w szkole mijali sie kilka razy. caspian staral sie nie przygladac chlopakowi, aby nikt nie zaczal podejrzewac czegos dziwnego. on sam plul sobie w brode, ze byl az tak niestabilny, ze mury, ktore stawial przez cale wakacje byly tak slabe. odsunal sie od wszystkich, aby zepsuc wszystko pierwszego dnia szkoly, pieprzonego pierwszego dnia.
drobne pekniecia powoli przeradzaly sie w glebokie szczeliny, czekajac az po prostu wszystko sie posypie w drobny mak. to wszystko za sprawa jednego czlowieka, ktory zauroczyl go od pierwszego wejrzenia.
caspian szczerze nienawidzil tego jak szybko sie zakochiwal, lecz ciezko bylo nazwac zakochaniem cos co bedzie trwac najdluzej tydzien. zwlaszcza, ze w szkole axel byl zimny, a co gorsza – byl popularny.
oczywiscie, bylo to niezrozumiale. na dworcu, w pociagu i przez cala »prawie« droge do szkoly, wydawal sie tak skory do przyjazni z piegusem, ze bylo to az niezdrowe. caspian nawet przerazil sie z poczatku tej sytuacji, relacji, ktora bedzie ich laczyc. energia i zywiolowosc bruneta byly wrecz porownywalne do psychozy.na stolowce zlapali kontakt wzrokowy. przez ulamek sekundy wpatrywali sie sobie tak gleboko w oczy, jakby chcieli sobie przekazac jakas wiadomosc.
blondyn szukal w jego wzroku, choc cienia tego co ujrzal rano, tego co wywolalo w nim te chora mieszanke uczuc, od ktorych tak sie wzbranial. jednak zobaczyl tylko polaczenie wyzszosci i charakterystycznego skurwielowego wyrazu. od razu przeszyl go dreszcz chlodu, ktorego nawet nie zdolal ukryc.brunet nie wiedzial co robil, poniewaz stworzyl wizerunek, ktorego nie chcial porzucic. to mial byc ostatni rok, a on byl krolem szkoly. szkoly, ktorej nienawidzil calym sercem, ale mimo wszystko nie mial zamiaru rezygnowac z tego, ze byl tu wladca i postrachem.
nie byl zadnym sportowcem, ale pod plaszczem zwyczajnego chuja udalo mu sie zdobyc pozycje i zaskarbic sobie popularne dzieciaki. nie chcial wcale tak okropnie opluc caspiana, ktory autentycznie spodobal mu sie od pierwszego wejrzenia. pomimo tego, ze chlopak staral sie wygladac groznie, on widzial w nim troche zagubionego chlopca, ktorym mial ochote sie zaopiekowac. moze bylo to odrobine zbyt przerysowane, ale wlasnie tak czul. piegus byl zmeczony, cholernie zmeczony, bylo to widac na pierwszy rzut oka. troche jakby nie spal od wiekow. jego brazowe oczy krzyczaly wrecz o jego zmeczeniu.
w chwili, gdy go prosil o udawanie, ze wcale sie nie znaja [chociaz to byla w pewnym stopniu prawda, bo kto poznal by sie od podszewki w niecala godzine?], peklo mu serce. naprawde nie chcial taki byc, ale bal sie. cholernie sie bal, ze zniszczy to co tak dlugo ukrywal i pielegnowal w ukryciu.
kiedy ich wzrok spotkal sie na stolowce, nie potrafil przelaczyc sie w tak krotkim czasie. poczul sie wstrestnie, gdy zobaczyl dreszcz i zranienie w oczach caspiana, naprawde wstretnie. nie mial nawet jak go przeprosic, bo chlopak wiecej nie podniosl na niego wzroku, a nawet jesli, to on tego nie zauwazyl. nie mogl mu sie za dlugo przygladac. nie mial takiego prawa. zwlaszcza, ze nie chcial zniszczyc jemu zycia. poniekad bylo w tym cos egoistycznego, bo moglby tego uniknac, wystarczyloby tylko powiedziec jego znajomym prawde, ale wolal zapobiec, uniknac tej sytuacji i zmuszony byl czekac.
po prostu czekac, az lekcje dobiegna konca i oboje spotkaja sie w pociagu.wlasciwie to axel probowal kilka razy zlapac prywatnie caspiana, ale bylo to trudne zwazajac na jego granice, ktore sam sobie ustalal i do ktorych przestrzegania zmuszal sie jak do codziennego wstawania.
gdy na jednej z przerw udalo mu sie za nim stanac, walczyl ze soba, by go nie dotknac, zeby sie obrocil. ich twarze dzielilyby wtedy centymetry, poniewaz tlok w korytarzach byl tak nieziemsko wielki. wtedy to nie byloby nawet dziwne, ze sa przy sobie tak blisko.
nie musialby tlumaczyc sobie, czemu chce do tego doprowadzic, bo to przeciez nie bylaby jego wina. on bylby tylko jednym z czynnikow sytuacji, ale to nie bylaby jego wina. w sekrecie, nawet przed samym soba, marzyl, zeby wtedy jakis pierwszak, spieszac sie na lekcje, niechacy go popchnal. wszystko, aby nie musiec sie tlumaczyc z nielczekiwanej, ale upragnionej bliskosci. chcial tego, ale nie mogl miec.w momencie kiedy probowal przepchnac sie do klasy, obok, ktorej caspian mial szafke – dotknal niechcacy jego reki, musnal tylko palcami. blomdyn natomiast, nie byl pewien czy odruchem, czy zauwazyl, ze to on, »cas oczywoscie zauwazyl obecnosc axela, ale probowal wmowic sobie, ze zrobil to podswiadomie« zlapal go za reke.
zegraki sie zatrzymaly, ale czas wciaz niezmiennie plyna do przodu, nie zwazajac na ludzi.