie chodzisz do 2a ?

- Emm Tak eee ty też chodzisz do szkoły Valentaina?

- Pewnie . chodzę do 3e. Może pójdziemy dalej razem? - Jeju on był taki przystojny, a do tego bardzo miły..

- Jasne. To dziwne że wcześniej Ciebie nie zauważyłam.

- Może dlatego.że niedawno się tutaj wprowadziłem :) Chodzę do tej szkoły dopiero od niedawna

- Aaa a gdzie wcześniej mieszkałeś?

- w Denver. Przeprowadziłem się tutaj z ojcem..- jakoś dziwnie po tym zamilkł...

- Co się stało? - zapytałam

- Emm nic.. Mniejsza z tym. Wydajesz się być spoko :) Może będziemy chodzić razem do szkoły ? - zapytał grzecznie :) a ja sie przecież ucieszyłam :)

- Jasne. Jak by co mieszkam na  4 ulicy dom nr 87.

- hey, mieszkam na tej samej ulicy :D tylko że kilka domów dalej.. Nr 92 :)- Rzeczywiście ten dom był pusty od ponad roku, pewnie musieli zrobić niezły remont..

Po 20 minutach byliśmy w szkole. Wymieniliśmy się numerami telefonu po czym powiedział:

- Będę na ciebie czekał po lekcjach koło bramy szkoły. :)

- Okey.

Pożegnaliśmy się i rozeszliśmy się w swoje strony. Przeszłam do mojej przyjaciółki.

- Hej Sam, a co to za.przystojniak?Twój chłopak? :p

- Hej Vic, nie.to mój kolega ponalismy się jak szłam do szkoły. Jest ze starszego roku, ma na imię Matthew *-*

- To nieźle ! :D

Zadzwonił dzwonek...

              

Lekcję się już skończyły. Uff nareszcie , nie musiałam już patrzeć na te fałszywe gęby.   W tłumie uczniów zauważyłam Matthew'a podeszłam do niego.i powiedziałam że.już mozemy iść. Poszliśmy... 

Matth milczał...-Co.się.stało? Coś nie tak.w szkole?

-.....

- Matth?

- Co? Ee nie.wszystko ok. - zapewniał mnie chociaż wiedziałam że nie.jest ok. Może to glupie ale.czułam jak byśmy znali się całe życie.

- powiedz co ci leży na sercu

- Bo wiesz w mojej klasie jest taka ładna.dziewczyna i on mi.się straszenie podoba, tylko nie wiem jak do niej zagadać...

- Hmmm może ja.ci pomogę?

- Naprawdę? Pomogłabyś mi.?

- Pewnie.:) Może.dzisiaj.przyjdziesz do mnie o 5 PM i coś wykombinujemy?

- Ok. a twoji rodzice co powiedzą?

- Luz. Moja mama to podła suka która się mną nie interere a tata cały dzień w pracy także wyluzuj ;)

- Ok.

Matthew odprowadził mnie pod dom

Problem z M.Where stories live. Discover now