"Drunk on Soju again,
Trying to forget your voice,
I said I was happy just talking to you,
And hear your voice once more"
Anglia, XIX wiek i burdel, w którym główną atrakcją jest Koreańczyk o blond włosach i białej skórze.
Co noc narkotyzowany, by s...
"Drunk on Soju again, Trying to forget your voice,
I said I was happy just talking to you, And hear your voice once more"
Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
13 grudnia 1835 rok, Anglia, burdel
>Taehyung pov<
Pijany.
Chyba byłem pijany.
Kolory lampek mieszały się przed moimi oczami, tworząc wielobarwną mozaikę tak, że nie mogłem wyłapać czy teraz siedzę czy stoję. Wiedziałem, że jestem w salonie.
Pijany albo na haju.
Bez znaczenia.
Czerwono-fioletowe szkło abażuru żyrandola tworzyło mozaikę kolorów na ścianie a ja wpatrywałem się w nie niczym w ósmy cud świata. Czułem rozpyloną woń afrodyzjaku w zatęchłym powietrzu.
Ściany pokryte były biało – beżowymi pasami, na każdej z nich wisiał inny obraz oprawiony w grubą, białą ramkę. Do moich uszu dochodziła cicha muzyka grana na winylach, która mieszała z szumem przyciszonych rozmów. Naokoło mnie siedzieli ludzie i popijali wino z kryształowych kieliszków.
Co chwila jakaś dziewczyna lub chłopak w skąpych ubraniach z pełnym makijażem na twarzy podskakiwali na kolanach drogo ubranych mężczyzn i kobiet, szepcząc im do uszu jakieś miłe słówka. Widziałem jak ludzie chichotali kiedy tylko tamci się od nich odsuwali.
Byłem tutaj już milion razy i znałem każdy kąt tego salonu na pamięć. Był tak elegancki i piękny, że trudno byłoby uwierzy, że reszta budynku jest jego kompletnym przeciwieństwem – szara i podgniła.
Jak mój pokój.
Poczułem nagle jak moje półnagie pośladki dotykają miękkiego dywanu, co znaczyło, że jednak usiadłem. Za duża, przewiewna koszula zsunęła mi się z ramienia, ukazując wystające obojczyki. Słszałem jak moje kolczyki zabrzęczały pod wpływem ruchu.
Spojrzałem na ścianę przede mną i przypatrzyłem się wielkiemu obrazowi tuż nad moją głową. Oprawiony był w grubą, białą ramę tak jak wszystkie inne, a w środku namalowany został portret otyłego mężczyzny w niebieskim uniformie. Wyglądał jak jeden z gubernatorów, a jego niebieskie oczy wwiercały się w moją chudą sylwetkę.
Mężczyzna uśmiechał się i nie wiem, czy to kwestia alkoholu czy narkotyków, ale jestem pewien, że jego uśmiech nagle się poszerzył i zmienił w grymas.
-A! – krzyknąłem z przerażenia, a obraz obraz momentalnie powrócił do poprzedniego stanu. Zmarszczyłem brwi, gdy nagle usłyszałem za sobą głośny śmiech.
-Patrz Higgins, nawet dziwka się przestraszyła twojej twarz! – donośny głos rozbrzmiał w moich uszach. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że mówili o mojej osobie.