Julia oczy miała jak ocean, błękitne i nieskończenie głębokie. Tonełam w nich przy każdym naszym spotkaniu, kołem ratunkowym okazały się jej szorstkie usta które żegnały mnie każdego dnia.Codziennie rano do ucha szeptała słodkie słówka i całowała w czoło. Była nieskazitelna, wręcz idealna. Miałyśmy wspólnych znajomych, przyjaciół oraz mieszkanie oraz idealne białe zęby, przez które zwróciła mi w głowie, przez co padłam w jej ramiona.
Lecz na świecie nie ma rzeczy idealnych.
Słodkie słówka nagle zaczęły zmieniać się w wulgaryzmy, a uśmiechy w grymas oraz złośliwości. Julia powoli wymykała się z mojego życia przez tylnę drzwi, zostawiając po sobie zapach tytoniu. Wcześniej radosne oczy zaczeły wypełniać się łzami, a śniadania całkiem znikneły.
Bo Julia utopiła mnie w swoim oceanie, nie myśląc o konsekwencjach.